środa, 14 listopada 2012

335 trasa - 14.11.2012

Brenna Bukowa - Przełęcz Karkoszczonka - Siodło pod Klimczokiem - Szyndzielnia - Olszówka Górna - Bielsko-Biała.

Mimo przeziębienia kontynuuję odwiedzanie miejsc objętych Paszportem Beskidzkim. Dziś będą to miejsce w okolicy Bielska-Białej.
Zaczynam wszystko wcześnie, jeszcze w szarówce, w Brennej Bukowej o godz. 6.42 , po przyjeździe na miejsce startu autobusem Transkomu. Idę szlakiem żółtym w kierunku Przełęczy Karkoszczonka. Przez ponad 10 lat ten odcinek pokonywałem zimą, bądź jak już był śnieg, bądź jak jeszcze był. Zatem trasa znana, ale jakże inne otoczenie, piękne jesienne.
Jest zimno, zanim jednak wszedłem na przełęcz, to trochę się spociłem, a tam mimo, że przywitało mnie słońce, to przywitał mnie przenikliwy zimny wiatr. Boję się, że to tylko wzmocni moje przeziębienie, więc schodzę do Chaty Wuja Toma na grzane piwo. Jeszcze było zamknięte o 7.35 kiedy to tam dotarłem. Mili państwo otworzyli i mogłem tam spędzić czas do 7.55.
Następnie czerwonym szlakiem zacząłem wychodzić pod Klimczok. Słońce niemiłosiernie operowało w rejonie Skrzycznego, tak, że go prawie nie widziałem. Dzięki temu, że pod słońce zrobiłem mu kilka zdjęć , coś jednak teraz widzę.
Nie było dobrej widoczności, bo z jednej strony mocne słońce, a z drugiej na horyzoncie najzwyklejszy smog. Do Siodła pod Klimczokiem dotarłem o 8.50 i dalej czerwonym idę w kierunku Szyndzielni. Tutaj znowu ten przenikliwy ziąb, dlatego nie wychodzę na szczyt Klimczoka i w ten sposób uniknę chociaż w części większego chłodu. Podziwiam kilka produkcji kolegi mroza. Na jednym z drzew udaje mi się w końcu uchwycić obiektywem rozmownego kruka.
Tak dochodzę do szczytu Szyndzielni o 9.24 i do schroniska o 9.32.

Podczas pobytu w schronisku na Szyndzielni uświadomiłem sobie, że kolejka linowa na pewno dziś nie jeździ, gdyż o tej porze roku są czynione przeglądy techniczne. Toteż przyśpieszyłem wyjście (10.05) bo muszę w takim razie zejść do Olszówki Górnej na nogach. Tylko co z pieczątką do paszportu na wyciągu...
Idę dalej szlakiem zielonym. Faktycznie kolejka nie jeździ, ale sympatyczny człowiek przybił wymaganą pieczątkę i mogłem schodzić dalej. O 10.40 wchodzę na szlak niebieski i nim będę schodził aż do pętli autobusu MZK linii nr 8 pod dolną stacją wyciągu. Bardzo trzeba było uważać na duże ilości liści pod butami. Są śliskie i o wywrotkę nie jest trudno, a w dodatku jest to strome zejście.
Do dolnej stacji wyciągu zszedłem o 11.05. Na pętli już czekał autobus i o 11.10 pojechałem do przystanku przy Hotelu Prezydent (11.32).
Potem Zamek Sułkowskich, w muzeum otrzymuję trzecią i ostatnią już dziś pieczątkę. Na dziś mam komplet. Samo muzeum obejrzę innym razem, w bardziej sprzyjających okolicznościach. Oglądać jest co, bo wczoraj obejrzałem co nieco na stronie internetowej muzeum.
Idę następnie na bielski rynek, wstępuję do katedry pw. Św. Mikołaja, zahaczam o przylegające do rynki niektóre uliczki, a następnie wracam w stronę zamku i dalej do mety, która jest dzisiaj na dworcu PKP Bielsko-Biała Główna (12.15). Ten ostatni odcinek to także zielony szlak turystyczny.
Ważna, ciekawa trasa, tylko to przeziębienie dawało się we znaki. Na górze zimno, na dole za gorąco, więc dobrze, że można wracać do domu.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz