czwartek, 11 kwietnia 2013

365 trasa - 11.04.2013

Ustroń - Zawodzie - Równica - Brenna Pomnik.

Blisko domu czyli Beskid Śląski. Zawsze co roku było tak, że albo na Równicę, albo na Czantorię, to były jedne z pierwszych wejść w styczniu. A w tym roku jest zdecydowanie inaczej, bo to już 22 tegoroczna trasa, a ja dopiero zdecydowałem się podreptać na Równicę... w poszukiwaniu wiosny.
Nie będzie wiele opisu, bo będzie widać. W każdym bądź razie, już na starcie o 8.20 przy ustrońskim rynku wiosnę znalazłem.
Potem budziłem Zagłobę i diabliki w Diablim Dołku, bo już niedługo sezon i nie pora spać, tylko brać się do roboty. Po przekroczeniu rzeki Wisły idę Gościradowcem, a potem wkrótce nad Szpitalem Reumatologicznym, na którym łapę położył marszałek województwa śląskiego (bo co dobre w Polsce to trzeba zniszczyć), wchodzę w strefę śniegu. Cały czas idę szlakiem czerwonym.
Widzę zabiedzoną sarenkę, mam nadzieję, że przeżyje zanim śniegi stopnieją. Będąc przy Kamieniu (9.42) zauważam, że dziś będą dalekie widoki. Już chciałoby się być na górze.
Najpierw jednak trzeba dojść do schroniska na Równicy na bardzo dobrą mocną kawę i będę w nim od 10.00 do 10.15.
Potem szlak żółty na szczyt Równicy, po drodze wstępuję do Dworu Skibówki, gdzie spędzę czas od 10.35 do 11.00. Zarówno przedtem jak i potem podziwiam na zewnątrz przepiękne widoki Beskidu Śląskiego z pasmem Czantorii w roli głównej, ale też widać królową Beskidu Śląsko-Morawskiego - Łysą Górę.  W dole na zbliżeniach najwięcej widać Ustroń i Goleszów.
Szczyt Równicy osiągam o 11.21. Potem bezszlakowo w stronę zielonego szlaku do Brennej. Po lewej mam nowe towarzystwo, czyli pasmo Klimczoka i Błatniej. Idzie się gorzej, bo nogi zapadają się w śniegu, ale nie więcej niż na 10 cm. Na zielony szlak wchodzę o 11.34.
Schodzenie w dół i po wyjściu z lasu kończy się śnieg, przy jednym z domów widzę oznaki wiosny, czyli, że mogę stwierdzić, że w Brennej też już jest wiosna.
Zaczęło się błoto i to jest to czego nie lubię po odejściu zimy. Ale trzeba będzie się na nowo przyzwyczaić. Do mety przy pomniku AK w Brennej przychodzę o 13.05.
Wycieczka naprawdę udana, atrakcyjna w widoki i dobrze, że na nią się wybrałem.

 

2 komentarze:

  1. a na tej trasie to zwiedzasz swoje kąty, które możesz podziwiać z okna...chociaż nie bo nie mieszkasz na ostatnim piętrze...caluski:)))

    OdpowiedzUsuń