Beskid Śląsko-Morawski po dłuższej przerwie. Wybrałem tę trasę po to, żeby przejść po raz pierwszy odcinek pomiędzy Kozubową a Kamenitym. Od dłuższego czasu do tego przymierzałem się, ale jakoś ciągle to schodziło na plan dalszy.
Pogoda wymarzona. Rano o 9.50 przyjeżdżam pociągiem do Bocanovic i z peronu startuję zielonym szlakiem na Kozubową. Jesień, prawdziwa artystka malarka, zaczyna kolorować powoli liście drzewom.
W lesie sporo grzybów, ale już tylko niejadalnych.
Trzeba piąć się w górę, momentami ostro. Pot zalewa mnie całego, ale ważne, że idę. Wiatr wysuszy.
Dawniej zielony prowadził przez szczyt Małej Kiczery, teraz go omija. Za to szczyt Małej Kikuli dalej jest dostępny. Tam też przychodzę o 11.10. Można podziwiać pierwsze widoki, choć mgiełka trochę to utrudnia.
Następny etap to Kozubowa, gdzie do schroniska przychodzę o 11.55 i będę w nim przez kwadrans. Rybka w akwarium coś chce mi powiedzieć, ale nic z tego nie rozumiem. Kupuję kolejny znaczek turystyczny.
Potem już żółtym szlakiem, obok kaplicy na Kozubowej(12.20), idę na Kamenity... i to będzie ten odcinek, którego jeszcze nie znałem. Idzie się dużo lasem. Wreszcie mogę napisać, że góry już nie wysuszone i tak jak dawniej bywało, sporo kałuży i błota na szlaku.
U Kamenitego melduję się o 12.58, a w chacie Kamenitý o 13.10. Sporo ludzi tutaj, wycieczka szkolna. Część turystów zażywa jeszcze kąpieli słonecznej.
Ja zamawiam espresso i muszę powiedzieć, że nie było udane, a szkoda, bo miałem wielką ochotę na dobry smak.
Zejście wraz z grupą dzieciaków rozpoczynam niebieskim szlakiem o 13.30. Dzieciaki pognały "z górki na pazurki" i ja mogłem sobie spokojnie schodzić szeroką łąką i słuchać koncertu świerszczy.
Na mecie w Dolnej Łomnej, na przystanku Doubrava, melduję się o 14.10. Mam prawie godzinę czasu do odjazdu autobusu, więc sobie spokojnie podchodzę dalej, jeszcze 2 przystanki w stronę centrum Dolnej Łomnej.
Bardzo udana i ciekawa trasa. Początkowo było ciężko, ale potem to już sama przyjemność.