Beskid Śląski. Co jakiś czas w tym roku idę na Stecówkę, żeby zobaczyć jak postępują prace przy odbudowie spalonego kościoła. Wykorzystuję fakt, że akurat dzisiaj ma być słoneczna pogoda (aż dziw!, że w tym roku coś takiego ma miejsce!) i postanawiam tam dotrzeć. Wychodząc z domu nie mam jednak konkretnie opracowanego schematu wędrówki, gdyż liczę na to, że w końcu natrafię w lesie na opieńki.
Miałem zaczynać na Kubalonce przy kościele po mszy niedzielnej, ale w autobusie jadącym w tamtą stronę spotykam koleżankę, z którą po górach nie chodziłem od 2008 roku. Jedzie wraz z siostrą na odpust na ... Stecówce. Wiadomo od tej pory, że będziemy dziś wędrować w trójkę.
Wysiadamy na Przełęczy Kubalonka o 9.13 i czerwonym szlakiem startujemy. Cichutko tutaj, żadnych ludzi, aż nie chce się wierzyć, że jesteśmy w tym miejscu.
Rozglądam się na wszystkie strony, ale po opieńkach ani śladu. Przełęcz Szarculę miniemy o 9.30.
Nie idziemy szlakiem, tylko drogą asfaltową. Podziwiamy widoki Beskidu Śląskiego pomiędzy Skrzycznem a Baranią Góra.
Na Stecówkę docieramy o 10.15 i ku naszemu zdumieniu odkrywamy, że schronisko jest otwarte. Musimy tradycyjnie poczekać, aż łaskawa pani do nas podejdzie, bo wszystko jest ważniejsze, tylko nie turyści, z których powinni czerpać zyski. W końcu po kwadransie pojawiła się za bufetem i mogliśmy wypić kawę.
Pijemy ją na polu, bo jest cudownie ciepło. Przy okazji dzięki zdjęciu, ponownie odkrywamy, że Ziemia jest okrągła, hahaha. Przychodzi do nas kotka, jedyna żywa istota, która zawsze w tym miejscu serdecznie wita turystów, w przeciwieństwie do załogi schroniska.
Pojawiły się na drzwiach nawet karteczki z godzinami otwarcia, a na jednej z nich widnieje, że może być szybciej zamknięte w przypadku małego ruchu. Dobrze, bo nic nie piszą, że nie będzie otwierane... i to należy zaliczyć na plus, że już więcej nie będziemy całować zamkniętych klamek na dzień dobry.
Sądzę jednak, że po dzisiejszym zachowaniu pani szefowej, to tylko pic na wodę. Potem się zmieniło, gdy doszedł pan, pewnie senior rodu i ludzie zaczęli być obsługiwani normalnie. Oby to był dobry zwiastun tego co w tym miejscu dziać się będzie i że to miejsce wróci do normalności.
Wielkie pozytywne zaskoczenie dla nas, to aktualny stan odbudowy kościoła, aż nie chce się wierzyć, że to co widzimy jest realne.
Suma odpustowa, tak jak wszystkie inne msze w tej sytuacji bez kościoła, odprawiona jest na plebanii. Rozpoczyna się ona o 11.00. Tradycyjna procesja odpustowa będzie wiodła jednak dokoła odbudowywanego kościoła. Dużo ludzi w ludowych strojach, ale przecież górale nie wstydzą się swoich korzeni w przeciwieństwie do większości mieszkańców zterytorium naszego kraju.
O 12.20 kończy się suma, a tu nadciągnęły ciemne chmury, zerwał się silny zimny wiatr i z naszego planu dojścia na Baranią Górę nic nie wyszło. Idziemy drogą do Pietroszonki. Spotykamy w końcu opieńki, ale jest ich tak mało i takie malutkie, że je zostawiamy. Dla mnie jasny sygnał, że to dopiero początek wysypu tychże smacznych grzybów.
W Pietroszonce o 12.36 wchodzimy na szlak zielony, a nim poprzez Mlaskawkę i Zaolzie idziemy do Istebnej Bucznika. Pogoda ponownie wyklarowała się, przestało wiać i świeci silne słońce. Momentami, aż trudno patrzeć bez przeciwsłonecznych okularów.
Barwy jesieni od czasu do czasu pojawiają się... mijamy Zagroń i o 14.15 dochodzimy do Bucznika.
Sama meta na przystanku autobusowym o 14.35.
Piękna trasa, w jeszcze piękniejszym towarzystwie, za co moim koleżankom serdecznie dziękuję.
Z różnych co prawda wycieczek, ale znam wszystkie miejsca, które Pan dziś odwiedził. Bardzo się cieszę, że kościół na Stecówce będzie (właściwie to prawie już jest) odbudowany. To było przeurocze miejsce.
OdpowiedzUsuńPogoda dziś faktycznie była letnia, więc też wybrałem się na szlak i dopiero godzinę temu wróciłem do Katowic. Pomaszerowaliśmy z Dziechcinki przez Kobylą, Mały Stożek, Cieślar, Soszów i przełęcz Beskidek do Jawornika a potem do dworca w Wiśle Uzdrowisku. Gdyby nie wiatr i złote liście dookoła, to właściwie było jak w lato. Ludzi w każdym razie zatrzęsienie.
Warto było iść. Jak zawsze zresztą. Cudowna niedziela w cudownych górach.
Pozdrawiam
Tak to było, jest i będzie przeurocze miejsce. Tętni życiem nawet wtedy, gdy kościoła praktycznie nie było...
UsuńLubię trasę, którą wczoraj przeszliście, ona właśnie teraz ma najlepsze warunki zachwycania się pięknem gór.
Dziękuję za wizytę i serdecznie pozdrawiam.
No, Stasiu! W tak uroczym towarzystwie "dobrych duchów"- to można wędrować!
OdpowiedzUsuńI cuda zaczynają się dziać, bo schronisko na Stecówce otwarte /aż nie chce się wierzyć!/ i budowa Kościółka na Stecówce - bardzo zaawansowana.
Dreptanie bez konkretnych planów też ma sporo zalet!
Piękna widokowa, jesienna wędrówka.
A opieńki ... hihi dzisiaj rano otwarliśmy kolejny, choć ubiegłoroczny słoik. Pychoty!
Pozdrawiamy serdecznie :-)
Ja w dalszym ciągu jestem sceptykiem, myślę, że zostało otwarte tylko z racji odpustu... ale dobre i to.
UsuńSama ceremonia odpustowa dostarczyła nam moc duchowych wrażeń. Pięknie znaleźć się wśród ludzi wierzących w to czego chcą dokonać i co dokonują.
Szkoda, że chmury przerwały nam chęć wyjścia na Baranią Górę, zabrakło nam wiary w to, że słońce je jednak pokona. Za to mogliśmy podziwiać piękno zakątków Istebnej... i to niszczejące dawne schronisko młodzieżowe na Zaolziu, którego nikt kupić nie chce, a które znajduje się w tak opłakanym stanie wyłącznie z winy poprzednich władz Starostwa Powiatowego w Cieszynie.
Co do opieniek - nie mam zapasów, a jednak wierzę, że jeszcze nazbieram, o ile nie nasypie śnieg.
Serdecznie dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam Was.