Kuków - Krzeszów - Gronik - Leskowiec - Przełęcz Midowicza - Groń Jana Pawła II - Królewizna - Jaszczurowa Góra - Suszyce - Świnna Poręba Jamnik.
Beskid Mały. Pasmo, w którym w minionym roku miałem największą ilość tras, przyciąga. Postanawiamy w trójkę ponownie dotrzeć na Leskowiec od strony Kukowa, z tym, że zahaczymy o Krzeszów i tam dopiero wejdziemy na szlak żółty. Odcinek krzeszowski aż po zejście z Gronika będzie dla mnie debiutem. Dla naszej najmłodszej stażem współdreptaczki wszystko będzie nowością. Poza tym będzie przechodziła katusze z powodu obcierania nogi przez nowy but (spartaczyli robotę, do reklamacji). Podziwiam, że miała tyle samozaparcia, że całą trasę mimo przeszkód pokonała.
Zaczynamy na przystanku autobusowym Kuków Sklep, gdyż busik nas wiozący relacji do Suchej Beskidzkiej tutaj skręca i omija Krzeszów. Zaczynamy o 8.50, idziemy początkowo znaną mi drogą, ale po kwadransie kierujemy swoje kroki do Krzeszowa i tam wejdziemy na żółty szlak i będziemy się wspinać błotem na Gronik.
Przed nami i nad nami niebieskie niebo, za nami bebok i nici z planów podziwiania Babiej Góry.
Na Groniku (9.50) jest przepiękna kapliczka i ustrojona świątecznie choinka. Zejście błotem w dół i tam w Targoszowie dojdziemy do miejsca, od którego cała dalsza dzisiejsza trasa będzie mi znana... choć wiele się zmieniło od ubiegłego roku, gdyż nowa droga powstała i prowadzi daleko w las.
Spotykamy pierwsze w tym roku krokusy i ten pierwszy z brzegu zostaje uwieczniony na fotce.
Stale pod górę, kiedy będziemy już blisko szczytu Leskowca, podziwiał będę tańczące brzózki, bo tak je odbieram.
Na szczycie Leskowca jesteśmy o 11.25, dalej żółtym do Przełęczy Midowicza (11.35). Dwie minuty później jesteśmy już na terenie Gronia Jana Pawła II (dawniej Jaworzyna) i dochodzimy do kościółka. Zejście zielonym szlakiem do schroniska Leskowiec (11.48). Zostałem zatrzymany w kadrze podczas jedzenia przepysznej kwaśnicy, a to tylko dlatego, że złamałem zasady niejedzenia na trasie i nie było piwa ani kawy. Kawa była tylko z termosu. Nie mogłem oprzeć się pokusie zapachu i smaku. Najedzony powinienem się położyć, ale gitara była ciekawsza. Opuszczamy gościnne schronisko o 12.35 i dalej zielonym pójdziemy już do końca.
Drzewa w Beskidzie Małym w większości oparły się w przeszłości huraganom, dlatego wędrówki jego szlakami odbywają się wśród szpalerów drzew. Zatem za bardzo nie mam co focić, jedynie podziwiać to, że tak dobrze nam się razem wędruje.
Królewiznę mijamy o 12.53, Jaszczurową Górę o 13.34 i Suszyce o 14.00. Za tą ostatnią górą zaczną się pokazywać widoki na zaporę w Świnnej Porębie budowanej 30 lat. W końcu jest woda, ale przez to (jak powiedziała nam na mecie mieszkanka Jamnika) temperatura się zdecydowanie obniżyła, a latem występuje plaga komarów.
Schodami niczym artyści na scenę, zejdziemy na pobocze drogi Wadowice - Sucha Beskidzka. Tam też na przystanku o 14.25 nastąpi meta tej jakże urokliwej, prawie wiosennej trasy. Busik zabierze nas stąd do Wadowic 13 minut później. Wreszcie koleżance noga odpocznie. Buty do reklamacji, koniecznie!
hej...a ja połowę tej trasy z Tobą przedreptałam...ale w tamten czas było ładniej...do teraz wspominam tamte dreptania..miłego...ale relacja jak zawsze ciekawa...pozdrowka:)))
OdpowiedzUsuńa, dodałam historyczną wycieczkę...
Była zima i piękna szadź na drzewach, szliśmy z Rzyk Jagódek. Ta wspomniana trasa jest na blogu, ale tak na szybko nie potrafię napisać, która to była trasa.
UsuńTeraz też ładnie jak na przedwiośnie. Dziękuję za odwiedziny, papapa
Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi, wędrowaliśmy wspólnie wtedy w dniu 2 marca 2013 roku, czyli 4 lata temu, a trasa miała nr 357. Możesz sprawdzić w archiwum bloga. Wtedy odcinek od schroniska Leskowiec do Jamnika był dla mnie debiutem.
UsuńOglądając Twoje zdjęcia zapachniało kwaśnicą. Mniam :-)
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy: zdobywaliśmy Leskowiec od strony Rzyki Jagódki. Parokrotnie zresztą, ale zawsze tym samym szlakiem. Trasa którą dreptałeś z Towarzyszkami jest dłuższa, ale za to bardziej widokowa.
Wiosna idzie szybkimi krokami. Kolejne oznaki na gałązkach i w suchej trawie- jak zwykle przez Ciebie dostrzeżone i przedstawione w relacji.
Jesteśmy bardzo zaskoczeni sporą ilością wody w zbiorniku Świnna Poręba! Od dłuższego czasu wydawało się, że zapora ta nigdy nie będzie uzupełniona wodą.
Do przewidzenia było, że mikroklimat w okolicy diametralnie się zmieni...
Ciekawa relacja wnosząca nam sporo nowych informacji.
Pozdrawiamy serdecznie :-)
... to znaczy, że bardzo dobrą kwaśnicę gotują na Leskowcu. Jest naprawdę oryginalna, nie mająca sobie równych smakowo z innymi, a poza tym ilość kapusty i wkładki mięsnej jest imponująca.
UsuńLeskowiec ma to do siebie, że z różnych stron można na niego wychodzić. Szlak do Rzyk Jagódek jest najkrótszym i często mi służy do zejścia, żeby zdążyć na autobus. Poza tym istnieje jego biała wersja, aktualnie odnowiona dla ludzi na wózkach. Jest przez to dłuższy, ale lżejszy i nazywa się Szlak Białych Serc, bo tak jest oznaczany.
Dodatkowa informacja ważna dla podróżujących publicznymi środkami lokomocji - wszystkie busy, busiki, autobusy zatrzymują się na płycie dawnego dworca autobusowego w Wadowicach i połączenia są rewelacyjne. W latach 90-tych często wychodziłem z Ponikwi na Groń Jana Pawła II, lub tam schodziłem. Po likwidacji PKS Wadowice ta łączność została zerwana, a teraz ponownie sporo busików tam jeździ i będę na pewno starał się w niedalekiej przyszłości przypomnieć sobie ten niebieski szlak, choć w wersji okrojonej, bo jego początek znajduje się przy stacji PKP w Wadowicach, ale jest monotonny i bardzo długo trzeba iść asfaltem.
Tak wiosna idzie i bardzo się z tego cieszę, chociaż nie zrealizowałem planowanego zimowego wyjścia na Babią Górę... ale co się odwlecze...
Dziękuję za wizytę i odwzajemniam serdecznośći.
Tereny stworzone do wędrówek. Dreptałem tamtejszymi szlakami, ale niestety lata temu, koniecznie trzeba zaplanować powrót.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Maciej.
Potwierdzam. Trzeba powrócić, życzę powodzenia. Dzięki za wizytę i pozostawiony ślad. Serdeczności.
UsuńWidzę, że fan- klub Twojego dreptania rośnie w siłę. Cieszy to ogromnie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Bardzo cieszy. Miłej niedzieli.
UsuńFaktycznie już na tym blogu odcinek do zapory był pokazywany. Pamiętam. Pogoda wam dopisała, samopoczucie też, więc nie mogła być negatywna relacja poza tym że obecnie przewoźnicy polscy grają w kulki z pasażerami. Zgadzam się z tym bo też coś podobnego przeżyłam. Miał być autobus z miejscem na wózek a posłali bus na kilkanaście chudych osobników.
OdpowiedzUsuńWcześniej oglądałam późniejszą relację i zauważyłam te same buty na nogach jednej z pań a miały być reklamowane.
Dziękuję za pozytywne wrażenia z trasy i pozdrawiam. AC
... aleś Ty spostrzegawcza. Pamiętaj, że żyjemy w Polsce i nasze prawo przeważnie bywa nieprzestrzegane, dlatego wbrew obowiązkowi przyjęcia reklamacji, sklep odmówił. Ja bym nie odpuścił, ale koleżanka tak uczyniła. Feler widać gołym okiem... Cierpiała kolejny raz, choć mniej dzięki odpowiednim zabezpieczeniom, ale na koniec i tak zmieniła obuwie, czego nie zauważyłaś. Patrz na kolory a nie tylko na czarne.
UsuńCo do tej trasy, to też pozytywnie reaguję na fakt Twojej samej reakcji. Wiele serdeczności.