poniedziałek, 19 sierpnia 2019

798 trasa - 19.08.2019

Wisła Nowa Osada - Pod Kozińcem - Kozińce - Głębiec - Przełęcz Kubalonka.

Poprzednio relację otwierała fotka z widokiem na Czantorię sprzed Dworu Skibówki na Równicy. Tym razem też Wielka Czantoria, ale już z dalsza i z drugiej strony, sprzed podejścia na Kozińce.
Dzisiejsze wędrowanie należy zaliczyć do kategorii spacerowej, choć głównie w górę. Stęskniłem się za moimi towarzyszkami i dlatego wędrujemy trójką.
To tylko 5 km, ale też 418 m przewyższenia, co da 9 pkt do akcji zdobywania szczytów na rzecz Hospicjum św. Ojca Pio w Pszczynie.
Skoro już o tej akcji mowa, to dziś zdecydowaliśmy, że w przyszłym roku nie będziemy jej kontynuować. Powód? Zasady obowiązujące. Nie można bowiem dwa razy przechodzić tym samym miejscem, mimo, że szlaki inne, a już nie do pomyślenia jest to, że nie można przejść danego szlaku w drugą stronę. Tego nie ma nawet przy zdobywaniu odznak GOT. W tym roku będziemy dla nich dreptać do końca listopada.
Zaczynamy szlakiem czarnym w Wiśle Nowej Osadzie na skrzyżowaniu do Malinki i do Czarnego o 9.48.
Od razu w górę i po krótkim czasie szlak z asfaltu skręca w polną, a właściwie leśną drogę, po czym oznakowanie zanika. Idziemy przed siebie wydreptanym chodnikiem, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że szlak mógł skręcić w prawo na którymś rozdrożu, lecz brakło oznakowania.
Dotarliśmy do szerszej drogi i intuicyjnie poszliśmy w prawo i faktycznie tam ponownie spotkaliśmy czarny szlak. Jak obliczyliśmy, przez to "dołożyliśmy" do tych obowiązujących 5 km jeszcze niecały kilometr.
Ale co to dla nas?! Cieszymy się, że idziemy, a także z tego, że mniej czy więcej znamy teren i możemy w razie czego iść na wyczucie. Gorzej z turystami, którzy nie są rodem z Beskidu Śląskiego. Oznakowanie jest ważne! i ktoś coś nie dopatrzył.
Po czasie pojawią się widoki, najpierw na pasmo Czantorii i okolic. Potem, kiedy dojdziemy do skrzyżowania szlaków (10.43) ponownie w górę pójdziemy, ale szlakiem żółtym. Myślę, że w tym wieku jeszcze nim nie szedłem, a kiedyś bardzo lubiłem nim schodzić i wychodzić. Był bardzo widokowy. Po tylu latach małe drzewka wyrosły i znaczną część widoków zasłaniają... ale są - na Stożek i okolice. Na zbliżeniu będzie pokazane schronisko właśnie na Stożku.
Grzyby rosną, ale głównie kolorowe, niejadalne. Kilka znalezionych jadalnych przez koleżankę było tak robaczywych, że zostały na swoim miejscu.
Okazało się po czasie, że nasz żółty szlak na Kozińce ma zmieniony przebieg w stosunku do tego jaki znamy sprzed prawie 20 lat... ale sympatycznie jest.
Na nim zobaczyłem ciekawego kolorowego motylka, który ciągle podfruwał do przodu, siadał na kamieniach, rozkładał skrzydła, składał i dalej frunął. Koleżanka stwierdziła, że pewnie chce mieć fotkę. Toteż sporo fotek miał, ale łobuz w momencie kiedy pstrykałem zwijał skrzydła, tak, że fotki w większości musiałem usunąć.
Na Kozińcach jesteśmy o 11.27 i tam zmieniamy kolor szlaku na zielony i nim przez Głębiec pójdziemy na Przełęcz Kubalonka, gdzie o 12.10 na przystanku autobusowym będzie meta tej trasy. Za 6 minut mamy mieć autobus, więc już na kawę nigdzie nie pójdziemy.
Po wejściu na zielony mamy po drugiej stronie widok na pasmo Baraniej Góry... aż po Małe Skrzyczne.
Słoneczna, sympatyczna i w bardzo serdecznej atmosferze ta wędrówka odbyła się, za co podziękowania należą się obu Paniom.
Fotek mało, bo i trasa krótka, ale już w sobotę będzie ich na pewno więcej, gdyż obecny będę na inauguracji Międzynarodowego Studenckiego Festiwalu Folklorystycznego... a w zanadrzu jest dodatkowa atrakcja i być może uda się i tam być.
 

4 komentarze:

  1. Fajnie znowu poczytać i zobaczyć kolejną trasę. Widoki niesamowite. Co do tej zbiórki na hospicjum to widziałem ostatnio relację dwóch chłopaków którzy szli trasą Wyrypy Beskidzkiej i też zbierali na to hospicjum. Udało im się przejść całość czyli 100km w nieco ponad 23 godz! Szkoda że nie można powtarzać tras bo przecież każdy ma jakieś ulubione miejsca do których się wraca. Takiego motyla też chciałem sfotografować na Błatniej ale też za każdym razem składał skrzydła jak robiłem zdjęcie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motylki lubią zabawę w kotka i myszkę.
      Co do akcji pszczyńskiego Hospicjum... fajna sprawa, która pasję wędrowania przemienia w dar serca, ale wymagania zbyt wygórowane stawia, a to po czasie staje się męczące.
      Widoki mieliśmy dobre, bo szliśmy do południa przed burzą i powietrze było przez to przejrzyste.
      Wielkie dzięki za odwiedziny i także pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jak ja kocham te wasze szlaki! Równie malownicze jak te na "Niskim", a nie równie lepiej zagospodarowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mile czytać takie zwierzenie. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń