Kolejna z rzędu trasa związana z potrzebą odwiedzenia miejsc wyznaczonych w Paszporcie Beskidzkim.
Ponownie Słowacja, ale tym razem całość na terenie tego kraju.
Idziemy w czwórkę, mamy w planie odwiedzić 3 lub cztery miejsca, w zależności od czasu jakim dysponujemy i w zależności od tego, czy te miejsca znajdziemy, gdyż niektóre z nich, są tylko hasłami w paszporcie i w internecie brak jakichkolwiek informacji o usytuowaniu i dojeździe do nich. Chodzi zwłaszcza o motele, pensjonaty, które akurat po słowackiej stronie przeważają.
Rozpoczynamy na dworcu kolejowym w Turzovce o godz. 8.18 i wędrujemy szlakiem rowerowym(!) niebieskim w stronę Motelu Smażak. Dojdziemy do niego o 8.46. Bardzo krótki pobyt, bo do 9.03.
Następnie dalej tym samym szlakiem do początku szlaku pątniczego na Żywczakową.
Schodzimy z drogi głównej i lasem wspinamy się do góry wśród udekorowanej po obu stronach ścieżki, obrazkami, krzyżykami itp. Spotykamy 3 niezależne od siebie Drogi Krzyżowe, które czasem ze sobą łączą się stacjami.
Spotykamy kobietę o kulach, która wychodzi na górę boso, a jeszcze niedawno leżał tutaj śnieg i ziemia jest zimna. Wielka w niej musi być wiara.
My dziś nie bierzemy czynnego udziału w zadumie nad miejscem objawień NMP w tym miejscu, bo nie jesteśmy na to przygotowani. Ale powrócimy w innym czasie i w innym charakterze. Odkryliśmy cudowne miejsce, gdzie pielgrzymują rzesze Słowaków i innych narodowości.
Na miejsce przybywamy o 10.28. Akurat trwa nabożeństwo różańcowe, więc nie wchodzimy aby nie przeszkodzić w tym. Schodzimy za to kawałek w dół do źródła z uzdrawiającą wodą - źródło oczne, czyli dla chorych oczu. Obmywamy je, zabieramy wodę ze sobą i wracamy na górę i korzystamy z chwili przerwy między różańcem a mszą świętą i wchodzimy na chwilę do środka.
Powrót do Turzovki inną drogą, tym razem oznakowaną białymi i zielonymi krzyżami.
Mamy doskonałe widoki na okoliczne góry i dalej aż na Małą Fatrę i Tatry, z tym, że zdjęcia już tego tak dokładnie nie pokażą.
Wreszcie pokazuje się w dole Turzovka, do której zejdziemy o 12.50.
Tutaj czekała nas niemiła niespodzianka, bo Pensjonat Veselka, który tym razem jest nam potrzebny, jest w zupełnie innym kierunku. Zatem ponownie niebieskim szlakiem rowerowym (!) idziemy przez Oleszną w kierunku Hrubego Buka. Mniej więcej w połowie drogi widzimy nasz cel, ale żadnego na nim napisu świadczącego o tym, że to ten obiekt.
Okazało się jednak, że dobrze trafiliśmy. Na miejscu jesteśmy o 14.20 i to jest nasza dzisiejsza meta. Mamy trzecie potwierdzenie w dniu dzisiejszym do Paszportu Beskidzkiego.
Zostajemy tutaj równą godzinę, bo będziemy mieć autobus do Czadcy, z czego bardzo radujemy się, bo nie będziemy musieli ponownie asfaltem dreptać do Staszkowa.
Zakończyliśmy trasę z poczuciem, że to co zaplanowaliśmy to wypełniliśmy. Wrócimy tutaj, bo jeszcze zostało kilka miejsc do zobaczenia, a od dziś już wiemy , gdzie ich szukać.
Piękne tereny, tutaj jeszcze czuje się dawnego ducha swojskości. Warto wracać. Poza tym niesamowicie wręcz przyjaźni i życzliwi mieszkańcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz