piątek, 7 lutego 2014

424 trasa - 07.02.2014

Przełęcz Glinne - Pilsko - Hala Miziowa - Korbielów.

Beskid Żywiecki. Podczas ostatniej wędrówki otrzymałem telefon ze schroniska na Hali Miziowej, informujący o tym, że nalepki do Beskidów2 już są. Czekałem kilka miesięcy, żeby dowieźli na zasadzie jutro będą, w piątek będą itd. Może byłem trochę niegrzeczny podczas ostatniego mojego telefonu do nich, ale w końcu nalepki sprowadzili.
Zatem w drogę na Halę Miziową. Warunki są, więc przez Pilsko, żeby nie było trzeba 2 razy iść tą samą drogą.
Postanowiłem iść od Przełęczy Glinne, czyli z przejścia granicznego ze Słowacją, w Korbielowie. Miałem wszystko pięknie spisane, wyliczone, jak dojechać na miejsce startu, ale jednego nie przewidziałem... tego, że z Bielska-Białej do Żywca pojedzie drogą samochód nauki jazdy i skutecznie zablokuje wszystkie pojazdy za nim. Toteż z Żywca uciekł mi jedyny busik kursujący ku granicy. Poprosiłem kierowcę następnego busika, aby, jeśli starczy czasu, podwiózł mnie tam... i tak też się stało.
Dzięki temu, moje opóźnienie na starcie wynosiło tylko 27 minut, co można odrobić skróceniem pobytu w schronisku. Startuję więc czerwonym szlakiem spod granicy, o 9.40.
Dawno nim nie szedłem, myślę, że więcej niż 10 lat. Śniegu tutaj nie ma prawie wcale. Przez jakiś odcinek wraz z polskim czerwonym biegnie słowacki niebieski, oczywiście wzdłuż granicy. W miejscu, gdzie czerwony skręca w prawo od granicy, ja o 10.28 pozostaję po słowackiej stronie i wdrapuję się na górę niebieskim. I ten niebieski odcinek to mój debiut .Wiatr hula i daje się mocno we znaki, ale jednocześnie mnie chłodzi. Zaczyna się śnieg, jest zmarznięty, szlak przedeptany, więc dobrze się wchodzi, ale tylko do momentu podejścia pod prawie pionową ścianę. Tutaj muszę założyć już raki na buty, bo nie miałbym szans na wejście. Ślisko i jeszcze ten wiatr,
W końcu docieram na górę i zaraz zielonym słowackim idę w stronę właściwego szczytu Pilska, właśnie po ich stronie. Przede mną para z Polski, sympatyczni ludzie. Zaczyna się pokaz ukazywania twarzy Tatr spod woalki chmur. Raz są, raz nie ma ich. Przepiękne widowisko. To jeden z tych elementów, że ta trasa zostanie zaliczona do tych, które się na długo zapamięta. A drugim czynnikiem do zapamiętania jest wspominany już wiatr, dzięki któremu musiałem wykonać tyle ćwiczeń gimnastycznych, że chyba mam dosyć do wiosny. Sport prawdziwy, w końcu zaczyna się kolejna Olimpiada Zimowa, hahaha.
Na szczycie Pilska jestem o 11.25, potem powrót ku granicy i stamtąd o 11.39 rozpoczynam schodzenie czarnym szlakiem do schroniska. Jest bardzo ślisko i... nagle przerwa w śniegu, po chwili znowu jest i jest tak zlodowaciały, że mimo raków mam problem z utrzymaniem równowagi, zwłaszcza podczas podmuchów.
Do schroniska wchodzę o 12.09. Miła pani informuje mnie, że nalepek od dawna nie ma...
To proszę poszukać, bo przyszedłem na wasze telefoniczne zaproszenie, bez nich się nie ruszę. I znalazły się.
W ten sposób mam potwierdzenia z wszystkich wyznaczonych punktów w Polsce, wcześniej to uzyskałem w Czechach i aktualnie pozostaje mi tylko 1 miejsce na Słowacji.
Kupuję też tutejszy znaczek turystyczny do kolekcji.
Grzane piwo bardziej ogrzewa mi ręce niż środek. Ale jest dobrze. O 12.40 wychodzę stąd zielonym szlakiem do Korbielowa. Śniegu coraz mniej, miejscami lodu tyle, że trzeba po czworakach (raki już schowałem wcześniej). Dochodzę do miejsca, gdzie bardzo dużo drzew wywróciło. Musiała być niezła wichura. Szlak zabarykadowany drzewami, ale, że go znam, więc zszedłem do Soliska, gdzie mają śnieg i mogą jeździć na nartach, zwłaszcza młodzi ludzie. Ludzie na wyciągu dowcipni i o to chodzi.
Jestem na dole w Korbielowie Kamiennej i idę dalej aż w okolice Smreka. Podziwiam stare budynki, bo nigdy nie wiadomo, ile czasu jeszcze przetrwają.
Meta przy Smreku o 14.33. Za 14 minut będzie busik i pojedzie ten sam miły kierowca co rano. Mamy więc o czym opowiadać.
Trasa polsko-słowacko-polska. Tak wyszło. Bardzo jestem z niej zadowolony. Nie da się przelać wrażeń w słowa, bo musiałby w dodatku ktoś mocno dmuchać jak ten dzisiejszy wiatr, a to nie jest możliwe.

7 komentarzy:

  1. Przejście z Przełęczy Glinne na szczyt Pilska w warunkach zimowych- to prawdziwy wyczyn! Znam ten graniczny szlak doskonale! Pusta Hala Miziowa to nieczęsty widok, ale wtedy można bardziej delektować się panoramą.
    Wspaniała wyprawa Stasiu, z pieknymi opisami. Ciekawa jestem gdzie zdobyłeś książeczkę w której umieszczasz nalepki. Może również ja zacznę zbierać podobną kolekcję?!
    Czytanie opisów Twoich wędrówek Stasiu to dla mnie prawdziwa przyjemność. Cieszę się, że mam taką mozliwość.
    Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia i dobrej kondycji :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Danusiu, książeczki są na pewno w miejscach gdzie należy dotrzeć. Ja kupowałem w PTTK-u wiślańskim. Zresztą całe centrum akcji tam się znajduje.
    Z tego co się orientuję, była przedłużona o kilka lat jeszcze pierwsza seria, ale nie wiem, czy ten rok też obejmuje. 2 seria ważna 3 lata, to jest drugi rok.
    Rozpieszczasz mnie pochwałami a ja jestem świadom niedoskonałości bloga, gdyż jak już pisałem, prowadzę go "z marszu".
    Dziękuję Ci za Twoje opinie i podnoszenie na duchu, co jest bardzo ważne i tego nie ukrywam. Pozdrawiam, Staś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam znów...teraz na blogu...widzę, że w schronisku przybyło aniołków...czy znów źle pamiętam...piękna wyprawa...oj jak byś szedł dziś to bym się wybrała...pozdrówka...

    OdpowiedzUsuń
  4. znów oglądam Twoje foty...widzę, że aniołków przybyło w schronisku...albo znów mnie pamięć myli...pozdrówka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... czyli te aniołki to to wybrane zdjęcie, tak mam rozumieć? A było zrobione całkiem przypadkowo, bo w środku było tyle ludzi, że nie miałem możliwości swobodnego focenia, stąd to zdjęcie...

      Usuń
  5. Nie czytam wielu blogów, a zaglądanie do Twojego Stasiu to naprawdę prawdziwa przyjemność. Może dlatego, że miałam okazję poznać Cię osobiście i Twój zapał do poznawania świata i nie poddawanie się słabością bardzo mi zaimponowało.
    Ta zima- nie zima to dla mnie czas odpoczynku dla kontuzjowanych nóg, ale mam nadzieję, że wiosną już będę w lepszej kondycji i ruszę na szlaki. Również te, które wyczytałam u Ciebie.
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko- Danusia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz chyba jak bardzo Ci kibicuję, żebyś nie czuła przeszkód w wędrowaniu. Cieszę się, że jesteś ze mną, bo ja z Tobą na pewno!!!

      Usuń