Czernichów - Suchy Wierch - Rogacz - Przełęcz Pod Czuplem - Czupel - Magurka Wilkowicka - Łysa Przełęcz - Bielsko-Biała Straconka.
Trochę zimy w jesiennej mgle będą zawierać obrazki z tej trasy w Beskidzie Małym. Tylko półtora tygodnia przerwy w dreptaniu, a dla mnie pół wieczności. Nie było mowy o tym, że w wyznaczonym wcześniej dniu (wypadło na dziś) zostałbym w domu, a prognozy raczej nie zachęcały do wychodzenia z domów.
Za to zostaliśmy (idziemy w trójkę) obdarzeni mgłą, która zawsze bywa tajemnicza. Zaraz na starcie w Czernichowie zostaliśmy też obdarzeni smrodem z kominów i trochę pozostając w płucach wpłynie na kondycję, ale tylko do pewnej wysokości.
Zaczynamy o 7.35 niebieskim szlakiem. Koleżanki zaskakują mnie prezentem urodzinowo-imieninowym, a ja nie przygotowany. Nic to - jakoś sobie damy radę.
Jak już pisałem smog przeszkadzał w początkowej fazie wspinania się w górę, bo też to było stałe i mozolne podchodzenie aż na Czupel. Po wejściu do lasu i pojawieniu się mgieł zaraz inaczej zaczęło się oddychać... a gdy doszliśmy do Suchego Wierchu (9.13) to weszliśmy w strefę przymrozków i całkiem dobrze można było oddychać świeżutkim powietrzem. Jak mróz to i szadzie, początkowo skromne, ale potem pokaźniejsze. Szlak nie prowadzi przez szczyt Rogacza, mija go, ale na najwyższy szczyt Beskidu Małego trzeba wejść.
Jeszcze przed szczytem trochę powalonych drzew, ale w końcu o 9.52 meldujemy się na Czuplu. Już dziś pod górkę nie będzie.
Przerwa na śniadanie, ale też na toast z załącznika od dziewczyn. Pięknie tu i patrzymy na skorupę starego drzewa, na którym kiedyś była przybita tabliczka z nazwą szczytu, wokoło był gęsty las... a dziś stoi dalej, pusty w środku, ale się trzyma.
Idąc w stronę Magurki Wilkowickiej mgła nam gęstnieje i to do tego stopnia, że będąc przy schronisku prawie go nie widzieliśmy. Słyszeliśmy tylko głosy, jak się okazało ludzi montujących baterie słoneczne.
Pobyt w nieogrzewanym schronisku krótki, bo pomiędzy 10.42 a 11.10. Wystarczyło na espresso i na napisanie pocztówek.
Ciekawa sprawa, bo akurat wczoraj odnalazłem w domu informator o schroniskach Beskidu Małego i Śląskiego sprzed 10 lat. Żal mi się zrobiło, że zapomniałem o nim i nie wbijałem pieczątek, nie nosiłem go z sobą, a w tym czasie kilka schronisk zakończyło swój żywot.
Jakże ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem tegoroczny informator, tego samego autora Tomasza Biesika, ale poszerzony o Beskid Żywiecki, Makowski, Wyspowy, Sądecki a także Gorce i Pieniny. Oczywiście kupiłem i oczywiście ślad pobytu w nim zaznaczyłem.
Dziewczyny od razu stwierdziły, że będziemy mieli gdzie chodzić przez najbliższy rok a może i dłużej.
Schodzimy czerwonym szlakiem do Mikuszowic, który w tej części jest bajkowo zimowy. Choćby dlatego warto było z domu pójść. Pójdziemy nim tylko do Łysej Przełęczy (12.05) i tam zmienimy kolor na żółty do Straconki.
Latem kończyliśmy w Straconce pierwszy etap MSB i wtedy wszystko dokoła było rozkopane, a dziś piękna droga, taki sam chodnik... no i przystanek MZK już nie jest przy kościele, tylko trochę dalej. Mimo wszystko zdążyliśmy na metę o 12.29, a za kilka minut przyjechał autobus.
Relację kończy przedstawienie wspomnianego informatora i strona schroniska na Magurce Wilkowickiej.
Kate Kate: Pięknie😊relacja i zdjęcia jak zawsze pobudzają wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńMiła opinia ze skrótu na fb.
Magurka Wilkowicka to piękne miejsce. Jakoś mam sentyment do tego miejsca bo to była moja pierwsza w życiu góra na którą się wdrapałem jako dzieciak i później była pierwsza jak po latach znowu zacząłem chodzić po górach. Teraz zawsze pierwsza wycieczka w roku jest właśnie tam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMagurka Wilkowicka jest urocza z każdej strony. Ma niepowtarzalny klimat o każdej porze roku. Trudno nie zauroczyć się nią. Moje pierwsze wejście na nią przed dziesiątkami lat, odbyło się w zimowej scenerii (na górze), bo na dole była jeszcze jesień.
UsuńTo tam po raz pierwszy w życiu zobaczyłem na gałązkach szadź przypominająca husarskie skrzydła. Mimo, że gdzie indziej zimą też to zjawisko widać, to właśnie tam jest to zawsze najpiękniejsze.
Dziękuję za odwiedziny, za ślad tego w postaci wpisu i życzę wszystkiego dobrego.