piątek, 26 grudnia 2014

489 trasa - 26.12.2014

Koniaków Koczy Zamek - Karczma Ochodzita - Rupienka - Fibaczka - Koniaków Centrum - Istebna Wojtosze - Burowie - Istebna Centrum.

Beskid Śląski. Świąteczna a zarazem przedostatnia tegoroczna trasa. Święta Bożego Narodzenia mają to do siebie, że dojazdy środkami lokomocji są bardzo utrudnione. Stąd wybór Koniakowa na dzisiejsze dreptanie wcale nie jest przypadkowy.
Poza tym - wreszcie pada śnieg! Co tam pada - sypie, ale według prognozy ma to trwać tylko dziś. Spragniony śniegu ruszam zatem na miejsce startu, czyli na Koczy Zamek. Niebieskim szlakiem kawałek podejdę, a zaczynam wszystko o 11.45. Widoków żadnych (poza miejscowymi skałkami), sypie bardzo mocno, więc muszę przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo aparatu. Wyszedłem na górę i zaraz zszedłem. Kierunek - Karczma Ochodzita, przecież muszę w Święta zjeść ichniejszą zupę borowikową, bo to pychotka, a złocistym też nie pogardzę.
Pobyt w karczmie pomiędzy 12.25 a 13.13, a potem powrót na niebieski szlak i obchodzenie Ochodzitej. Na jej szczyt nie pójdę, bo nic nie widać. Następnie w Rupience, obok kapliczki zmienię o 13.41 kolor szlaku z niebieskiego na żółty. Nim dojdę do centrum Koniakowa. Wcześniej podziwiam dzieciaki, które z górki zjeżdżają na byle czym, bo to i jabłka plastikowe, sanki, folia 10-metrowa i inne. Kombinują tak jak my w swojej młodości. Pamiętam, że nawet w korycie zjeżdżaliśmy i nam się rozbiło i było wielkie lanie... trudno tego nie zapomnieć.
Wchodzę do koniakowskiego kościoła o 14.23 na modlitwę, a przede wszystkim na obejrzenie stajenki. Nie zwróciłem uwagi, że obiektyw zaparował po zmianie temperatury i zdjęcia wyszły częściowo zmiękczone. W kościele też uzmysłowiłem sobie, że bardzo szybko pokonałem ten odcinek trasy i pomyliły mi się godziny (o 1 do przodu) i tak zamiast 2 do odjazdu autobusu zostały mi 3. Kombinuję, gdzie pójść... ale po wyjściu z kościoła zastałem całkiem inną aurę. Po chmurach i padającym śniegu ani śladu, słońce zaczyna się przebijać, zrobiło się tak cudownie, że od razu poszedłem w stronę Istebnej.
Dużo grup kolędniczych, nawet jedną "pstryknąłem" gdy wchodziła do obejścia... ze zdziwieniem trochę patrzę na nich, bo to w większości dziewczynki przebrane za chłopców. Za moich czasów dziewczyny nie chodziły z kolędą.
Mam wreszcie widoki, głównie na Jaworzynkę, na Beskid Śląsko-Morawski. Mogę obserwować zachodzące słońce, które ledwie się pokazało, to zaraz poszło spać. Widocznie też świętuje.
Tak o 15.45 znalazłem się w centrum Istebnej. Wchodzę do kościoła, by zobaczyć stajenkę, ale jest ciemno i tylko dzięki temu, że zrobiłem zdjęcie z fleszem, wiem jak wygląda.
Zakończenie U Ujca, na sali, w której troszkę postaci historycznych przebywało, bo i Gustaw Morcinek, Feliks Nowowiejski, Ignacy Paderewski, a wcześniej Maria Konopnicka. Tak jakoś sympatycznie się zrobiło na zakończenie trasy o 16.30.
Dobrze, że przyszedłem do Istebnej, bo stąd mam o 1,5 godziny wcześniej autobus niż miałbym z Koniakowa. Bardzo jestem zadowolony z dzisiejszego wędrowania w różnych warunkach atmosferycznych.

2 komentarze:

  1. ALE FAJOWE DREPTANIE...
    tyle razy byłam na Ochodzitej...a borowikową się nie zajadałam...szkoda...
    Pozdrawiam i życzę ciekawego dzisiejszego dreptania:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... jeszcze będziesz, a borowikowa jest tam cały rok. Jest smaczna bardzo... nie da się tego opisać, bo to trzeba smakować, a smaku nie da się ocenić inaczej niż przez degustację.
      A wycieczka - śnieżna, a potem po śniegu - mroźna.
      Dzisiejsze dreptanie też już tu jest na blogu. Pozdrawiam.

      Usuń