sobota, 6 kwietnia 2013

364 trasa - 06.04.2013

Stará Bystrica - Slezákovci Kaplnka - Bobovec - Slezákovci Kaplnka - Stará Bystrica Hámer.

Zegar astronomiczny w Starej Bystrzycy zwany Slovenský Orloj jest celem do odwiedzenia wyznaczonym przez autorów Paszportu Beskidzkiego.
Pogoda miała być dziś paskudna, czyli miał sypać śnieg i wszystko miało być w chmurach. Rzeczywistość była inna. Chmury owszem były, ale od pewnej wysokości, a śnieg tylko ten co był już pod nogami.
Przyjechaliśmy autobusem z Czadcy na rynek w Starej Bystrzycy o 10.13 i o tej godzinie rozpoczynamy dzisiejszą wędrówkę. Pierwsze kroki kierujemy do muzeum , do orloja. Tam bardzo miła dziewczyna zajęła się nami (serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy, bo wiem, że tę relację będzie czytała).
Od niej dowiedzieliśmy się, że wieża widokowa na Bobowcu jest otwarta i możemy tam pójść, z tym, że przestrzegała przed śniegiem, ale co to dla nas zaprawionych w tej materii.
O 10.30 żółtym szlakiem obieramy kierunek Rozhl'adňa na Bobovci.
W miejscu zwanym Slezákovci Kaplnka, przy kapliczce , odkrywamy, że do wieży prowadzi stamtąd także szlak spacerowy, też żółty. Ucieszyliśmy się, bo w ten sposób zrobimy pętlę i nie będziemy musieli wracać tą samą drogą. Wchodzimy więc o 10.50 na szlak spacerowy. Powoli pniemy się lasem, trochę widoków na Starą Bystrzycę i tak ... o 11.30 dochodzimy do wieży. Niestety drzwi na dole zamarzły i w żaden sposób nie można było skruszyć trzymających je , lodu. To oznacza, że trzeba będzie tutaj powrócić tylko w bardziej sprzyjających warunkach.
Teraz w drogę powrotną idziemy już żółtym turystycznym, który tutaj się zaczyna lub kończy, jak kto woli.
Widzimy różne ciekawostki przyrodnicze. Chmury nie chcą ustąpić, jest szaro, zatem w pewnym momencie przełączam aparat na tryb robienia zdjęć czarno-białych.
Już w tym trybie dojdziemy do ambony, na której zrobiona seria zdjęć, skoro nie można było ich wykonać na wieży widokowej. O godz. 12.00 miniemy szczyt Bobowca i zacznie się schodzenie w dół. Pojawi się trochę więcej śniegu.
Po dojściu do domostw, znowu przełączam na tryb zdjęć kolorowych. I tak już zostanie do końca.
Pętlę przy kapliczce zamkniemy o 12.42.
Na rynek w Starej Bystrzycy wrócimy o 13.00, akurat zegar uruchomi się ze swoimi kurantami i wędrówką figur.
Mamy trochę czasu, więc wstępujemy do pobliskiej restauracji, w której elementem wystroju są pozostałości systemu komunistycznego w dawnej Czechosłowacji. Złoty bażant smakuje jak zawsze...
ale pora do mety, która tym razem będzie na przystanku autobusowym Stará Bystrica Hámer. A to wszystko dzięki niezwykłej serdeczności Słowaków, że nas tam skierowali, bo w rynku musielibyśmy czekać jeszcze ponad godzinę.
Przy przystanku rosną lipy a między nimi ustawiony krzyż. Jednak na jednej z nich wraz z koleżanką dostrzegliśmy sylwetkę Madonny z Dzieciątkiem. Tak to natura stworzyła.
Meta o 13.38, o 14.00 mamy odjechać autobusem do Czadcy. Tak też zresztą się stało.
W sumie bardzo wesoła i ciekawa trasa, mimo bardzo nieciekawej pogody.

2 komentarze:

  1. jestem spóźniona w oglądaniu Twojego bloga..jeszcze zima...a ten żółw, nie szkodzi mu mrozik...

    OdpowiedzUsuń