poniedziałek, 6 marca 2017

626 trasa - 03/04.03.2017

Warszawa Ochota - Powązki - Plac Zamkowy - Kompania Piwna Podwale - Stare Miasto - Łazienki Królewskie - Kielecka - Śródmieście - Niska - Łazienki Królewskie - Koszykowa - U Szwejka - Warszawa Szpitalna.

Dwa lata nie widziałem się z koleżanką, która mieszka w Anglii, a że akurat przyjechała do Polski to i ja udaję się na spotkanie z nią do stolicy. Ten pobyt w stolicy to także inne spotkania poza już wymienionym.
Już na samym początku jestem umówiony z inną koleżanką, która jadąc poza Warszawę spotyka się ze mną na dworcu Warszawa Ochota, bo mam dla niej ostatnie wydanie "Pamiętnika Ustrońskiego", w którym w jednym z artykułów ją wspominam. Zatem spotkanie na dworcu w piątek o 12.05 jest startem do mojego 2-dniowego dreptania po Warszawie. Towarzyszę jej do odjazdu pociągu, a potem tramwajem udaję się na Powązki, najpierw do Kaliny, potem do Krzysia, a przy okazji odwiedzę jeszcze kilka innych Artystów.
O 13.03 jestem już na miejscu i jak zawsze tutaj nie mogę się nadziwić pięknym nagrobkom. Niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki. W drodze do Kaliny po raz pierwszy spotykam miejsce pochówku Niny Andrycz a potem Bogusława Kaczyńskiego.
Podczas zapalania zniczy na grobie Kaliny i jej męża podeszła do mnie sympatyczna Ukrainka i stała się autorką zdjęć w tym miejscu.
Potem już idę do Krzysia. Filmik z głosem Krzysia pochodzi ze spektaklu w radiowej Trójce, który odbył się i został wyemitowany 3 dni po jego pogrzebie. Autorzy zdecydowali się na pełny spektakl bowiem Krzyś wcześniej nagrał wiersze (jakby przewidując śmierć?), stąd ten pusty fotel i głos z głośników.
Pamiętam ogromy ból w sercu kiedy 16.01.2011 tego w radiu słuchałem, wszak ledwo co przyjechałem do domu z pogrzebu.
Dziś już jest inaczej. Wierzę, że i tak jest stale obecny pośród nas, a na pewno w pamięci. Modlitwy, sprawozdanie z życia za 5 miesięcy od ostatnich moich odwiedzin tego miejsca.
W tym czasie zadumy przeszedł obok nas kolejny kondukt pogrzebowy z asystą żołnierską.
Potem po raz pierwszy odszukałem grób Violetty Villas (dzięki wspomnianej Ukraince), w linii prostej od Krzysia jakieś 20 metrów i tuż obok grób reżysera Krzysztofa Kieślowskiego.
O 13.45 opuszczam Powązki i autobusem udaję się na Plac Zamkowy (14.10). Wychodzą ciekawe zdjęcia, dziś nie eksperymentuję jak na poprzedniej wędrówce.
Ulicą Podwale udaję się do Kompanii Piwnej, ale wcześniej spotykam wróble zamaskowane w krzewach ale też zażywające kąpieli w kałuży. Potem pomnik Kilińskiego, kamień na miejscu gdzie stał dom, w którym mieszkała Maria Konopnicka, pomnik Małego Powstańca. Wszystko dokoła murów starej Warszawy.
W Kompanii Piwnej Podwale jeszcze nie ma weekendowego wielkiego ruchu i mogę spokojnie coś przekąsić i wypić Pilznera. Wszystko to odbywa się pomiędzy 14.25 a 15.10.
Potem Starym Miastem dochodzę do Archikatedry. Po wielu latach remontów dziś nie ma już rusztowań. Są gotowe do zwiedzania krypty. Zaczynam przy sarkofagu Prymasa Tysiąclecia i przy nim skończę.
Moja swoista pierwsza w tym poście droga krzyżowa odbędzie się w kryptach. Jest to zrobione na kształt muzeum. Jest dużo informacji o obiektach, o zwyczajach pogrzebowych i o osobach, które tam są pochowane. W zadumie, w ciszy przechodzę...
Potem po wyjściu idę na zamek królewski, ale już po 15-tej, więc zwiedzania nie będzie. Za to focę się przy pierwszym trzonie kolumny Zygmunta, będzie też jeszcze 2 trzon. Zaglądam na trasę WZ i decyduję się jechać autobusem do wiewiórek, czyli do Łazienek Królewskich. W autobusie spotykam sympatyczną dziewczynę, która okazała zainteresowanie moim blogiem. Zatem pozdrawiam!
W Łazienkach jestem o 16.30 i ku mojemu rozczarowaniu - nie ma ani jednej wiewiórki. Pomyślałem ironicznie, że protestują w ten sposób przeciwko zmianie dyrektora. Okazało się, że jestem za późno, już poszły spać. Pozostają za to do podziwiania ptaki piękne, kolorowe. Śmiesznie wyglądają kawki kroczące po lodzie (jakby na łyżwach jeździły), gdyż stawy i potoki jeszcze w większości są pod lodem.
Opuszczam park o 17.10 obok cadillaca Piłsudskiego i piechotą idę na ulicę Kielecką.
Kolega już wrócił z pracy, ale powitanie jakie zgotowała mi jego sunia na zawsze zostanie w pamięci. Myślałem, że z radości coś jej się stanie.O 17.45 zostaję z nimi, kolega oczywiście otrzymuje "Pamiętnik Ustroński", a sunia nie odstępuje mnie na krok, nawet w nocy mnie pilnuje. Kochane zwierzątko.
W sobotę drugi dzień wędrówki, ale tym razem już z kolegą jedziemy do naszej "Angielki". Wychodzimy z domu o 9.43, by o 10-tej zameldować się w Śródmieściu, a potem o 11-tej jesteśmy na Niskiej.
Koleżanka też otrzymuje PU, bo też jest w nim wymieniona. Po kawie, w trójkę jedziemy gdzie??? do wiewiórek!!! I one dziś są. Jesteśmy tam o 12.15. Jest cudowna pogoda na spacery. Koleżance sikorki z ręki jedzą, ja z radości wysiaduję kolejny raz swoje jajo, kolega znalazł swojego rzeźbionego obrońcę, a w końcu i tak wszyscy zajmiemy się rudymi kitkami.
Spacerujemy po parku, aby wyjść z niego o 14.02, gdyż "U Szwejka" na 15-tą mamy zamówiony stolik. Piechotą oczywiście, ulicą Koszykową dojdziemy do Placu Konstytucji i jesteśmy na miejscu wcześniej, bo o 14.35. Wiadomo co zamawiamy - po bramboraku. Bramborak to kotlet w placku ziemniaczanym.
Pychotka, tylko porcje ogromnie duże, do tego piwo, można najeść się na 2 dni za jednym razem.
Tłoczno, ludzie przed lokalem stoją w kolejce, ale tak jest w dobrych lokalach. Przy okazji wyszło na jaw, że mój rozum działa na klucz, co pokazało nasze wspólne zdjęcie, hahaha
Szwejka zostawiamy o 16.05, potem tramwajem do Śródmieścia, piechotą do Pijalni Czekolady Wedla na ulicy Szpitalnej (16.45). Pyszna, prawdziwa czekolada, nie z żadnego proszku, nie ma sobie równych.
W miłej atmosferze dowiadujemy się, że nasi skoczkowie drużynowo na mistrzostwach świata zdobyli złoty medal. W tak radosnym nastroju wychodzimy o 17.30 z pijalni i to jest godzina zakończenia 626 trasy.


6 komentarzy:

  1. Niesamowita jest Twoja wyprawa do Warszawy!
    Urozmaicona, barwna, wiosenna i obfita w duchowe przeżycia.I jeszcze piosenka Kaliny Jędrusik z poruszającym tekstem. Cudne!

    Pomniki - nagrobki na Cmentarzu bogate w historię, piękne, zachwycające.
    NON OMNIS MORIAR ...
    Słowa Księdza Twardowskiego są zawsze na czasie: Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Zawsze mnie to wzrusza.

    Pięknie prezentujesz przyrodę wczesnowiosenną, upierzone fruwacze i ślizgacze po zamarzniętym jeszcze stawie i egzotykę w postaci przepięknych mandarynek:-)
    Masz w sobie Stachu to coś, że zwierzaki chętnie Ci pozują. Przykładem są tu rudowłose piękności w Łazienkach, czy wpatrzony w Ciebie jak w obraz przesympatyczny psiak!
    Po raz pierwszy też widziałam oswojoną chyba- bo jak może być inaczej- sikorkę jedzącą prosto z ręki. Cuda jakieś czy co?!

    Dobro przyciąga dobro, więc i Twoi Znajomi muszą być wyjątkowi skoro nasi bracia mniejsi mają do Nich tyle ufności.

    A tak w ogóle to bardzo twarzowo zapozowałeś z herbami królewskimi i koroną nad głową. Zadatki są ...:-)
    No i jak zwykle się rozgadałam. Ale nie mogłam sobie odmówić obszernego odniesienia się do tak wspaniałego zaprezentowania Twojego pobytu w mieście stołecznym Warszawie.
    Pozdrawiamy serdecznie i wiosennie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na facebooku pod zdjęciem z koroną napisałem, że bywają bardzo ciężkie, zatem zadatku nie będzie, hahaha
      Dziękuję za odwiedziny, miłe słowa w imieniu nas wszystkich. Wiesz, myśmy się urodzili w PRL-u w normalnych rodzinach, gdzie uczono dobra. Sama wiesz najlepiej jak to było, choć niektórzy chcieliby tamten okres wymazać z historii a tego się nie da, bo wielki brat zza oceanu oddał nas w Jałcie wielkiemu bratu ze wschodu.
      Uczyliśmy się życia, na wszystko musieliśmy zapracować, rodziców często nie było stać na realizację naszych marzeń. Stąd poszanowanie do wszelkiej wartości i natury. Jak spojrzysz na tę relację z tej strony to zobaczysz, że u nas wszystko gra.
      Pozdrawiam Was z serca jak mówiła zawsze Violetta Villas.

      Usuń
  2. Kiedy poprzednio napisałeś że jedziesz do bardzo wielkiego miasta pomyślałam że ponownie do Wenecji na karnawał ale potem zajarzyłam że karnawał już był. A tu piękna jak zawsze Warszawa i twoi przyjaciele żywi i martwi a przede wszystkim wiewióreczki. Jak to robisz że tak ci pozują przecież to ruchliwe zwierzątka.
    Warszawa zawsze urocza i tak samo ją pokazałeś. Spróbuję upiec bramboraka w domu.
    Życzę kolejnych udanych marcowych odcinków dreptanego serialu. AC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej bym to określił, żywi i żywi przejściem na drugą stronę tęczy... wtedy to ma sens... a reszta jest ze mną i z Wami. Dziękuję Ci AC!!!

      Usuń
  3. Ładna ta nasza stolica...Powązek jeszcze nie zwiedzałam...
    Park Łazienkowski w 7 klasie Podstawowej....więc nie wiele pamiętam,,,bywam co roku bo mam tam wystawę zdjęć w Centralnej Bibliotece PTTK...ale na zwiedzanie już wiele czasu nie ma...dobrze, że u Ciebie mogę pooglądać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że kiedyś uda Ci się zagospodarować czas choćby na Łazienki. Dzięki za odwiedziny.

      Usuń