środa, 13 maja 2015

513 trasa - 12.05.2015

Rajecké Teplice - Žliabková - Pod Vyhliadkou - Skalky Hrebeň - Skalky Prameň - Lietavská Svinná - Hrad Lietava - Lietava Majer - Malchovica - Žilina Bánová.

Rzadko w tym roku (jak na razie) wędruję sam po górach. Tym razem tak będzie. Odwiedzam Góry Strażowskie. W ubiegłym roku podczas styczniowej 418 trasy szedłem ze znajomymi w większości tymi samymi ścieżkami co dziś. Też zaczynaliśmy w Rajeckich Cieplicach, ale krótko po wejściu do lasu zgubiliśmy zielony szlak i po czasie znaleźliśmy się na czerwonym spacerowym. Aura nam to wtedy wynagrodziła przepięknym spektaklem mgielnym. Dopiero dziś to tak mogę określić, bo gdybyśmy wtedy poszli właściwie, nie byłoby tego w zdecydowanej większości.
Wracam do dzisiejszej trasy. Przyjechałem autobusem z Żyliny do Rajeckich Cieplic o 8.59 i od razu rozpocząłem "kręceniem się po okolicy", a konkretnie poszedłem zobaczyć oddaną w ubiegłym roku do użytku kolejną część Afrodyty, jako, że tydzień temu był tutaj kolega i był nią zachwycony.
Ja nie miałem wiele czasu, gdyż przede mną kilkugodzinne dreptanie górami, więc tylko przysłowiowo "rzuciłem okiem". Na kawę poszedłem do pensjonatu z ciekawym kolorowym muralem, a po odwiedzeniu Informacji Turystycznej, gdzie kupiłem kolejny znaczek i otrzymałem jedyne dziś pieczątki, skierowałem swoje kroki na zielony szlak w kierunku Skałek. Tym razem nie było możliwości pobłądzenia, bo szlak dobrze oznakowany.
Musiałem uważać pod nogi, gdyż słoneczko mocno grzało i ssssyczące pełzaki wygrzewały się co jakiś czas i mogłem je pomylić z korzeniami. Moje kroki były na tyle głośne, że zdążyły odejść bez kolizji. Tylko jedna nie zareagowała na mnie i spokojnie czekała, aż ją obfocę i minę, ale to było później, już na podejściu pod ruiny lietawskiego zamku.
Szlak zielony to same zygzaki, mniejsze, większe i śmiałem się do siebie, że widocznie dlatego te zygzakowce wygrzewają się na mojej drodze. O godzinie 9.58 mijam miejsce zwane Žliabková. Po czasie napotykam pierwsze skałki i tak o 10.10 jestem Pod Vyhliadkou.
Zaczął się raj dla oczu, gdyż ilość, różnorodność skał, skałek była bardzo obfita. Nawet nie odczuwałem zmęczenia w podchodzeniu do góry. Widoków zero, ale za to te skałki...
Skalky Hrebeň mijam o 10.49. Pojawiają się po lewej widoki na Małą Fatrę z Klakiem, w dole oczywiście Rajeckie Cieplice, po prawej natomiast widzę już cel mojej dzisiejszej podróży - ruiny lietawskiego zamku. Wkrótce jestem w miejscu zwanym Skalky Prameň, a "prameń" to po polsku źródło i takie też tam maleńkie jest. Jest 11.00.  Czyli wyprzedzam czas od założonego o prawie pół godziny. Odtąd szlak mi jest znany z 418 trasy. Idę w dół i schodzę do Lietawskiej Swinnej o 11.40.
Słowacy z okazji święta narodowego z 8 maja postawili w swoich miejscowościach wysokie "wiechy świąteczne". Tak jest i tutaj przy kościele. W starej dzwonnicy znajduje się dzwon z 1606 roku, który kiedyś był na lietawskim zamku.
Teraz czeka mnie najbardziej strome podchodzenie tej trasy. Spotykam wspomnianego wcześniej pełzaka, specjalnie nie piszę żmii, gdyż szlaczek na grzbiecie nie jest zygzakiem, więc nie wiem co to jest.
Mokry z potu, o 12.05 melduję się na górze przy szlakowskazie z napisem, że do zamku już tylko 5 minut.
Przychodzę tam i ruiny należą do mojego aparatu, co będzie widać w obrazowej relacji poniżej.
W sumie spędzę tam czas do 12.40, kiedy to niebieskim szlakiem będę schodził do Lietawy Majera.
Najpierw oczywiście lasem a potem widokową, szeroką łąką. Na dole jestem o 13.09, kupuję lodowatego Mnicha i mam najszczęśliwszą minę na świecie. W lesie będzie pite złociste. Specjalnie w lesie a nie w lokalu, gdyż idę pierwszy raz stąd do Żyliny i nie wiem ile czasu mi to zajmie (tak naprawdę), a pociąg w razie czego nie będzie czekał.
Do Malchowicy (13.34) szedłem znanym mi szlakiem, ale tam zmieniam ponownie kolor szlaku na zielony i to będzie mój debiut. Nie jestem zachwycony tym odcinkiem, bo najpierw w lesie, a potem na drodze błoto, a kiedy ono się skończy, to szlak blokuje budowa obwodnicy. Na wyczucie przechodzę do drogi, która powinna wieść do Żyliny i tak też jest. Nie dosyć, że asfalt, to jeszcze jeżdżące do budowy olbrzymie samochody tam i z powrotem. Prochu w powietrzu sporo. Udaję, że tego nie widzę i podziwiam po lewej stronie pasące się stada krów.
Dopiero, kiedy spotkam sympatyczne stadko kozy z owieczkami, nastąpi ponownie spokój na drodze. Mogę umyć obłocono-zaprószone buty w rzeczce i iść do pobliskiej mety, która znajduje się w dzielnicy Żyliny, zwanej Banowa. Meta na przystanku autobusu linii 21 o 14.33. Mam 6 minut do odjazdu do centrum tego miasta, z którego rano wyjechałem, żeby wrócić do niego piechotą.
Wycieczka przepiękna. Nawet ten ostatni odcinek nie odbierze całości tej opinii. Bardzo, ale to bardzo jestem zadowolony.

4 komentarze:

  1. Bajkowy mural, basniowa przyroda, piekne widoki i wspaniały stary hrad, plus super pogoda- ale Ci Stachu dobrze! :-)))
    Twoja znajomość słowackich szlaków, a przy tym atrakcji i interesujących miejsc zawsze nas zadziwia.
    ... i ta mina szczęśliwego posiadacza "złocistego" hmmmmmmmmmm :-))))
    Pozdrawiamy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ten akurat już znałem, ale zdecydowaną większość dopiero poznaję, a są te szlaki bardzo urocze.
      Też Was pozdrawiam.

      Usuń
  2. wspaniale dreptanie...w Teplicach kiedyś byliśmy razem...ale ruin nie widziałam...papa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wybrać się do ruin w Letawie. Dzięki za wizytę.

      Usuń