Cieszyn: Szpital - Rynek - Głęboka - Wzgórze Zamkowe - Hażlaska - Moniuszki - Kluckiego - Mennicza - Pod Brunatnym Jeleniem.
Najpierw byłem w odwiedzinach u kolegi po operacji w szpitalu i potem na terenie szpitala o 15.30 nastąpił start do trasy cieszyńskiej. To popołudniowo-wieczorne wędrowanie było spowodowane tym, że zwieńczeniem był koncert zespołu Puste Biuro w restauracji Pod Brunatnym Jeleniem.
Zanim to nastąpiło, to ze szpitala dotarłem do tej restauracji odebrać zamówiony telefonicznie bilet na koncert. Jest to zarazem moja pierwsza wizyta Pod Jeleniem po jego renowacji, która trwała i trwała grubo ponad 10 lat.
Potem rynek z gołębiami i ulicą Głęboką kieruję się w stronę zamku. Na moment odbijam na Plac Dominikański by na własne oczy zobaczyć opisywaną przez Głos Ziemi Cieszyńskiej sensację archeologiczną.
Focę kamienice wzdłuż Głębokiej i tak dochodzę do cieszyńskiego zamku. Wejdę oczywiście na wieżę, skąd dziś są dobre widoki. Na terenie wzgórza będę pomiędzy 16.00 a 16.40.
Potem kierunek - ulica Moniuszki do moich Przyjaciół, gdzie nie byłem hohoho, tyle właśnie czasu.
Wstępuję do kościoła p.w. Św. Jerzego, który jest mi o tyle bliski, że tutaj trzymałem do chrztu czwórkę z moich 6 chrzestnych dzieci.
W domu na Moniuszki wita mnie szczekający Dżery, chyba pisze się Jerry. Po czasie skolegowaliśmy się. Miła jak zawsze rozmowa i nawet nie spostrzegłem się, jak szybko czas przeleciał. Byłem u nich pomiędzy 17.00 a 18.40. Potem już w ciemności dalsza droga, ponownie w stronę rynku. Skracam sobie schodami ulicy Kluckiego i tak o 18.55 jestem z powrotem Pod Brunatnym Jeleniem. Trwa próba zespołu. Potem przychodzą spragnieni dźwięków słuchacze i po 20-tej zaczyna się koncert.
Zawsze to podejrzewałem (ale tylko na podstawie nagrań) i dziś to potwierdzam, że Puste Biuro kontynuuje dokonania zespołu Crash z okresu ich współpracy z Grażką Łobaszewską. Nie można powiedzieć, że Puste Biuro to drugi Crash, bo to nie o to chodzi. Crash Crashem a Puste Biuro tylko prezentuje klimat tego pierwszego. I to jest piękne, bo przez prawie 20 lat była taka luka w tej muzyce.
W normalnym kraju o Puste Biuro zabiegałyby poważne wytwórnie płytowe, ale u nas ta sfera jest zdominowana przez obce firmy nagraniowe i w ich polityce nie ma miejsca na pokazywanie dobrych polskich wykonawców, żeby czasem nie zagrozili swoim macierzystym.
Nie mogę zostać do końca, bo muszę być o 22-giej w domu, dlatego o 21.00 opuszczam ten oczyszczający zmysły koncert i to jest godzina mety tej trasy.
Pięknie Stasiu! Zabytkowe kamieniczki oświetlone promieniami słońca i pasmo gór w oddali. Wiosennie i koncertowo! Koncert bluesowy w Brunatnym Jeleniu – to musiała być uczta dla duszy. Cieszyn nocą nastrojowy, pięknie pokazany … Rozmarzyłam się…
OdpowiedzUsuńKolejny raz pokazujesz, że nie koniecznie trzeba wędrować po górskich szlakach aby zrelaksować się i pokazać piękne okolice! Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia i kolejnych fantastycznych wędrówek :-)
Tak, to było oczyszczenie mojej nadszarpniętej wrażliwości. Miasta też mają swoje uroki, pewnie jeszcze nie zobaczyłaś ostatniej lutowej trasy po Bielsku-Białej. Koleżanka ze stolicy napisała mi na facebooku, że nie musiała wychodzić z domu, a była w zamku... Dobrze, że tak to odbieracie. Pozdrawiam.
UsuńTy z każdego wypadu zrobisz wyprawę...pięknie:)))
OdpowiedzUsuńDzięki za takie postrzeganie... lubię zawsze łączyć pożyteczne z potrzebnym i jeszcze w innych konfiguracjach, hahaha
Usuń