Koniaków Koczy Zamek - Koniaków - Istebna Zaolzie - Zagroń - Andziołówka - Przełęcz Szarcula - Kubalonka - Głębce - Kozińce - Wisła Głębce Kałuża.
Powtarzalny schemat wówczas kiedy wędruję sam. Polega to na tym, że gdy budzik zadzwoni, to ja wiedząc, że z nikim nie jestem umówiony, z radością śpię dalej. Tak było i dziś.
Ale rano trzeba wstać i zmienić plany, a tu tyle miejsc tej wiosny do odwiedzenia. Postanowiłem, że po przyjściu na przystanek autobusowy Ustroń Centrum, wejdę do pierwszego, który przyjedzie i w ten sposób o 9.36 znalazłem się w Koniakowie Koczym Zamku. Start niebieskim szlakiem właśnie na Koczy Zamek, gdzie będę tylko przez 10 minut pomiędzy 9.40 a 9.50. Tak krótko, bo i widoki słabawe.
Tam też decyduję, że przez Koniaków zejdę do Istebnej Zaolzia. Podziwiam budzącą się naturę w postaci bazi, kwiatów, w tym podbiału, na który jest akurat sezon.
Minę dziś Ochodzitą, bo jak już wiem, widoków specjalnych nie ma. W centrum Koniakowa będę o 10.15 i stamtąd szlakiem żółtym będę schodził do Istebnej Zaolzia. Widoki lepsze, będzie Tyniok, Barania Góra, Stecówka i inne.
W Zaolziu przy wystawionym na sprzedaż schronisku młodzieżowym będę o 11.55. I dalej żółtym aż do Zagronia i dalej przez las, przez Andziołówkę na Przełęcz Szarcula. Kiedy tam dojdę spadną pierwsze krople deszczu. Ubieram pelerynę i mimo wszystko dalej idę żółtym szlakiem w stronę Kozińców. Tak się złożyło, że cały odcinek pomiędzy Szarculą a Kozińcami szedłem w deszczu i stąd mało fotek, bo nie chciałem moczyć aparatu, a momentami to była pompa z nieba. Teraz widać, jak brakuje parasola w takich chwilach. Kilka zdjęć zrobionych jest, ale wtedy kiedy mniej padało. Przez to, że byłem opatulony peleryną nie wiem, o której minąłem szczyty Kubalonka i Głębce.
Na Kozińce doszedłem o 14.12 i teraz już tylko w dół do Wisły Głębiec. Muszę się śpieszyć, bo za mną idą chmury, a nie chciałbym drugi raz wyciągać peleryny.
Meta na przystanku autobusowym Wisła Głębce Kałuża o 14.52, a 6 minut później już pojadę autobusem z powrotem do Ustronia.
Piękna, pierwsza w tym roku typowo wiosenna wycieczka. Udana, mimo deszczu, bo deszcz potrzebny. W górach mało wody i jak nie będzie padać, to znowu może być susza w lecie.
Koniaków odwiedzę zaś w Tygodniu Koronki...bodajże jest ciekawie i znaczek nabędę...koronki obejrzę...coś podpatrzę...
OdpowiedzUsuńCzyli w planie przyjemne z pożytecznym.
Usuń