Powrót po ponad tygodniu na Jurę Krakowsko-Częstochowską, tym razem solo, a to dlatego, że wymyśliłem sobie to dreptanie w nocy (bezsennej) i nie zdążyłem nikogo o tym fakcie powiadomić.
Zamysł był taki, żeby przejść kolejny odcinek Szlaku Orlich Gniazd z Piaskowej Skały do Ojcowa.
Dostanie się do Pieskowej Skały nie jest takie proste, więc aby tam dotrzeć, musiałem dojechać busikiem relacji Kraków - Olkusz, do Jerzmanowic i tam na przystanku w Gościńcu o 10.02 wystartowałem bezszlakowo w stronę Sąspowa. Pogoda ładna, ale chłodny wiatr. Po krótkim czasie, skręcam z drogi do Olkusza na Sąspów. Podziwiam w tej miejscowości przydrożne kwiaty krzewów i takie pospolite jak mlecze. Praktycznie już po przejściu Sąspowa, na samym końcu o 10.30 spotykam żółty szlak do Pieskowej Skały. I teraz to będzie mój szlak. Najpierw polami, potem lasem, aż przez moimi oczyma ukażą się skały, w tym słynna Maczuga Herkulesa. Oczywiście , muszę ją obfocić, dzięki wycieczce szkolnej, także ja mam przy niej zdjęcie. Tuż za Maczugą jest zamek w Pieskowej Skale, do którego przychodzę o 11.10. Wcale nie miałem dziś zamiaru jego zwiedzania, ale kiedy dowiedziałem się, że od 1 maja przez 2 lata będzie nieczynny z powodu remontu, od razu zmieniłem zdanie, wiedząc o tym, że do Ojcowa nie dojdę, bo ta godzina, którą tu spędzę, to godzina dojścia właśnie tam.
W muzealnych kapciach zaszywam się w historię aż do średniowiecza. Bardzo mały wycinek pokazuję tego co widziałem. Warto skorzystać jeszcze z tych 2 tygodni, kiedy zamek będzie czynny.
O godzinie 12.00, czyli w samo południe, idę dalej, tym razem już czerwonym Szlakiem Orlich Gniazd w stronę Grodziska. Trochę taki monotonny odcinek leśny i potem przyleśny, dopóki nie zejdę w dół do głównej drogi przy Wdowich Skałach. To też tylko będzie na moment, bo zaraz z powrotem będę się wspinał lasem w stronę Grodziska.
W Grodzisku stary kościół, zamknięty. Jestem tam o 13.12. Potem już tylko schodzenie do drogi głównej. Już wcześniej wiedziałem, że ze względów czasowych do Ojcowa nie pójdę, tylko na rozdrożu skręcę w stronę Skały. Przy tym rozdrożu kolejne skały Jury. Naprawdę niewielki odcinek z tego miejsca do Ojcowa pozostanie mi do przebycia, ale to innym razem.
Oznacza to, że schodzę ze szlaku i teraz ponownie bezszlakowo idę do Skały. Dobrze się składa, że nie muszę iść główną drogą pełnej samochodów, bo poniżej jest stara droga i nią spokojnie dojdę do tej miejscowości. Meta o 14.15 przy miejscowym kościele, do którego nie wchodzę, bo za 8 minut mam busik do Krakowa.
Od Pieskowej Skały niebo miałem zachmurzone, zrobiło się cieplej, bo wiatr przestał wiać, ale to w niczym nie zmieniło faktu, że ten mój dzisiejszy debiut należy zaliczyć do udanych. Debiut, bo poza Skałą, czyli metą, wszystko było dla mnie nowością. Oj, będę wracał na Jurę Krakowsko-Częstochowską.
za dwa lata wrócę do muzeum...bo nie dojrzałam tych drzwi...fajne miałeś zwiedzanie...ale taka moja maleńka prośba podpisuj pod fotami gdzie co to...no nie wszystkie ale ty ciekawe...ale to tylko prośba maleńka...pozdrówka:))
OdpowiedzUsuń... i ta prośba raczej pozostanie niezrealizowana... na początku tak robiłem, ale to nie zdało egzaminu. Dzięki, że zajrzałaś.
UsuńPiękne wędrowanie Stasiu! Widzę wiosnę w powietrzu i duszy! Malownicze krajobrazy i kolejna porcja Twoich wędrówek to radość dla oczu.
OdpowiedzUsuńZ Okazji Świąt Wielkanocnych życzę Tobie Stasiu wyciszenia, spokoju i radości z budzącego się wokół życia. Świąt radosnych, spędzonych w plenerze. Życzenia Zdrowych i Wesołych Świąt Wielkanocnych z serdecznymi pozdrowieniami- przesyła Danusia z Mężem i Synem
... i może do zobaczenia?
Danusiu, tego samego życzę Tobie i Twoim bliskim. Może do zobaczenia... nie wiem co będzie w śmigusowy poniedziałek... ale w ubiegłym roku na Tule skutecznie zrazili mnie do siebie, tak, że omijam ich łukiem... no chyba, że gdzieś po drodze natkniemy się na siebie. Pozdrawiam jeszcze raz.
Usuń