sobota, 3 sierpnia 2019

796 trasa - 02.08.2019

Bocanovice - Rybárna Stern - Jablunkov - Městský Les - Návsí.

Taka miła niespodzianka spotkała mnie na jabłonkowskim rynku kiedy tam dotarłem. Przepiękne melodyjne piosenki i nic w tym dziwnego, bo powiało duchem Bałkanów dzięki zespołowi z chorwackiej Slawonii i Baranji - KUD Jasen Šaptinovci z Đurđovacu.
Dziś początek 72 Gorolskigo Święta w Jabłonkowie i udaję się tam piechotą z Bocanovic, dokąd o 13.50 przywiózł mnie pociąg. Nie znałem dotąd niebieskiego odcinka szlaku turystycznego do Jabłonkowa, więc pora go poznać. On potem prowadzi na Baginiec i nieraz już nim szedłem, ale ten dzisiejszy odcinek to prawdziwy debiut.
Pójdę przez teren dużego tartaku. Po lewej stronie będę miał widoki na Ostry, a po przejściu pod drogą szybkiego ruchu widok przeniesie się też na prawą stronę na Stożek i jego okolice. Będzie moment na zbliżeniu, w którym widok zahaczy o łysą Ochodzitą w Koniakowie.
Po deszczach trochę się zazieleniło, kwiaty rosną a widoki bliższe i dalsze cieszą. Przejdę przez tory kolejowe, lewym torem przed chwilą wiózł mnie pociąg na miejsce startu.
Wybór tego szlaku nie był przypadkowy, gdyż chciałem dotrzeć do miejsca niedawno poznanego zwanego Rybárna Stern, gdzie podają chyba najlepiej na świecie przyrządzane ryby słodkowodne. Trzeba w pewnym momencie odbić ze szlaku, na mapce jest to oznaczone różowym kolorem.
To malutki lokal, na 25 osób plus miejsca na zewnątrz (niewiele) i dlatego trzeba często rezerwować miejsca telefonicznie. Dziś akurat trafiłem dobrze, bo dla jednej osoby takie miejsce znalazło się i dzięki temu mogłem posmakować delikates w postaci zapiekanego w śmietanie z papryką i pieczarkami, sandacza. Do tego oczywiście ciepłe bułeczki i piwo... i mniam mniam do którejś potęgi.
Spędziłem tam 50 minut od 14.30 do 15.20. Wiadomo trzeba czekać, bo ryba musi się usmażyć porządnie.
Powrót na niebieski szlak i nim przejście do rynku obok ciekawie oplątanego pnączami domu.
O 15.31 już byłem na rynku w Jabłonkowie i ten wspomniany koncert. Oczywiście, w takich okolicznościach poznaje się nowych ludzi i przypadliśmy sobie do gustu z jednym Chorwatem, którego potem spotkałem w Lasku Miejskim niosącego flagę chorwacką, gdyż tam właśnie zespół przygotowuje degustację slawońskich potraw i napojów regionalnych. Będę trochę z nimi tam.
Wracam do rynku, bo stamtąd udaję się do Centrum Informacji po widokówki i pieczątkę. Potem odwiedzam, a jakże! prześliczny kościół parafialny, gdzie przed ołtarzem już są symbole tegorocznego "Gorola", a w niedzielę przed korowodem będzie tam Nabożeństwo Ekumeniczne z tej okazji.
Cóż pozostało... przejście do Lasku Miejskiego, ale znowu nie szlakiem tylko drugą stroną Olzy. Na miejsce przybyłem o 16.05. Do oficjalnego rozpoczęcia mamy 55 minut i ten czas poświęcam na obejrzenie próby jednego z zespołów, na kontakty z Chorwatami, na miodulę... bo jakże to byłoby być tutaj i nie wypić jej?!
Równo o 17-tej przekazaniem symbolicznego klucza miasta Jabłonkowa przez Burmistrza Jabłonkowa na ręce Prezesa Zarządu Miejscowego Koła PZKO rozpoczęło się Święto.
Potem zgodnie z kilkuletnią tradycją zespół słowacki z Nimnicy odegrał hejnał TKB zakończony serią wystrzałów, aż oprócz huku sporo dymu pojawiło się nad sceną.
Zbytnio nie mam dziś czasu na zachwycanie się zespołami, ale dziś prezentują się te Śląska Cieszyńskiego w pierwszej kolejności. Serducho zabiło mocniej, kiedy na początku pojawiły się dzieciaki z zespołu Mało Kapela Gorolsko z Jabłonkowa właśnie. Zespół istnieje zaledwie pół roku... i to piękne, bo dzięki nim tradycja nie zaginie.
Będą inne okoliczne zespoły, choć ubiór mógłby świadczyć, że to jeden zespół. No cóż, w okolicy nie różnią się strojami, bo to wszystko swoje.
Pora odejścia, jeszcze wracam pożegnać się z Chorwatami i o 17.45 zielonym szlakiem, który wiedzie przez Lasek Miejski, opuszczam go kierując się do Nawsia.
Tak mi żal, bo właśnie przyjeżdżają zagraniczne zespoły, a ja muszę wracać... bo muszę.
... i nagle orientuję się, że źle obliczyłem czas i nie mam szans na dojście do pociągu przed odjazdem. Na całe szczęście, na dworcu autobusowym w Jabłonkowie dyżurowały autobusy dowożące ludzi do dworca w Nawsiu i z tego skorzystałem. Jazda tylko 3 minuty, ale mogę spokojnie wracać.
Na dworcu podziwiam fotogramy o różnej tematyce, jakim sprzętem jeszcze nie tak dawno posługiwaliśmy się i "uroki" sportów ekstremalnych (te akurat zamieszczam w relacji).
Pociąg nadjeżdża, wsiadam i o 18.15 meta trasy. Na zakończenie moje odbicie w szybie podczas jazdy.
Za rok mam nadzieję na inny dzień, choćby na sobotę jak to było rok temu, ale wtedy będzie nastawienie przede wszystkim na wrażenia artystyczne.


4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Wystarczy napisać dwa słowa tak jak Ty i to oznacza, że wpis jest akceptowalny. Bardzo Ci Maćku dziękuję, bo pozostałeś jedynym, który swój ślad obecności wpisem zaznacza.
      Jest wiele wejść na relacje, ale tylko Ty od dłuższego czasu potrafisz to pokazać. Jeszcze raz dziękuję.

      Usuń
  2. Byłem kiedyś na podobnej imprezie w Zakopanem ale to było bardzo dawno i nie wiem czy jeszcze się tam odbywa. Fajne okolice tam są. Uwielbiam takie domy porośnięte winoroślą. W domu też posadziłem trzy odmiany wina ale na razie są jeszcze malutkie. Powoli nadrabiam zaległości po urlopie bo choć pierwszy tydzień to był fantastyczny wypoczynek to drugi już niestety pracowity jak to bywa mieszkając we własnym domku. Zawsze coś jest do zrobienia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bogu, jest Was dwóch, którzy zostawiają ślad tutejszej obecności. Martwiłem się, że długo Cię nie było, ale z tym większą radością ponownie witam.
      Wiem jak to jest w swoim domu, bo prawie 40 lat mojego żywobycia spędziłem w domu rodzinnym. Szczerze - nie chciałbym już powrotu do zwykłego domu. Za dużo obowiązków wszelkiej maści. Wystarczy mi skromne mieszkanie w bloku.
      "Gorol" mimo, że starszy o wiele, ale jest częścią Tygodnia Kultury Beskidzkiej, który zapoczątkowała Wisła, a potem dołączył Żywiec i Szczyrk, Oświęcim, Bielsko-Biała, Ujsoły (niegdyś, Maków Podhalański i Istebna.
      Lubię "Gorola", bo tam jest naturalna atmosfera, bez żadnej udawanej sztuczności. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń