czwartek, 16 stycznia 2020

827 trasa - 15.01.2020

Vyšný Kelčov - Chata Kmínek - Sedlo Nad Bitalovcami - Bitalovci - Makov.

Myślę, że nie będzie potrzeba dużo pisać, gdyż fotki pokażą błękitne niebo, słoneczko i śnieżną biel, czyli to wszystko co powinno być o tej porze roku.
Było w tym roku już dreptanie w Polsce, Czechach i przyszła kolej na słowackie Kysuce.
Wybraliśmy się do Chaty Kmínek będącej na granicy słowacko-czeskiej po 2-letniej przerwie, ale, żeby ponownie nie pocałować przysłowiowej klamki, to najpierw telefonicznie upewniliśmy się, że będzie otwarta.
Wybraliśmy też Vyšný Kelčov na miejsce startu, ale szlakiem niebieskim. On już jest jakiś czas, prowadzi zresztą z Korni, ale na starszych mapach nie jest zaznaczony... a jest spokojny, bez nadmiernych wdrapywań i prowadzi przez ciekawe okolice. Jest równoległy do czerwonego granicznego, który z kolei biegnie wyżej. Przy chacie nasz niebieski do niego właśnie dołączy.
A my... a my idziemy, nawet taki śliczny husky chciał do nas dołączyć, ale niestety zamknięty w kojcu, trzeba przyznać, że w obszernym, kilkupomieszczeniowym. Co ciekawe, takich kojców dziś więcej spotkamy.
Zaczynamy wchodząc na niebieski szlak o 9-tej. Początkowo asfaltem, pod jedyne mocniejsze podejście pod górkę do pierwszych domostw na wysokościach, a potem spacerowy relaks.
Podziwiamy, podziwiamy i podziwiamy. Ja po trzeciej nieprzespanej nocy, bowiem mam takie okresy bezsenności, ale idę i nie zasypiam. Zresztą jest tak pięknie, że same nogi niosą.
Wyżej jest zimniej i nad ranem było podobno tam minus 10 stopni C, ale teraz o 6 stopni mniej.
O 10.30 meldujemy się w Chacie Kmínek i pobędziemy tam do 11.52. Mamy czas, więc możemy sobie na to pozwolić a jest bardzo miło.
Fajna sprawa, bo sama chata leży po słowackiej stronie, a ławki przed nią już po czeskiej. Z kolei będąca obok kapliczka nabrała ponownie tego znaczenia, gdyż figurki z życia zostały teraz zastąpione świętymi Piotrem i Pawłem. Trzeba uwierzyć na słowo, bo tak pięknie gwiazdeczki śniegu otuliły szybę, że nie chciało mi się tego usuwać.
Idąc do chaty, w lesie na jednym z drzewek mamy śnieżnego baranka, a przy schodzeniu na innym zobaczymy uciekającego turystę przed dzikiem - tak ja to widzę.
Do Makowa też zejdziemy innym szlakiem niebieskim, ale łącznikiem będzie teraz zielony i dopiero na przełęczy Nad Bitalovcami o 12.10 znowu modre towarzyszyć nam będzie.
Trzeba cały czas uważać, bo ślisko momentami. W osadzie Bitalovci jesteśmy o 12.22.
W końcu dochodzimy do pierwszych zabudowań Makowa, idziemy na espresso, bo jeszcze mamy czas, a potem już do pociągu i tam na stacyjce o 14.05 jest meta trasy. Jest ciepło, śnieg topnieje, a my nadstawiając twarze słońcu czekamy jeszcze trochę na pociąg.



6 komentarzy:

  1. Wspaniałe widoki. Tak mnie zachęciłeś, że chyba w sobotę wezmę córkę i wyskoczymy na Trzy Kopce Wiślańskie. Mam nadzieję że będzie tam śnieg. U nas nie ma żadnych widoków na zimę. Dzisiaj było 9 stopni na plusie. Prognozy są takie, że chyba w tym roku zimy nie będzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł. W tej chwili jest u nas minus 2 stopnie, a na wysokościach będzie więcej. Telesforówka i Trzy Kopce Wiślańskie mają najdłużej zawsze śnieg, więc nie powinniście się zawieźć.
      Powodzenia.

      Usuń
    2. ... i jeszcze jedno. W czasie ferii Koleje Śląskie wożą dzieci za darmo. Trzeba mieć tylko szkolną legitymację przy sobie.

      Usuń
    3. Wiem, ale żeby w sobotę ode mnie dojechać na pociąg musiałbym wstać o 4 rano. Pojadę więc raczej samochodem do Leśnicy i potem zielonym pójdę na Trzy Kopce a wrócę żółtym przez Orłową. Taki przynajmniej mam plan.

      Usuń
  2. Pogratulować pomysłu - świetna trasa i bardzo ładne, ciekawe okolice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okolice tuż po sąsiedzku... Korni, Turzowki, Żywczakowej... a to samo w sobie dużo mówi.

      Usuń