sobota, 23 listopada 2013

407 trasa - 23.11.2013

Ustroń Polana - Stokłosica - Przełęcz Beskidek - Soszów - Skolnity - Wisła.

Beskid Śląski, trasa zamglona, ale jakże przez to piękna...
Późna jesień w naszym klimacie ma to do siebie, że drzewa liściaste w większości tracą swoją naturalną szatę, ale za to częściej są schowane we mgle, co czyni je tajemniczymi.
W takiej scenerii odbywać się będzie dzisiejsze dreptanie.
Rozpoczynam wszystko samodzielnie po przyjeździe autobusem do Ustronia Polany. Właśnie wtedy następuje start tej trasy o 8.10. Idę przed budynek dolnej stacji wyciągu i czekam na moje towarzystwo, czyli na ekipę bielsko-skoczowską. Oczekiwanie spędzam na podziwianiu resztek letnio-jesiennej flory.
Po czasie, autobus jadący z Lublina przywozi "siódemkę", a ich z kolei do mnie przyprowadza czarny kot.
Na Stokłosicę wyjeżdżamy wyciągiem. Przejazd jakby trochę wydłużony, bo pamiętam, że kiedyś ten odcinek pokonywało się w 6 minut, a dziś to trwało pomiędzy 8.47 a 9.00.
Nie idziemy na szczyt Wielkiej Czantorii (brak widoków), tylko płajem idziemy w stronę Przełęczy Beskidek. Zaoszczędziliśmy czasu i drogi.
Cztery towarzyszki wędrówki idą ze mną po raz pierwszy, ale i tak, jako cała 8-osobowa grupa, stanowimy zgrany zespół. Wkomponowaliśmy się idealnie w ten popielato-szary klimat trasy. Inne kolory nadaje mu nasze poczucie humoru.
Strome zejście w dół i dochodzimy do "jak zwykle zamkniętej" bacówki Światowid. Nie pamiętam ile to już lat, nie jest mi dane wstąpić w ich progi. Ich problem, skoro są dla turystów, a jednocześnie nie są.
Szlak wiedzie granicą polsko-czeską. Jeszcze przed kilku laty były tutaj oddzielne 2 szlaki, czerwony polski i niebieski czeski. Jako,że nastąpiła komasacja szlaków na granicach, szlak czeski został zlikwidowany i pozostał aktualnie wspólny polski czerwony. Pewnie dlatego, że czerwony należy do Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Jak zauważyłem, oznakowaniem zajęli się jednak Czesi. Wystarczy zobaczyć tablicę na Przełęczy Beskidek. Polacy nie zadbali nawet o to, żeby opisać czarny szlak do Wisły Jawornika. Przełęcz Beskidek mijamy o 10.10.
Dalej idziemy czerwonym w stronę Soszowa. Mgły od czasu do czasu znikają i pojawia się niebieskie niebo, ale to bardzo rzadko... W pełnej mgle dochodzimy o 10.52 do schroniska na Soszowie, ku naszemu zaskoczeniu... zamkniętego. Żadnej informacji o tej sytuacji nigdzie nie widzimy.
Trudno, siadamy na ławkach przy schronisku i następuje pora posiłku. Wszyscy jedzą oprócz mnie... bo ja tego nie rozumiem, jak można jeść będąc w drodze. To taka moja przypadłość od zawsze.
Kalorie są organizmowi potrzebne, dlatego przenosimy się o 11.24 w kierunku Lepiarzówki, na złociste. Teraz to rozumiem, że organizm należy wzmocnić.
Wita nas mocujący się z wielką kością przesympatyczny Maksio.Taki potulny, ale jak trzeba, to potrafi stanąć na wysokości psiego zadania, bo znam go już jakiś czas.
W Lepiarzówce mile spędzamy czas pomiędzy 11.35 a 12.12.
Zejście zaplanowaliśmy słynnym już zielonym szlakiem, którego nie ma na mapach, ale w jego pierwotnej wersji, a nie tej aktualnie obowiązującej. Nigdy nie zrozumiem, jak można było tak "zhuśtać" przebieg.
Ten stary wiedzie górą i ma przepiękne widoki, natomiast ten aktualny wiedzie drogą, betonówką, w dole i robi o ponad godzinę dodatkowe koło (bez widoków oczywiście). Wymyślił go chyba jakiś automobilista a dotyczy piechurów.
Szanowni działacze PTTK w Wiśle. Należy jak najszybciej powrócić do pierwotnej wersji , a nie narażać siebie na przekleństwa tych wszystkich, którzy idą tym aktualnym szlakiem. Wszyscy , jak "jeden mąż" , uczestnicy dzisiejszego dreptania, twierdzimy, że trzeba odrobinę dobrej woli z Waszej strony, żeby przełamać przeszkody.
Podziwiając czasowe odsłaniające się widoki gór, o 13.20 dochodzimy na Skolnitym do miejsca, gdzie ponownie szlak zielony idzie tak jak dawniej.
Przed nami już tylko zejście do centrum Wisły i to osiągamy na wysokości dworca PKS o 14.05 (meta).
Podbiegamy do odjeżdżającego busiku do Katowic spod dworca kolejowego i o 14.12 opuszczamy Wisłę.
Piękna jesienna wędrówka, w bardzo doborowym towarzystwie, z czego jestem niezmiernie dumny.
Już wiem, że jeszcze nie raz spotkamy się na wspólnej trasie.




4 komentarze:

  1. Przerabiałem sporą część tej trasy w dwóch wersjach. Jednej czerwonym szlakiem z Ustronia Polany przez Czantorię na Stożek i dalej niebieskim do Wisły Głębce i drugiej z Goleszowa przez Tuł, Czantorię i Przełęcz Beskidek do Wisły Uzdrowiska. I faktycznie zejście z Beskidka to tylko znaki na drzewach, nie ma ani polskich tabliczek ani tym bardziej jakiejś strzałki na czerwonym szlaku.

    Dziwnie wygląda to wszystko późną jesienią. Nie planuję próbować gór w zimie, ale do kwietnia chyba bez nich uschnę. To jak nałóg. Przestrzeń, cisza, wolność.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za odwiedziny. Każda pora roku ma swój urok, nawet zamglona późna jesień. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. takie spacery po górach...to lubię...pozdrawiam i dziękuję za towarzystwo i fotki mojej facjaty...

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Ci dziękuję za to, że jesteś i że czasem możemy wspólnie podreptać. Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń