czyli: Amman - Jordan - Qumran - Morze Martwe - Jerycho - Betlejem - Pole Pasterzy - Ain Kerem - Betlejem.
Wczorajszy wicher znad pustyni w nocy przyniósł opady deszczu, ale tylko w nocy. Ranek przywitał nas brakiem słońca, ale bezdeszczowo i... bardzo wietrznie. Ta nocna pogoda sprawiła, że miałem kłopoty ze snem, a kiedy już zasnąłem, mułła przez głośniki wzywał wiernych do modlitwy i znów po spaniu.
To nie była stracona noc, gdyż duchowo przygotowywałem się do mojego jubileuszu 500 trasy. Wielka, wielka radość z tego, że tym razem, dziś, czyli pierwszego dnia podążał będę do Betlejem, a jutro cały dzień w nim praktycznie spędzę.
Opuszczamy Amman o 8.00 (start do trasy) i jedziemy w stronę granicy z Izraelem. Na masztach powiewają oprócz jordańskich także czeskie flagi, widocznie szykuje się jakaś ważna wizyta.
Nasz jordański przewodnik Jan żegna się z nami na granicy o 8.46 i od tej chwili stery prowadzenia pielgrzymki przejmuje ponownie ojciec pilot.
Przekroczenie granicy na Jordanie i po izraelskiej stronie czeka na nas znany już nam autokar. Cała odprawa zakończyła się o 10.10.
Wśród zasieków i pól minowych jedziemy nad Jordan, do miejsca gdzie Chrystus przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela. Odnawiamy przyrzeczenia chrzcielne, bardzo, ale to bardzo jest wzruszające. Trochę dalej od nas ceremonie swoje prowadzą wyznawcy religii, którzy przyjmują chrzest przez zanurzenie. Cała ta piękna ceremonia wraz z odmówieniem różańca trwa pomiędzy 10.25 a 11.20.
Kolejnym punktem jest Qumran, gdzie w grocie w latach 40-tych minionego wieku znaleziono zwoje z najstarszymi tekstami biblijnymi. Obok kibuc otoczony wysokim murem, gdyż jest wybudowany na terenie Palestyny. Praktycznie cała ta 500 trasa odbywać się będzie na terenie Autonomii Palestyńskiej.
W Qumranie jesteśmy pomiędzy 11.50 a 13.00. Tuż za tą miejscowością zjeżdżamy nad Morze Martwe popływać w porządnie zasolonym morzu. Niestety, wiatr bardzo silny i jest wywieszona czarna flaga, nie przeszkadza to jednak śmiałkom w zanurzeniu się w wodzie i posmarowaniu uzdrawiającym z chorób skórnych błotkiem. Temperatura w plusie 20 stopni, ale odczuwalna o wiele mniej z powodu wichury.
Pobyt nad Morzem Martwym pomiędzy 13.15 a 14.50.
W Jerychu zatrzymujemy się, aby zobaczyć z oddali Górę Kuszenia. Wiele widoków nie ma, bo wszędzie dokoła pada, tylko my mamy bezdeszczowo. Tam też spotykamy wielbłąda całuśnika. O 16.05 rozpoczyna się nasza msza święta w miejscowym kościele Dobrego Pasterza.
Jeszcze po drodze zatrzymujemy się przy sykomorze znanej z Ewangelii, a potem przejazd do Betlejem.
Pogoda coraz brzydsza, kiedy dojeżdżamy do hotelu Paradise, próbuję z bagażnika autokaru wyjąć swoją walizkę, ale wiatr rzucił mnie do luku na walizki i stwierdziłem, że dziś już nigdzie z hotelu nie wyjdę.
Przyjechaliśmy do Betlejem o 18.08 ze słowami kolędy, gdyż tutaj cały rok trwa Boże Narodzenie. W hotelu jesteśmy o 18.20.
Drugi dzień już jest ponownie słoneczny, ale ciągle wieje zimny wiatr. Trzeba więcej na siebie włożyć z odzienia. Rozpoczynamy o 7.50 wyjazdem z hotelu na parking, skąd udajemy się do Groty Mlecznej.
Biały nalot z groty można wypić po wymieszaniu z mlekiem i u wielu niepłodnych małżeństw powoduje
macierzyństwo. Ojcowie mają u siebie zdjęcia dzieci narodzonych po pobycie w tym miejscu.
Udajemy się następnie do Kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej, gdzie w grocie św. Hieronima o 9.00 mamy dzisiejszą swoją mszę , będącą pasterką. W ten sposób (mam nadzieję) przeżyję w tym roku 2 pasterki.
To ważna msza dla mnie, radosna, bo właśnie podczas niej dziękuję Królowej i Przewodniczce moich tras za 475 wspólnych dreptań, bo chociaż trasa nosi 500-tny numer, to dopiero podczas 25 trasy zawierzyłem całkowicie swoje wędrowanie Jej. Z nią zawsze mogę być spokojny, kto śledzi moje trasy, to pewnie pamięta, że 2-krotnie uchroniła mnie od śmierci. Nie ma bowiem wytłumaczenia logicznego na tamte zdarzenia, poza jednym - interwencja Królowej.
Czas mszy, to także czas zawierzenia Jej wszystkich następnych wędrówek już na zawsze. Wierzę, że tak będzie, że dalej będzie mnie ochraniała, a ja ze swej strony postaram się, żeby było jak najmniej sytuacji, w których miałaby interweniować.
Po pasterce idziemy do Bazyliki Narodzenia Pańskiego, by w Grocie Narodzenie oddać pokłon Zbawicielowi i ucałować to szczególne miejsce. Bazylika w remoncie, wszędzie pełno rusztowań, ale to pielgrzymom nie przeszkadza. W Grocie Narodzenia jestem o 11.10. Oczywiście nie ma mowy o skupianiu się w tak ważnej życiowej chwili na foceniu miejsca, więc "pożyczyłem" sobie z internetu zdjęcie, które przedstawia to miejsce.
Potem jeszcze na dziedzińcu wspomnianego wcześniej kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej słuchamy opowieści o tym miejscu i czas wolny. Idę do O.Franciszkanów na espresso, a potem na miasto.
Po przerwie jedziemy na Pole Pasterzy, gdzie jesteśmy o 13.03 a wyjdziemy stamtąd o 14.10. Piękne miejsce i tak sobie zamarzyłem, żeby być takim pastuszkiem, któremu Anioł obwieszcza dobrą nowinę.
Przejazd na teren Izraela do Ain Kerem, czyli do miejsca nawiedzenia św. Elżbiety przez Marię. Magnificat w różnych językach, oprócz polskiego zwracam uwagę na kaszubski i słowacki.
W Sanktuarium Nawiedzenia św. Elżbiety zwiedzamy kościół dolny i górny. W górnym O.Franciszkanin pięknie przybliżył nam znaczenie malowideł na ścianach, przedstawiających ważne momenty związane z Królową. Pobyt tam od 14.46. Przechodzimy następnie na drugą stronę miasta do kościoła św. Jana Chrzciciela, do groty jego przyjścia na świat.
Tak kończy się religijna część tej trasy. W drodze powrotnej do autokaru widać harcujące koty pod brudnym samochodem, walczą o kotkę. Najsilniejszy wygrywa. Wszystkie dotychczas spotkane koty są rude. Wspomniałem o samochodzie, gdyż na nim widać, co na niego spłynęło podczas deszczu niosącego piasek znad pustyni. Wszystkie samochody tak wyglądały.
Opuszczamy Ain Kerem o 16.46 i kolędowo wjeżdżamy ponownie do Betlejem, do naszego hotelu, gdzie w pokoju o 17.17 następuje meta tej ważnej dla mnie 2-dniowej trasy. Ręce wzniesione z radości, a dusza śpiewa:
Dzisiaj w Betlejem radosna nowina, bo Panna Święta porodziła Syna.
Następna trasa też będzie 2-dniowa i będzie głównie w Jerozolimie.
Qumran. W tej górnej grocie po lewej znaleziono w 1947 roku zwoje. |
Góra Kuszenia widziana z Jerycha |
Jerycho. Kościół Dobrego Pasterza |
Betlejem. Koniec pierwszego dnia 500 trasy. W hotelu. |
W Grocie Mlecznej. |
Wejście na teren Bazyliki Narodzenia Pańskiego |
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej |
Pasterka w Grocie św. Hieronima |
Grota Narodzenia Pańskiego |
Pole Pasterzy |
Ain Kerem. Sanktuarium Nawiedzenia św. Elżbiety |
Ain Kerem. W drodze do kościoła św. Jana Chrzciciela |
Grota przyjścia na świat Jana Chrzciciela |
piękna Twoja wędrówka...
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowa. Pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńAle teraz dojrzałam ten wiatr...który tam wiał i tak Cie potraktował...no mnie by nie powalił...bo ja jak wiesz ciężkawa...
OdpowiedzUsuńOn najpierw unosi, a potem powala... Dla takiego hultaja nic nie jest ciężkie. Poza tym wiał i przywiał śnieg i zimę do Jerozolimy i Betlejem. Całe szczęście, że nas już tam nie było. Następcy mieli kłopot.
Usuń