Wysokie Tatry. Drugie moje wyjście w tym roku na Rysy od słowackiej strony.
Ten dzisiejszy termin był już zaklepany od miesiąca, a wynika z możliwości urlopowych moich towarzyszek wędrówki.
Im bliżej, tym głoszono gorszą prognozę pogody i jeszcze kilka dni temu wydawało się, że będziemy musieć iść w inne miejsce. Ale... jak to w pogodzie. Kolejna zmiana i stanęło na tym, że ma być zachmurzone, zimno , ale bez deszczu. Ryzykujemy i jedziemy pociągiem z Czeskiego Cieszyna do Szczyrby, a stamtąd autobusem do Szczyrbskiego Plesa tak, że spod Hotelu Patria możemy wystartować czerwonym szlakiem w stronę Popradskiego Plesa o 6.50. Jest zachmurzone, ale nasze nastroje są pozytywne.
Po minięciu Trigana o 7.32, mgły ustępują, a chmury zaczynają odsłaniać coraz więcej szczytów.
Tak dojdziemy do Popradskiego Plesa o 8.27, gdzie wstąpimy do schroniska na kawę i herbatę, umilając sobie przy tym czas muzycznie, co będzie widać.
Dalej szlakiem niebieskim o 8.40 aż do miejsca, gdzie swój początek będzie miał już czerwony szlak bezpośredni na Rysy, co stanie się o 9.17.
Natura łącznie z Bozią, sprawią nam niespodziankę w postaci spektaklu polegającego na odsłanianiu i zasłanianiu, coraz to innych terenów Wysokich Tatr. Słońce także wyjdzie i momentami będzie grzało mocno.
Jest przepięknie. Chłoniemy wszystko, co nam jest dane widzieć, przeżyć.
Nad Żabimi Plesami będzie łańcuchowy odcinek trasy, ale krótki i bezpieczny. Potem już teren Królestwa Rysów z Chatą pod Rysami (po słowacku - pod Rysmi). Do schroniska wstępować nie będziemy w tym momencie, ale pójdziemy poprzez Przełącz Wagu na szczyt Rysów.
Przepiękne widoki na góry otulone mlekiem mgły, widoczne będą z przełęczy.
Potem podejście na szczyt Rysów, na które zameldujemy się o 12.05. Dużo Polaków, zwłaszcza z Gdańska.
Nie wchodzę na słowacki szczyt Rysów, robi to jedynie jedna z moich koleżanek, a ja rozpoczynam powolne schodzenie, bo muszę uważać po ubiegłomiesięcznej kontuzji brzucha nabytej właśnie tutaj na zboczu Rysów. Dziś mogę iść dzięki pasowi usztywniającemu i to jest mój sukces, a bardzo obawiałem się, że właśnie z tego powodu nie dam rady wyjść na sam szczyt. Obawy, jak widać były niepotrzebne.
Schodzenie już we mgle i w chmurze, która w międzyczasie nadciągnęła i o 12.45 ponownie jesteśmy na Przełęczy Wagu.
Dalszy etap to pobyt w schronisku i przy słynnym kiblu, w którym jedna ze ścian jest szklana i przez nią można oglądać panoramę tatrzańską. Akurat teraz nie ma widoków, więc do środka nie wchodzę. Cały pobyt w tym miejscu - od 13.00 do 13.30.
Schodzenie w dół, w jakże innych warunkach niż wychodzenie. Jest chłodno i tak, jak mówiła prognoza pogody. Słońce jednak jeszcze wyjdzie i jeszcze będziemy mogli podziwiać widoki. Dopiero na niebieskim szlaku, na który wejdziemy Nad Żabim Potokiem o 15.28, po jakimś czasie chmury opanują wszystko i tak już będzie do końca.
Tym razem omijamy Popradskie Pleso, wchodząc na skrzyżowaniu szlaków od razu na czerwony w stronę Szczyrbskiego Plesa (o 15.55). Trigana miniemy o 16.37, a o 17.18 wejdziemy do Szczyrbskiego Plesa.
Przed nami około 1,5 godziny do odjazdu zębatki, więc idziemy coś zjeść i wypić do Furkotki.
Zębatka do Szczyrby zabierze nas o 18.54. Meta o 19.10 na dworcu kolejowym w Szczyrbie, który po części spełnia rolę muzeum kolejowego tego terenu.
Bezpośredni pociąg do Czeskiego Cieszyna zabierze nas stąd za ponad pół godziny.
Przepiękna trasa pod każdym względem i cała nasza trójka jest pod jej wrażeniem. Jest to trasa, która należy do najpiękniejszych w tym roku i być może, że ten tytuł zdobędzie.
lubię góry we mgle....
OdpowiedzUsuń... a ja i we mgle i bez, hahaha. Pozdrawiam Cię Gabrysiu.
Usuń