czwartek, 16 kwietnia 2015

510 trasa - 16.04.2015

Korňa Majtánovci - Veselka - Zátoka - Vyšný Kelčov - Hluchanka - Janošec - Korytové - Chata Kmínek - Bitalovci - Makov.

Powrót w słowackie Kysuce, tym razem "w nieznane", bowiem nigdy z koleżanką (idziemy w dwójkę) nie byliśmy w tej części Korni,  ani nie wędrowaliśmy tam znajdującymi się szlakami. Aż na Korytové będzie to nasz debiut trasowy.
Aura sprzyja, jest ciepło, słoneczko oczywiście świeci, kiedy o 8.40 wchodzimy na czerwony szlak w Korni Majtanowcach. Od razu mamy pod górkę i mamy też piękne widoki na okoliczne górki. Początkowo idziemy ze starszą kobietą, która na pierwszej naszej górce ma dom rodzinny, pomagam jej nieść torbę trochę dla niej przyciężkawą. Od niej też dowiadujemy się wiele ciekawych rzeczy o tych okolicach. Część z tych domów zostało sprzedanych i teraz służą innym za dacze. Miejsce urokliwe i wcale się temu nie dziwimy.
Po pokonaniu wzniesienia schodzimy w dół do Korni Zatoki (9.46), ale zaraz będzie kolejna górka i kolejna, a między nimi urokliwe osiedla Veselka i Zátoka. Tutaj przyroda dopiero rodzi się do życia, więc mamy przebiśniegi, pierwiosnki, żonkile i inne, ale nie ma tak jak u nas, kwitnących krzewów. Tutaj o wiele później stopniał śnieg, stąd to opóźnienie, ale wiadomo,  że za miesiąc to wszystko zostanie wyrównane.
Schodzimy do Wysznego Kelczowa i w osadzie Rieka, opuszczamy czerwony szlak i bezszlakowo idziemy w stronę granicy z Czechami. Jest 10.47 i przejście do granicy zajmuje nam 17 minut. Tam ponownie szlak czerwony, ale tym razem graniczny, z tym, że od Hluchanki początkowo biegnie po czeskiej stronie, przed Janoszecem wróci na granicę. Janoszec mijamy o 11.28, a Korytowe o 11.57.
Tylko 3 minuty z Korytowego zajmuje nam zejście w dół do Chaty Kminek... niestety zamkniętej, gdyż poza sezonem czynne jest tylko w weekendy. Nie sprawdzałem tego w internecie, gdyż ile razy tam byłem, zawsze było otwarte, ale jak się okaże, trafiałem tam zawsze w sezonie.
Zamknięte, a tu ślinka cieknie do złocistego. Siedzimy sobie tutaj, koleżanka ma przerwę na posiłek i po czasie otwierają się drzwi chaty, z której wychodzi właściciel. Od słowa do słowa, a że jest Słowakiem co w samej rzeczy tłumaczy się jako człowiek otwartego serca, więc umożliwia nabycie widokówek, złocistego i potwierdzenie pobytu. Taka niespodzianka to nagroda za wcześniejszą pomoc starszej kobiecie... tak myślę, że tak jest, bo zawsze dobro dobrem odpłaca, a zło złem.
Pobyt przy chacie pomiędzy 12.00 a 12.20. Teraz zielonym w stronę Przełęczy nad Bitalowcami, gdzie meldujemy się o 12.33 i tam zmiana koloru szlaku na niebieski i nim zejdziemy do Makowa.
Osiedle Bitalovci mijamy o 12.45. Pięknie położone i otoczone kolorami natury, pokazuję to właśnie piękno na dzisiejszych fotkach.
W końcu dochodzimy do asfaltu, po chwili zaczną pojawiać się zabudowania i one należą już do Makowa.
Do centrum przychodzimy o 13.23 i idziemy na kawę, gdyż mamy godzinę (ponad) czasu do odjazdu pociągu, a po niej już tylko kierunek w stronę dworca kolejowego i tam o 14.25 ma miejsce meta tej trasy. Pociąg gąsieniczka już jest, więc wsiadamy do środka i zauważamy, że dzisiejsze słońce przyciemniło nam twarze i odsłonięte części rąk.
Udana wycieczka i plany na ponowne przybycie tutaj na te szlaki, które nie zostały jeszcze przez nas odkryte.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz