Zákopčie U Polievkov - Strakovci - Solisko - Bukovina - Turzovka.
Słowackie Kysuce. W ubiegłym roku, do niektórych miejsc na Słowacji i w Polsce prowadziły cele wyznaczone w Paszporcie Beskidzkim. Trzeba przyznać, że dzięki tej akcji poznałem kilka miejsc, o których nie miałem pojęcia, że są, a są naprawdę godne polecenia odwiedzin.
To dzięki tej akcji odkryłem Żiwczakową, której obecnie tyle zawdzięczam.
Warto też przypomnieć sobie inne miejsca związane z Paszportem Beskidzkim. Podczas 347 trasy w dniu 18 stycznia 2013, w sporym śniegu przemierzaliśmy trasę, którą dziś chcemy sobie przypomnieć i zobaczyć, jak ona wygląda wiosną.
Przyjechaliśmy do Zakopczia U Poliewków autobusem z Czadcy o 9.42 i to jest godzina startu szlakiem żółtym. Tak się składa, że tuż obok końcowego przystanku, znajduje się Hotel Severka, który to należało wówczas odwiedzić. Dziś także do niego kierujemy pierwsze kroki na espresso i herbatę.
Potem już pod górkę , mozolnie, dalej żółtym. Jest bardzo ciepło, ale też dmucha schładzający ciało wietrzyk. Idzie się zatem dobrze.
O 10.23 na skrzyżowaniu szlaków w miejscu zwanym Strakovci, opuszczamy szlak żółty i odtąd do końca pójdziemy już niebieskim. Skręcamy w prawo. Początkowo pod górkę lasem, ale potem pojawią się polany i będzie mniej więcej równo. Pojawią się też widoki na zachodnie Kysuce, na Beskid Śląsko-Morawski z widoczną dziś dobrze Łysą Górą. Tym razem śnieg nie przykrywa oznakowań i nie błądzimy tak jak to było poprzednio. Dzięki temu czas przejścia wyraźnie ulega skróceniu.
W Solisku jesteśmy o 10.49. Po nim, za jakiś czas rozpocznie się schodzenie w dół, ale takie stopniowane.
W Bukowinie, gdzie znajduje się kapliczka i dokąd prowadzą wyciągi narciarskie z Turzowki, meldujemy się o 11.55. Przerwa na posiłek w cieniu, to takie nasze malownicze "drugie śniadanie na trawie". Nasze, nie oznacza moje, bo ja tradycyjnie nie jem na wędrówkach (czasem są małe wyjątki).
Rozpościera się widok na Turzowkę i okoliczne miejscowości.
Schodzimy do miasta o 12.40. Mamy sporo czasu, więc troszkę pospacerujemy, a potem pójdziemy ponownie na kawę espresso oraz turka i tak nam miło przeleci czas do 13.45, kiedy to wstając od stolika uważamy, że to w tym momencie jest meta tej trasy.
Potem już tylko przejście na przystanek autobusowy i odjazd w stronę Czadcy.
Zadowoleni, że przypomnieliśmy sobie wcześniej zobaczone miejsca, wracamy do domu. Słońce mocno grzeje, ale nie przekracza + 26 stopni Celsjusza.
Ahoj Stasiu Wędrowniku!
OdpowiedzUsuńMalownicza wędrówka we wspaniałym gronie!
Piękne panoramy i zdjęcia roślin. I jeszcze ta miedzianka na szlaku… jak zwykle robisz Stasiu zdjęcia z cyklu : łap chwilę! Nawet napotkany kot zastanawiał się - pozować, czy zmykać!
I czyżby już na łąkach górskich zakwitły storczyki?
Z coraz większą przyjemnością czytamy Twoje Stasiu relacje i oglądamy zdjęcia.
Pozdrawiamy serdecznie :-)
Tak zakwitły, jak sama zauważyłaś. Ahoj Wam! Dziękuję za odwiedziny.
Usuń