piątek, 14 marca 2014

431 trasa - 14.03.2014

Kamesznica - Karolówka - Stecówka - Beskidek - Przełęcz Szarcula - Przełęcz Kubalonka.

Beskid Śląski. Po 2 dniach przerwy wesoła czwórka ponownie na trasie. Podobno dzień dzisiejszy jest ostatnim z szeregu pięknych, słonecznych, więc trzeba to wykorzystać, skoro już jutro ma zmienić się pogoda.
Do Kamesznicy na miejsce startu dojechaliśmy z przygodami, ale wszystko w sumie się dobrze ułożyło.
Busik wysadził nas na przystanku Kamesznica Szkoła i tam o 9.20 weszliśmy od razu na żółty szlak w stronę Karolówki. Jest ciepło, można pozrzucać z siebie zbędne odzienie i ruszamy stale pod górkę, początkowo łagodnie, ale później trochę stromizny było.
Idziemy sporo lasem, praktycznie nic poza nim nie widzimy. Dopiero pod Karolówką, kiedy dołączył do nas szlak niebieski z Koniakowa, coś można było więcej zobaczyć, choć te widoki były skromniutkie. No cóż, dziś nie było nam dane patrzeć daleko, za to skupialiśmy się na tym co mieliśmy dokoła siebie.
Karolówka, węzeł szlaków. Meldujemy się tutaj o 11.00. Po chwili odpoczynku ruszamy dalej czarnym szlakiem. Teraz już tylko z górki. Po 40 minutach dochodzimy do skrzyżowania z czerwonym i nim teraz pójdziemy na Stecówkę. Widoki trochę się poprawiły, ale tylko w stronę pasma Baraniej Góry.
Na Stecówce najpierw oglądamy, to co zostało po spalonym kościółku. Z zaskoczeniem widzimy, że z małym wyjątkiem, nie została spalona podłoga. Już gromadzone jest drewno na jego odbudowę. Wiadomo też, że  ponownie będzie drewniany, a nie tak jak sugerowano, żeby postawić murowany, a obłożyć drewnem. Górale stwierdzili, że nie są erzacem, tylko prawdziwymi góralami i chcą prawdziwy drewniany kościół. Słusznie, bo ja też za tym optowałem.
Potem o 12.15 dochodzimy do zamkniętego (jak zawsze) schroniska na Stecówce. Stukamy, pukamy i w końcu wychodzi pani mówiąca, że mamy poczekać 15 minut, bo mają przerwę obiadową (chore!!!)
Już kiedyś pisałem, że jak nie chcą turystów, to niech zwiną interes, a nie grają z nami w kotka i myszkę. To trwa od lat i jakoś nic z tym zrobić nie można... a przecież wygląda to tak, że albo jest przerwa obiadowa, albo śniadaniowa, albo jakaś inna, albo pani pracuje w ogródku i nie ma ochoty iść obsłużyć turysty.
Zapasy z plecaków zostają zjedzone na ławce przed schroniskiem, odczekuję tych 15 minut i idę tylko po kartki i pieczątkę. Nie kupujemy nic do picia ani jedzenia, ... w końcu można zostać urażonym i postąpić zgodnie z zasadą "jak nie - to nie".
Na Stecówce jesteśmy do 12.35 i dalej idziemy czerwonym (nie drogą). Jest to trochę okrężne, pokonujemy prawdziwe ścieżki zdrowia, ale przed Szarculą wchodzimy jednak na drogę, żeby nie tracić czasu jeśli chcemy zdążyć na autobus na Kubalonce. Nawet dobrze się złożyło, bo dzięki temu mam  możliwość focenia Zamku Prezydenckiego na zaporą w Wiśle (niczym z lotu ptaka).
Przełęcz Szarcula pokazuje nam się o 13.32. Potem jeszcze tylko trochę dreptania do mety. Focę z kolei lepiężniki i podbiały, bo akurat w tym miejscu jest ich sporo.
Meta na przystanku autobusowym na Przełęczy Kubalonka o 13.45.
Za kwadrans stamtąd odjedziemy, jak zawsze zadowoleni z wycieczki, z towarzystwa i przede wszystkim z możliwości obcowania z naturą.


6 komentarzy:

  1. No to prawie że się minęliśmy na Karolówce, bo ja schodziłem tamtędy wczoraj po marszu na Baranią z Węgierskiej Górki. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no to był ładny marsz z Węgierskiej Górki. Trzeba będzie to sobie przypomnieć, bo już tym szlakiem nie szedłem z 3 lata.
      Także pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. i dlaczego ja nie mogę z wami w taką pogodę maszerować....ciekawe jaka pogoda mi wypadnie na Łamanej Skale...pozdrwka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęta jesteś w tygodniu. Już niedługo ja nie będę mógł chodzić w weekendy i będę to musiał przeboleć, ale w tygodniu...

      Usuń
  3. Serce się raduje kiedy oglądam Twoje Stasiu wędrowanie! Piekne trasy wybierasz i znakomicie je pokazujesz. Szkoda kościółka na Stecówce, ale pewnie jeszcze w tym roku ruszy budowa nowego. Natomiast "schronisko" na Stecówce- bez zmian.Widać nie zależy im na turystach, bo nigdy nie mają dla nich czasu.
    Wiosna w górach... zapachniało nią aż w Tychach! Pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że w ten sposób mogę nieść Tobie radość. Kościółek chcą mieć "gotowy" już w lecie. Jak będzie to zobaczymy.
      Ta wędrówka była w takim ostatnim tchnieniu wczesnej wiosny, bo na razie mamy deszcz (i dobrze, bo wody brakuje),a w górach poprószyło śniegiem. Powodzenia.

      Usuń