Námestovo: Slanická Osada - Penzión Jollien - Námestovo - Ranč u Edyho - Slanická Osada - Slanický Ostrov - Slanická Osada.
Słowacka Orawa. Miejscowość Namestowo wyznaczona do odwiedzenia Paszportem Beskidzkiem. Aż 4 miejsca.... najwięcej ze wszystkich innych, właśnie w tym mieście.
Przyjechaliśmy tym razem samochodem na miejsce startu. Zaczęliśmy od poszukiwania Pensjonatu Osada, ale takiego nie znaleźliśmy, bo to obecnie nazywa się Slavický Dvor. Miejsce to samo, nazwa inna.
Zaczynamy o 8.30 kawą w restauracji tego właśnie pensjonatu.
Potem piechotą 100 mb do przystani, z której stateczkiem powinniśmy udać się na Slawicką Wyspę. Niestety jest nas tylko czwórka, a musi być chętnych minimum 15 osób. Mamy jednak zapewnienie, że o 13.30 odpłyniemy na pewno.
Jest 10.00, mamy wiele czasu, więc wykorzystujemy go na dotarcie do pozostałych punktów, i tak o 10.10 jesteśmy już w Pensjonacie Jollien, gdzie będziemy do 11.00. Potem ruszamy w miasto i po takim krótkim zwiedzeniu centrum , podjeżdżamy o 11.30 do Rancza u Edyho.
Powrót na przystań przed 13.00. Odpoczywamy w cieniu brzozy. Przybywa coraz więcej młodzieży ze szkoły gastronomicznej, która z nami popłynie.
O 13.50 ruszamy w rejs na wyspę na Jeziorze Orawskim. Mijamy ją, potem mijamy Ptasią Wyspę i powracamy do tej pierwszej, która jest dawnym lądem zatapianych miejscowości pod jezioro. Jednak, że miała odpowiednią wysokość, nie podzieliła losu innych okolicznych terenów. Ostał się też kościół, który już nie pełni swej sakralnej roli, ale wraz z całą wyspą jest częścią muzeum sztuki ludowej. Gromadzone są tam zabytki ludowej sztuki sakralnej z całej Słowacji. W oddali widać ośnieżone Tatry.
Przypłynęliśmy do brzegu o 14.15. Młodzi odegrali tutaj dla siebie scenki historyczne, a my zwiedzaliśmy. Kiedy młodzi skończyli, o 14.48 wyruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem prosto do przystani. Młodzież częstowała upieczonymi przez siebie ciastami, śpiewali te swoje przepiękne piosenki ludowe i właściwe z żalem musieliśmy wysiadać o 15.00, na naszej mecie, czyli ponownie na przystani.
Piękna wycieczka, odmienna od innych, zwłaszcza ta część na jeziorze. W sumie mieliśmy szczęście, bo takie okazje zdarzają się rzadko. Warto było czekać.
Potem powrót do domu, samochód czekał i tyle.
Piękna wycieczka...mam nadzieję, że ją jeszcze kiedyś powtórzycie...pozdówka:)))
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję na powtórkę. Dzięki i pozdrawiam.
Usuń