środa, 9 stycznia 2019

754 trasa - 08.01.2019

Bielsko-Biała Olszówka - Dębowiec - Cyberniok - Przełęcz Dylówki - Szyndzielnia - Klimczok - Na Pięciu Drogach - Na Górce - Szczyrk.

Beskid Śląski. Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym w komplecie mogliśmy po raz pierwszy w tym roku powędrować w góry. Wybór padł na pasmo Szyndzielni i Klimczoka, gdyż w aktualnie panujących śnieżnych warunkach są one w gronie nielicznie dostępnych dla piechurów.
Zaczynamy na pętli tramwajowej linii 8 o ósmej zielonym szlakiem. Idziemy na Dębowiec. Mam ze sobą "informator"  z nadzieją ostemplowania go dziś przynajmniej w 3 miejscach. Seniorka nie wchodzi z nami do Ośrodka Gastronomicznego Dębowiec, gdyż twierdzi, że otwierają go o 10-tej i powoli pnie się w górę szlakiem czerwonym. My zastajemy przed budynkiem pieska, którego właściciel wpuszcza do środka, a przy okazji nam udaje się pieczątki otrzymać. Patrzymy na panoramę Bielska-Białej, widząc rowerzystę wymyśliłem sobie, że szkoda, że nie mam jabłuszka, bo miałbym swoisty kulig. Jabłuszko później spotkamy wiszące na drzewie, ale rowerzysty żadnego w pobliżu nie ma.
O 8.20 wchodzimy na czerwony szlak za Seniorką i powoli wspinać będziemy się do góry w przecudnej zimowej scenerii. Mijać nas będę biegacze, narciarze w obie strony... a my ciągle Seniorki przed sobą nie widzimy.
Zaczyna sypać śnieg dość intensywnie i na wysokości górnej stacji kolejki gondolowej widzimy naszą liderkę i powoli do niej dołączamy tak, że do schroniska na Szyndzielni (10.10) wchodzimy już razem.
Kawa, a przede wszystkim Opłatek wspólny i życzenia. Przy tymże foci nas żołnierz desantowiec, bowiem pełno ich za nami tutaj dotarło. Zajęli prawie całą salę i ciągle dochodzą następne grupy.
Jest pieczątka, a potem o 10.40 idziemy dalej w stronę szczytu Szyndzielni. Warunki zdecydowanie gorsze, bowiem śnieg zacina ze wszystkich stron, ale do szczytu idzie się nam jako tako. Towarzyszy nam piesek pewnej pani, która idzie na Klimczok, a która codziennie wychodzi na Szyndzielnię. Podziwiam, bo ja samotnie w taką pogodę nie zdecydowałbym się tam wychodzić.
Ominiemy bokiem górę i potem wejdziemy na polanę, na której praktycznie nic nie widać. Sypiący z furią śnieg biczuje odsłonięte części ciała, wzmacniając ich ukrwienie... ale też zasypia momentalnie ślady poprzednika.
W takich warunkach dochodzimy do schroniska Klimczok. Jest tu grupka wesołych ludzi... nam zresztą też humor dopisuje, bo bez niego pewnie zawrócilibyśmy. Będzie pieczątka, a tym samym komplet na dziś zaplanowanych.
Trzeba coś zjeść i ja delektuję się żurkiem, bardzo smacznym... zresztą jakby mógł nie smakować po takiej podróży. Będziemy w schronisku pomiędzy 11.45 a 12.19.
Schodzimy zielonym szlakiem do Szczyrku. Mocno śnieży, ale tym razem idziemy szeroką drogą o twardym podłożu, choć częściowo zasypaną. Dziesięć minut później Na Pięciu Drogach zmieniamy kolor szlaku na niebieski. Schodzimy bez przeszkód i tak dojdziemy do kościoła Na Górce pokłonić się Panu i Mateńce.
Końcówka schodzenia należeć będzie do niebieskiego szlaku spacerowego i dzięki temu zejdziemy do Szczyrku prawie, że na przystanek autobusowy. Tutaj śnieg nie robi już tak wspaniałego wrażenia jak w górach, raczej jest odwrotnie. Szaro, buro i ponuro... i tylko my radośni, że mimo warunków szczęśliwie przeszliśmy zaplanowaną trasę. Meta na przystanku o 13.48.
Nie wiem, czy to był powód... spotkanie wielu żołnierzy, ale na pewno powodem było śpiewanie "Takiemu to dobrze" dzięki pieskowi, który nie zważał na aurę i bawił się ze mną. Rzucałem mu patyk a on przynosił... a potem w śnieżycy sam sobie śpiewałem.

7 komentarzy:

  1. Ale urokliwa trasa! Do tego jeszcze opłatek w takiej scenerii, nie ma co, dobra wędrówka!
    Pozdrowienia dla Koleżanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrowię jak tylko się spotkamy. Dziękuję za miłe słowa w imieniu całej grupy. Serdeczności.

      Usuń
  2. Podziwiam że w taką pogodę wyszliście na szlak. Ja ciągle nie mogę znaleźć wolnego dnia na wyjazd. Ciężki ten początek roku. Oby luty był bardziej łaskawy. Dobrze, że chociaż poczytać i pooglądać Wasze relacje mogę za co bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe co piszesz. No cóż, nie trać nadziei, zima ma jeszcze trochę posiedzieć u nas. Luty może będzie bardziej słoneczny, bo póki co, jeden słoneczny dzień na 10 w tym roku to zdecydowanie za mało.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  3. No, ja się od razu przyznaję, że zimą pozostaje mi czytanie relacji i oglądanie zdjęć. Jestem zdecydowanie ciepłolubna, a zaglądając do Twoich Stachu relacji zachwycam się obrazami pięknej w tym roku zimy. Jestem pełna podziwu dla Waszego hartu ducha i pokonywania trudów wędrówki. A dzielenie się opłatkiem w schronisku to fantastyczny pomysł. W ogóle wyprawa cud- miód :-)).
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dzielenie się opłatkiem na trasie kiedyś było normalką, ale to dawno i pewnie jeszcze wtedy zanim zacząłem prowadzić blog. Powrót do tradycji.
      Wiesz, od czasu do czasu można zdecydować się na wędrówkę w zadymce, ale tylko w terenie znanym i w grupie. Na razie wystarczy. Może znowu kiedyś.
      Fakt, momentami musieliśmy siebie sami pokonać... ale jaka radość na mecie...
      Wszystkiego dobrego dla Was.

      Usuń
  4. Również posiadam bogatą kolekcję pamiątkowych pieczątek:)

    OdpowiedzUsuń