środa, 29 marca 2017

630 trasa - 28.03.2017

Targanice - Jawornica - Potrójna - Przełęcz Zakocierska - Chatka Pod Potrójną - Przełęcz Na Przykrej - Przełęcz Zakocierska - Chatka Rafał Na Potrójnej - Rzyki Praciaki.

Wiosna w Beskidzie Małym. Nie da się ukryć, że bardzo lubię to pasmo górskie i dlatego te powroty. Jeśli do tego  dochodzi poznanie nowego dla mnie szlaku, to już jest pełnia szczęścia, z której zrezygnować nie można.
Dziś tylko w dwójkę idziemy, zaczynamy w Targanicach szlakiem żółtym (nowy dla mnie do Potrójnej) przy zerowej temperaturze i bardzo chłodnym wietrze, ale idziemy w stronę słońca, które w pewnym momencie pod Jawornicą wejdzie nam na szlak naprzeciwko.
Początek po wyjściu z busiku o 7.42, tutaj muszę zaznaczyć, że jest świetna komunikacja busikowa z Andrychowa do Targanic w dni powszednie. Jeżdżą nawet z rana co 10 minut. Tego nigdzie w internecie się nie znajdzie, gdyż Janiso nie dba o reklamę. Oni po prostu jeżdżą.
Im wyżej tym mniejszy wiatr, a od pewnej wysokości wcale go nie będzie. Im wyżej tym cieplej i to nie tylko z powodu grzania organizmu podczas pokonywania wyrypu na Jawornicę, na którą przychodzimy o 8.52. Tuż obok są ruiny schronu narciarskiego z 1937 roku.
Potem znowu lasem, mamy możliwość w miejscach widokowych podziwiać ośnieżone pasmo Skrzycznego, na trasie mamy różne naturalne stworki jak zielonego mrówkojada, czy drewnianą uśmiechniętą twarz leśnej maczugi Herkulesa. W końcu wchodzimy na polanę, skąd mamy widok na Babią Górę i w dali Tatry (ale te na fotkach nie są zbyt widoczne). To już jest w sumie na Potrójnej (Czarny Groń) i na jej szczycie meldujemy się o 9.47. Teraz aż do Przełęczy Zakocierskiej  (10.02) będziemy schodzili wraz z czerwonym szlakiem. W drodze powrotnej ten odcinek częściowo powtórzymy i zamkniemy tym samym małą pętelkę.
... ale wpierw na żółtym szlaku będziemy podziwiać, brodate twarze, facjaty ludzi, zwierząt (w tym krokodyla) na skale Zbójnickie Okno. Coś pięknego.
Stamtąd niedaleko do studenckiej Chatki pod Potrójną. Niezwykle serdeczni gospodarze. Zamawiam kawę, ale po 2 łykach jakimś dziwnym ruchem wylewam całą i koleżanka stwierdziła, że tak miało być, bo jeszcze nie powinienem kawy pić w większych ilościach. Co racja to racja.
Dochodzi do nas młody człowiek z Kęt i bardzo miło spędzamy czas na rozmowie pomiędzy 10.25 a 10.53.
Podziwiam rzeźbę wykonaną przez poprzedniego gospodarza tego obiektu, a podobno to była "autorzeźba". Przypomina mi ona twarz Stanisława Hadyny. Widzimy na koniku jadącą amazonkę a z nimi owczarka.
Spotkamy ich jeszcze raz na Przełęczy Na Przykrej (11.07), kiedy to zmienimy kolor szlaku na czerwony. Nim to właśnie zamkniemy pętelkę na Przełęczy Zakocierskiej o 11.25. Teraz musimy wejść wyżej, ale tylko do spotkania króciutkiego szlaku zielonego (11.37), który po to powstał, by dojść do Rafała, czyli do Chatki na Potrójnej. Będziemy w niej, a raczej większość przy niej (bo lgniemy do słońca) pomiędzy 11.45 a 12.15. Jesteśmy w miejscu przypominającym dzieciństwo lat 50-tych XX wieku. Cisza, gospodarstwa z walącymi się płotami (na wiosnę tak jest), które trzeba ponownie postawić, bałagan wokół domostw, ale jakże to urokliwe. W czasach gdy wszystko musi być zadbane, to to miejsce jest oazą pozorowanego nieporządku.  No cóż, musimy to urokliwe miejsce opuścić i o 12.25 na zboczu Potrójnej wchodzimy na szlak czarny, którym dojdziemy do mety. Szlaku czarnego ani zielonego nie ma na starszych mapach.
Tutaj niespodzianka, bo ponownie spotykamy amazonkę, lecz tym razem na minibryczce, którą ciągnie biały konik. Sympatyczni ludzie, konie i pies, który w końcu nas obszczekał, bo dotąd jako jedyny nie zabierał głosu, a wszystkie pozostałe przekazywały nas sobie od posesji do posesji. Będzie też jeszcze jeden piesek, z którym się poczochram, a należy do pana, który idzie w odwrotnym kierunku co my. Też sympatyczna rozmowa. Zauważamy, że w dni powszednie ludzie na szlakach są bardzo przyjaźnie nastawieni, a to wynika z faktu, że w te właśnie dni po górach chodzą tylko ich miłośnicy.
Schodzimy do Rzyk Praciaków. Tym razem widoczne mam po boku pasmo Leskowca, aż po Gancarza, gdzie szliśmy ostatnią trasą 2016 roku.
Przyroda na dole budzi się do życia. Rano widzieliśmy pierwiosnki, lepiężniki, zresztą te ostatnie także teraz zobaczymy, a oprócz nich żółte podbiały, lila żywce i białe zawilce. Wiosna!
Meta na przystanku autobusowym w Rzykach Praciakach o 13.50. Tym razem do oberży nie wchodzimy, bo wystawiamy twarze słońcu, w końcu w jego stronę dziś szliśmy.


8 komentarzy:

  1. Świetna wędrówka! Bardzo pomysłowy mix szlaków. Za uwagę,"w dni powszednie ludzie na szlakach są bardzo przyjaźnie nastawieni, a to wynika z faktu, że w te właśnie dni po górach chodzą tylko ich miłośnicy." należy się piwo, za zdjęcie "Babiej" drugie.
    Pozdrowienia.
    Ps o noclegu na "Potrójnej" nie wiedziałem kolejne miejsce do zarekomendowania Żonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak dalej pójdzie to zarobię na całą beczkę, a to tylko spostrzeżenia.
      Warto przenocować się w tym miejscu jakże urokliwym. Z chatki Rafała jest piękny widok na Babią Górę.
      Chatka ma swoją stronę internetową, więc kontakt jest możliwy i rezerwacji można dokonać.
      Jak zawsze, przesyłam serdeczności.

      Usuń
  2. hejka Stach...piękną trasę zrobiliście...ja znam tylko chatka pod potrójną...do chaty na Potrójnej mnie byłam, tylko przechodziła...znam okno zbója...ładnie go ujołeś...to okno,szkoda że nie zachaczyliście o chatka na Gibasach...miłej pielgrzymki🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Gibasach jeszcze nie byłem, ale wszystko przede mną. Zastanawiam się skąd wiesz o pielgrzymce skoro o niej w relacji nie piszę, a przecież napisałem o tym na fb. Dzięki, to będzie Żywczakowa.
      Cieszę się, że Ci się spodobała relacja i że o tym napisałaś.
      Serdeczności.

      Usuń
  3. ... iść, zawsze iść w stronę słońca:-)... piękne słowa piosenki są świetnym tłem do Twojej wędrówki.
    Beskid Mały okazuje się wcale nie taki mały, bo ciągle pokazujesz ścieżki dotąd nie przedreptane.A przy tym widoki rozległe, przyrodę wczesno-wiosenną i coś co coraz bardziej kojarzy mi się z Beskidem Małym, a mianowicie kapliczki.
    Jest ich w tym rejonie wyjątkowo dużo, każda inna, każda piękna w swojej prostocie.
    Opisujesz i okazujesz miejsca urokliwe, do powielenia.
    Pozdrawiamy serdecznie Ciebie i Dzielną Towarzyszkę wyprawy. :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, trudno byłoby nie nucić tej piosenki, jeśli ma się takie widoki słońca na szlaku. To tak faktycznie wyglądało, jak gdyby ono tam u góry na nas czekało.
      Masz rację wielką w przypadku kapliczek na terenie Beskidu Małego. Można byłoby wydać nawet album z nimi, bo prawie każda inna i każda urokliwa. Podobnie zresztą jest w Beskidzie Żywieckim, choć nie wszędzie.
      Wiesz, my rozciągamy ten Beskid i dlatego coraz więcej w nim znajdujemy atrakcji, hahaha
      Wielkie podziękowania za wizytę i serdeczności dla Was.

      Usuń
  4. Wielkie wiosenne wdrapywanie się a potem ślizganie w dół. To metafora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AC przez nieuwagę w moderacji był tu wpis kolejnej anonimowej osoby, nie mający sensu. Usunąłem go,a ja teraz dziękuję Ci za wiosenną metaforę. Pozdrawiam.

      Usuń