Rycerka Górna Kolonia - Pod Raczą - Rezerwat Śrubita - Bugaj - Jaworzyna - Kikula - Przegibek - Rycerka Górna Kolonia.
Ta śliczna ruda zygzakowatość pojawiła się przed nami takimi sprężynującymi ruchami i zachwycony barwą poprosiłem, by się wyprostowała i na zasadzie "sssssspełniam życzenie Ssssstacho" to uczyniła, a potem schowała się w zielonej trawie.
Mieliśmy kilka ciekawych przyrodniczych spotkań w Worku Raczańskim, a szliśmy w dwójkę z Seniorką. Piękna sprawa, że do Rycerki Górnej Kolonii można ponownie dojechać z Żywca publicznymi środkami lokomocji i z tego skorzystaliśmy, przyjeżdżając tu o 8.53 i od razu wchodzimy na żółty szlak na Wielką Raczę. My jednak pójdziemy nim do miejsca, kiedy skręci w górę w prawo. Wcześniej towarzyszy nam struś, o którego istnieniu przypomniała mi relacja z 12.10.2017, podczas przygotowań do dzisiejszej trasy... bowiem znaczna jej część pokrywać się będzie z tamtą.
Struś szedł w naszą stronę, tak jak wtedy, ale płot nie puścił go dalej.
O 9.07 żółty szlak skręcił w prawo, a my dalej asfaltem, ale w lewo i idziemy w stronę Rezerwatu Śrubita, nawet tu na dole jest tablica o nim mówiąca.
W miejscu, gdzie napotykamy "beskidzką zieloną ścieżkę" opuszczamy asfalt i na nią wchodzimy, do lasu... a tam konie pracujące, ściślej, jeden odpoczywa, a drugi zwozi drzewa. Jakaż piękna tutaj następuje współpraca człowieka z koniem. Człowiek dba o to, żeby nic nie stanęło na przeszkodzie w zwózce, a kiedy taka następuje, to konia zatrzymuje i pomaga mu w rozwiązaniu problemu. Wzorzec godny naśladowania.
Niestety, o wiele później za Kikulą spotkamy człowieka-bestię, który bardzo znęca się nad koniem ściągającym ogromny kloc drzewny po stoku w dół. Już z daleka słyszymy przekleństwa, którymi można byłoby ściany piekła wyłożyć. Smaganie batem, a potem puszczenie go samego w dół, bez żadnej asekuracji, mogło spowodować połamanie nóg tym klocem. Gość widząc z daleka (bo fotka jest zbliżeniowa) odwrócił się tyłem, ale kloca już też nie widać, bo zjechał niżej.
Ten koń pracuje na bestię w ludzkiej skórze!
Wracamy na wejście do Rezerwatu Śrubita, na bardzo strome i mozolne wejście. Spokojnie, ale stale w górę. Ten odcinek na mapce jest koloru różowego. Rosną gołąbki, których nie zbieram, bowiem w domu mam nadmiar przygotowanych potraw, a wszystkiego przejeść nie da się.
W porównaniu do 2017 roku, sam rezerwat, na którego teren wejdziemy o 9.57 jest bardzo zaniedbany. Chodzi o tablice, o "ruchome" szlakowskazy, o zniszczone mostki i o całokształt. Nie dotyczy to powalonych drzew, które w rezerwacie z natury są przeznaczone na rozkład na miejscu.
Po wyjściu z rezerwatu spotykamy jedynego jadalnego grzyba (poza gołąbkami), ale niestety tak robaczywego, że tu zostanie.
O 10.35 dojdziemy pod Bugajem do czerwonego szlaku turystycznego i pójdziemy w stronę Przegibka.
Zaraz też spotkamy wychodzącą z kryjówki salamandrę, co samo w sobie na szlaku już jest rarytasem.
Szlak omija Bugaj, ale zacznie się wychodzenie na Jaworzynę, najwyższy szczyt na dzisiejszym szlaku.
Pojawiają się borówki i ich zbieracze, a im wyżej tym dorodniejsze. Nie byliśmy przygotowani na zbieranie i musimy obejść się smakiem.
Schodzimy z Jaworzyny i wchodząc na Kikulę pokazuje nam się Wielka Racza i jej okolice. Zaglądamy także na Słowację, bo znaczna część szlaku prowadzi granicą państwa.
Od Kikuli więcej widoków, w tym przez kikuty uschniętych drzew. Oprócz stałych zerkań na Wielką Raczę, po drugiej stronie będziemy mieć Bendoszkę Wielką z Krzyżem Jubileuszowym, a pod nią schronisko na Przegibku, gdzie idziemy.
Pojawi się też zły element, już opisany człowiek-bestia.
Pod Banią o 12.27 opuścimy czerwony szlak i wejdziemy na czarny, który zaprowadzi nas do schroniska na Przegibku, a tuż przed nim spotkamy naszą rudą żmijkę.
W schronisku będziemy ponad godzinę, od 12.40 do 13.50 i o tej godzinie rozpoczniemy wędrówkę zielonym szlakiem do miejsca startu. Nie szedłem nim prawie 7 lat. Dawniej ciemnym gęstym lasem, a dziś wszystko wygolone dokoła. Nie poznaję go, bo to zupełnie inna sceneria. Dalekie widoki. Ludzi mało, spotykamy młodego rowerzystę, któremu seniorka tłumaczy jak wiedzie ścieżka rowerowa na Przegibek, a ja zbieram liście babki dla Łatki, w końcu to pierwszy dzień, który praktycznie cały, sama spędzi w domu.
Jak się potem okazało, nie tknęła jedzenia ani picia, dopóki nie wróciłem. To niezbyt ciekawa sytuacja przed ewentualnymi kilkudniowymi dreptaniami. Może z tego wyrośnie.
Powrót do Rycerki Górnej Kolonii, na miejsce startu o 14.58 i to jest godzina mety trasy.
50 minut oczekiwania na busik szybko zleci.
Dla Hospicjum św. Ojca Pio w Pszczynie zebraliśmy dziś po 20 pkt.
Jolanta Widegren Bardzo ciekawa trasa wiodaca przez niekonczace sie lasy. I nawet salamandre pokazales, ktora ostatnio widzialam wiele lat temu, poprostu jak bylam mala kryniczanka, :)
OdpowiedzUsuńWpis pod odnośnikiem na fb i niżej moja odpowiedź tamże:
Jolu, w dzieciństwie salamandry widywałem nawet przy domu, a dziś spotkanie je w lesie jest rarytasem☺️ i wydarzeniem.
Piękna trasa!
OdpowiedzUsuńNawet te mankamenty rezerwatu czy bydlak z batem nie psują uroków tego szlaku.
Faktycznie, jest tak jak zauważyłeś. Dzięki.
Usuń