środa, 23 września 2015

535 trasa - 22.09.2015

Ostravice - Butořanka - Lukšinec - Lysá Hora - Ivančena - Hradová - Malenovice - Nová Ves - Frýdlant nad Ostravicí.

W ostatni dzień lata z wizytą u Ondraszka na Łysej Górze. Już na poprzedniej trasie Łysa zerkała na mnie i uświadomiła mi, że nie byłem na niej już 3 lata. Chciałem też zobaczyć otwartą 5 września Bezruczową Chatę, odbudowaną po spaleniu, a także to jak postępują prace przy budowie dużego schroniska. Trzy lata to bardzo dużo i wiele powinno się zmienić... i tak jak wywoływane, 3 lata temu, rozpoczynam wędrówkę na Łysą, w Ostrawicy czerwonym szlakiem o 8.05. Jest chłodno, ale stała, jednostajna wspinaczka powoduje, że tego się nie odczuwa. Dużo dziś wycieczek szkolnych, żegnają lato tym samym sposobem co ja.
Do Butorzanki (8.55) asfaltowa monotonia. Pierwsze kontakty oczu ze słońcem są powalające. Bardzo mocno świeci, zauważyłem, że już od jakiegoś czasu promienie słoneczne są momentami nieprzyjemne. Może faktycznie Ziemia rozpoczęła przebiegunowanie, bo takie zjawiska temu towarzyszące, przedstawiali uczeni.
Za Butorzanką już można podziwiać widoki, najpierw te w stronę Knehyni i Smrka, a później Ondrzejnika. Co jakiś czas mijam ludzi, którzy rozpoczęli wchodzenie na Łysą przede mną. Widoki są dalekie, jednak drzewka, które zdążyły przez te lata podrosnąć, uniemożliwiają mi robienie fotek dobrych jakościowo.
A widać za Frydek-Mistek, kominy kopalniane, a w dole Frydlant, Malenowice, czyli te miejsce gdzie będę przechodził idąc z powrotem.
Lukszinec mijam o 9.24, a tam niespodzianka, bo spotykam dwójkę z grupy Ondraszka. Pewnie dla tych dzieci się przebrali, co za mną idą.
Troszkę tutaj poprzemieniali szlak, jest więcej łuków, a wszystko to po to, żeby łatwiej było układać kamienną nawierzchnię. Właśnie to robią. Mam mieszane uczucia, bo wcale po tej utwardzonej kamieniami drodze nie idzie się lepiej niż po tej tradycyjnej. A poza tym, kiedy to zetnie mróz i przyjdzie oblodzenie, łatwo będzie przewrócić się, a przecież co roku tutaj ktoś ginie. Są nawet tegoroczne krzyże. Ten szlak, którym wchodzę, pokazuje ile ludzi tutaj ginie. Te krzyże to ostrzeżenie przed nieszarżowaniem w górach, zwłaszcza zimą, kiedy schodzą lawiny.
Na Łysej Górze melduję się o 10.15. Dzięki uprzejmości jednej z pań mam fotkę na szczycie. A poza tym, budowa schroniska trwa, oj, dużo zrobili. Trzy lata temu zaczynali dopiero, a dziś stoi porządny dom. Z kolei Bezruczowa Chata otwarta 5 września... jest zamknięta, bo dalej ją dorabiają. Widocznie otwierają na weekendy. Pozostał mi stary Szantan, gdzie jak zawsze mogę posiedzieć, wypić piwo, pozbierać pieczątki, dziś także znaczek turystyczny z tego miejsca.
Potem patrzę na te rzędy pasm górskich widocznych z tego miejsca... nie widać końca.
Schodzę niebieskim do Frydlantu, rozpoczynam o 10.47. Tym szlakiem, zresztą ulubionym, nie dreptałem prawie 5 lat. Pora sobie go przypomnieć. Co widziałem pokażą fotki... i tak o 11.51 dojdę do mogiły skautów Iwanczena. Zaduma nad tym, dlaczego ludzie muszą ginąć, zwłaszcza tak młodzi... ale jak przychodzi do obrony ojczyzn, to nie ma miejsca na zastanawianie się nad tym...
Potem Hradowa (12.26). Co jakiś czas zerkam do tyłu na Łysą Górę, która coraz bardziej się oddala.
Zejście lasem do Malenowic, przy gospodzie jestem o 13.12. Nawet nie wstępuję po pieczątkę, bo czasu mało. Malenowice wypiękniały przez te 5 lat, jak mało które miejsce.
13.40 - Nowa Wieś, a to praktycznie już Frydlant. Wchodzę do miasta i na stacji kolejowej o 14.00 jest meta tej trasy. Piękne pożegnanie lata. Zaraz stąd odjadę, za moimi plecami widać ten właśnie pociąg i jeszcze z jego okien będę zerkał na górę Ondraszka ciesząc się, że tam byłem.
 

6 komentarzy:

  1. Sam widzisz ile ludzi ginie w górach, więc po co tyle łazisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadnicza różnica - nie łażę tylko drepczę, a czynię to po to, żeby pokazać, że można to czynić bezpiecznie.

      Usuń
  2. Zupełnie obce nam tereny, ale piękne widokowo i malownicze.
    Kolejny symboliczny cmentarz górski! Już parę widzieliśmy. Są niesamowite!
    Każda kolejna Twoja wyprawa nas zadziwia!
    Pozdrawiamy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łysa Góra była kiedyś najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego, ale kiedy nastały granice po I Wojnie Światowej, Czesi ze swojej części utworzyli Beskid Śląsko-Morawski i tam ona króluje. Nam pozostało Skrzyczne.
      Milutko pozdrawiam Was.

      Usuń
  3. No i Skrzyczne super górka...fajna wycieczka...muszę ją zwiedzić i zobaczyć czy widać mój blok....bo ją Łysą widzę w piękny dziobem....miłego✳✳✳✳✳

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałaś pewnie napisać "w piękny dzionek", bo ten dziób nie pasuje hahaha
    Oj, to musisz zabrać lornetkę, bo gołym okiem widać tylko niekończące się pasma gór. Miłego także.

    OdpowiedzUsuń