546 trasa - 12.11.2015

Ustroń Manhatan - Konopnicka - Rynek - Manhatan - Ustroń Angel's Music Pub.

Urodzinowa trasa po ukochanym Ustroniu obfitująca w emocje o różnym charakterze. Za oknem słońce, błękitne niebo i z radością wyruszam na spacer z domu o 11.00. Na początek tulenie mojej Perełki i obiecanie, że jutro poświęcę jej cały dzień. Jakoś tak nie zauważyłem, że już ze mną jest ponad 3 lata.
Potem jesiennie swoim osiedlem przechodzę na ulicę Konopnickiej i idę wzdłuż kolorowych domów. Będzie też jeden starszy dom bez tynku... i tutaj powoli następować będzie zmiana nastroju, gdyż dawniej w nim mieszkała koleżanka, którą dziś właśnie odprowadzimy na miejsce wiecznego spoczynku.
Idę podziękować Bogu za minione lata, prosić o potrzebne łaski na następne, przed Najświętszy Sakrament w moim parafialnym kościele pw. św. Klemensa.
Trwają prace w środku związane z renowacją. W planach jest bowiem, że w przyszłości cały będzie pokryty freskami, tak jak absyda. Wiadomo, że na pogrzebie nie będę focił, dlatego więcej obrazków czynię teraz. Później, kiedy rozpocznie się żałobna uroczystość, pójdę do spowiedzi i spotkam nieskazitelnie dobrego spowiednika, który bardzo długo do mnie mówił, ale jakże to były ważne słowa. Pierwszy raz w życiu spotkałem tak wspaniałego spowiednika, życzę tego każdemu.
Wcześniej jeszcze idę na rynek, pod pomnik, przy którym są jeszcze świeże wieńce i kwiaty z patriotycznej uroczystości ze środy. Tę część zwiedzania kończy seria zdjęć muralu na miejskiej bibliotece.
Pogrzeb rozpoczął się o 15.00. Na cmentarzu jedna fotka, grób Maćka, który przed 7 laty zginął w tak młodym wieku w Kirgistanie. To już za kilka dni będzie ta smutna rocznica.
Powrót do domu, przy czym kupuję kwiaty dla mojej Gwiazdy, która dziś w Ustroniu da koncert w Angel's Music Pub, czyli w budynku Prażakówki. Perełka bukiet zaakceptowała, więc mogłem udać się na ucztę duchową. 19 róż, jedna na każdy rok, bo tyle lat nie widziałem się z moją Artystką.
Jestem już w pubie o 18.15, do koncertu prawie godzina, wręczam kwiaty i rozmawiam z Nią serdecznie. Panowie z zespołu tak samo serdeczni. Sprawdza się prawda, że dobro przyciąga dobro.
Tylko 2 płyty z kolekcji zabrałem do uzyskania autografów, a 3 to już nowa płyta samego zespołu, tutaj nabyta.
Wreszcie jest koncert. Płyną cudne dźwięki, balsam dla uszu, duszy i znowu podziękowania Najwyższemu, że sprawił mi taką radość, by w moje urodziny zaśpiewała mi ta, którą najbardziej podziwiam od lat, której nagrania sprawiały mi ulgę w latach mojej choroby i... "stawiały na nogi". To była bardzo ważna terapia.
Ku mojej radości, rozpoczęła ten koncert od razu od dedykacji dla mnie. Odpłynąłem wraz z dźwiękami "Ludzie z duszą".
Koncert zakończył się po 21.00, ale to nie koniec trasy. Są jeszcze rozmowy, jest z nami kilka fanek zespołu z Ustronia, też takie przyjacielskie relacje jak moje z Grażynką, bowiem cały czas mowa o Grażce Łobaszewskiej i o zespole Ajagore.
Chwilo trwaj wiecznie chciałoby się powiedzieć, ale i to musiało się zakończyć. Serdeczne pożegnania przed pubem, po czym zespół odjechał do hotelu i tak o 23.20 kończy się ta niepowtarzalna trasa.
Grażynko, wiem, że będziesz tę relację czytała, zatem jeszcze raz dziękuję Tobie, zespołowi za sprawienie, że były to najpiękniejsze urodziny w moim życiu. Baaaaaaardzo dziękuję!