niedziela, 28 grudnia 2014

490 trasa - 27.12.2014

Turzovka Zastávka - Živčáková - Turzovka.

Ostatnia trasa 2014 roku. Mogła wieść tylko w jedno miejsce, do Królowej Pokoju. Rok temu właśnie tam na Żiwczakowej zostałem uzdrowiony z komórek rakowych. Cały proces znikania guza i "odnowy wnętrzności" trwał niecałe 2 tygodnie. Najdziwniejsze w tym było to, że nie zdawałem sobie sprawy z tego co się dzieje, dopiero po zniknięciu wszelkich objawów uświadomiłem sobie, że to rozpoczęło się u Królowej Pokoju, po mojej ostatniej ubiegłorocznej u Niej wizycie. Zaznałem ogromnej Łaski, co jest moją radością, a wdzięczność nie ma końca. Stało się to przecież za wstawiennictwem tej, którą przed laty wybrałem za Królową i Przewodniczkę moich tras. Ta Matczyna opieka jest niezastąpiona i zawsze Ją proszę, aby to się nigdy nie skończyło.
Przyjechałem do Turzovki Zastávka pociągiem za darmo. Tak, za darmo, bo od 14 grudnia państwo słowackie podarowało swoim obywatelom podróże słowackimi pociągami za darmo. Do tych uprzywilejowanych należą emeryci (a tam wiek emerytalny jest w dalszym ciągu 62 lata i wcale nie mają tego zamiaru zmieniać). Jako że Słowacja należy do UE, to również my mieszkańcy UE możemy z tych zasad korzystać. Trzeba mieć jednak wyrobiony "Preukaz pre zakaznika" czyli taką legitymację i dzięki niej można nabywać bilety bezpłatne, bo bilet trzeba mieć. Legitymację wyrobiłem sobie dziś na stacji kolejowej w Czadcy i stamtąd już mogłem jechać zgodnie z nowymi przepisami. Zniżka nie obowiązuje na ekspresy i na pociągi z innych państw, tak, że za dojazd z Czech, dalej będę płacił. Legitymacji nie wolno zgubić.
Początek trasy na przystanku jak wyżej o 8.13. Znanym mi szlakiem pielgrzymkowym pnę się w górę.
Pogoda przepiękna, ziemia zmarznięta, mało śniegu i słońce grzejące w plecy. Na szlaku najpierw stacje do odmawiania różańca, zaraz za nimi stacje drogi krzyżowej (sporo już podniszczone), nie wszystkie będą na zdjęciu. A za nimi kolejna droga krzyżowa z większymi gabarytowo stacjami i z niej wszystkie dziś pokażę.
Radość wielka jak na skrzydłach przywiodła mnie ku kaplicy postawionej w miejscu pierwszego objawienia w dniu 1 czerwca 1958 roku.
Jest 9.20, nikogo nie ma, więc od razu kieruję się po wodę uzdrawiającą do źródła chorób ocznych. Sam przemywam nią oczy prosząc, aby przynajmniej przestał mi się psuć wzrok, jeśli naprawić go nie można.
Stamtąd, dzięki śladom na śniegu, odkryłem skrót do pozostałych źródeł, wszak trochę mam tego za zadanie przywieźć znajomym. Zamiast cieknącej wody z kranu z głównego źródła, zastaję sopel. Sopel soplem, więc go delikatnie zrywam i po czasie woda przetarła sobie szlak do wypłynięcia.
Kolejny etap to podejście pod budujące się Sanktuarium Królowej Kościoła. Zaraz potem wracam do kaplicy, gdzie jestem o 10.13. Mam czas do 11.00, kiedy będzie msza święta. Ten czas wypełniają mi modlitwy, podziękowania i nowe prośby...
W pewnym momencie przybiega Alex, a to oznacza, że blisko jest także O. Ondrej. Tym razem z nim jest jeszcze O. Lubosz i to on będzie głównym celebransem.
Po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w mszy jako jedyny wierny, a posługę sprawowało 2 kapłanów. Nawet krótką homilię wygłosił mi O. Lubosz, kiedy dowiedział się, że będę go rozumiał. Tak to pewnie Matuchna zaplanowała, że ta moja rocznica ma wyglądać właśnie tak.
Zrobiło mi się przykro, kiedy musiałem odmówić Ojcom pójścia z nimi na kawę, nawet mógłbym z nimi wrócić do Turzovki... ale wytłumaczyłem grzecznie, że innym razem, bo takiej sytuacji nie brałem pod uwagę, a ja muszę przede wszystkim dreptać górami przy tak pięknej pogodzie. Rozstaliśmy się o 11.25.
Piękną scenerią schodzę do Turzovki. Tym razem grzybów nie było, więc czas się nie wydłużał i dlatego wcześnie, bo już o 13.00 byłem na ulicy Beskidzkiej. Tam okazało się, że o 13.13 mam autobus do Czadcy. Skoro spotkały się trzy 13, to meta tej trasy o 13.00 na przystanku autobusowym na tej ulicy, a o 13.13 (wcześniej o godzinę niż planowałem) odjadę stamtąd (autobusy niestety nie są darmowe).
Jak już pisałem, to była ostatnia moja tegoroczna trasa, jak na pielgrzymkę przystało, bardzo uduchowiona.
Teraz będzie pora na podsumowanie całorocznych wędrówek i takie wzorem poprzednich lat, znajdzie się tutaj najpóźniej do Sylwestra.


7 komentarzy:

  1. Uduchowiona pielgrzymka po świąteczna.
    Tylko nie wiem dlaczego się cieszyć , ze powrót o godzinę wcześniej....dla mnie było by to wielkie nie zadowolenie...wycieczka, pielgrzymka ma trwać jak najdłużej...
    Pozdrawia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabi, na dobrą sprawę mogłem w Turzovce zostać do dziś, ale musiałem wrócić do domu. A tu, nasi przewoźnicy w przeciwieństwie do słowackich i czeskich, mają pasażerów w zadku. Musiałem zdążyć na określoną godzinę na pociąg w Czadcy, gdyż to jedyna szansa na sprawne połączenie w Polsce. Ta godzina odebrana Turzovce została dodana Czadcy, ale to już poza wycieczką.
      W Polsce, jedyny autobus, który mógł mnie zawieźć z Cieszyna do Ustronia oczywiście nie przyjechał, ale nie dlatego, że przewoźnik nawalił. Nie przyjechał, bo nie mógł wyjechać z Wisły, która została zakorkowana samochodami w jedną i drugą stronę. Czekałem prawie godzinę (58 minut), żebym mógł wyjechać z Cieszyna. Przewoźnicy obsługujący linię do Wisły i dalej, robią sobie wolne w okresie świątecznym... naprawdę żyjemy w Polsce, w państwie mamony, gdzie człowiek się nie liczy.

      Usuń
  2. A TO PRAWDA...człowiek się nie liczy...a czy nie może pochodzić piechotką...autobusów nie ma...nie mówiąc o pociągu...papa

    OdpowiedzUsuń
  3. Stachu, Twoja wiara, siła,chęci i serdeczność zostaje nagrodzona, bo Twoja Opiekunka, nasza Matka Najświętsza widzi !.Liczą się czyny a nie próżne gadanie!
    Ty jesteś CZŁOWIEKIEM CZYNÓW, życzę jak najwiecej siły pchania dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joleńko, dziękuję za te słowa i bardzo się cieszę, że tym razem nie było problemów z zamieszczeniem komentarza.
      Człowiekiem czynów to jesteś Ty, a ja tylko na Tobie się wzoruję. Dużo zdrówka. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Dziękuje za miłe słowa. Robię wszystko z pasją, widocznie taka jest moja rola, powinność.Wszyscy, jak te mróweczki "zanosimy nasze dary" by łatwiej, szczęśliwiej,radośniej byłoby nam przejść przez życie!

      Usuń
    3. Trudno byłoby się z Tobą nie zgodzić... tak to jest.

      Usuń