Właściwie, to dopiero jutro miałem powędrować do Pszczyny, ale zmiana prognozy pogody i wiadomość, że tylko dzisiaj w tym tygodniu będzie słonecznie, spowodowało zmianę planów. Jeszcze, kiedy rano za oknem zobaczyłem błękitne niebo, to było pewne, że nie usiedzę w domu.
Szybki wybór trasy, takiej, abym nie musiał ponosić zbyt wielkiego wysiłku. W grę wchodzą tylko miejsca, gdzie na górę można wjechać wyciągiem. Padło na Szyndzielnię.
Krakowskim autobusem przyjechałem do Bielska-Białej i z marszu dalej MZK "8" i tak dojechałem na miejsce startu szlakiem niebieskim o 10.25.
Po 10 minutach jestem już na dolnej stacji wyciągu i także z marszu wyjeżdżam na górę.
Jest wycieczka szkolna, są inni ludzie, a ja jadę w wagoniku z bardzo sympatycznym człowiekiem, z którym potem będę wspólnie szedł przez pewien odcinek trasy. Wspaniały towarzysz podróży.
Po wyjeździe na górę (10.45) żółtym szlakiem do schroniska na Szyndzielni, w którym spędzę czas od 10.55 do 11.10.
Następnie, szczyt Szyndzielni minę o 11.20. Pogoda wymarzona na dreptanie, widoki są i to cieszy oczy.
Szczyt Klimczoka osiągnę o 11.47, tutaj zmiana szlaku na czarny w stronę schroniska Klimczok.
Widoki na Beskid Śląski, Żywiecki, i potem Mały. Dużo jarzębiny, więc można śmiało byłoby nazwać tę trasę jarzębinową.
Siodło pod Klimczokiem minę o 12.02, a do schroniska dojdę o 12.10. Zanim wejdę do środka, to tradycyjnie w tym miejscu idę się przywitać z moimi kudłatymi pupilami, są przekochane.
Pobyt w schronisku od 12.10 do 12.30. Potem czerwonym szlakiem przez Magurę w stronę Bystrej.
Tylko raz w życiu szedłem tędy i było to zimą, w dużej ilości śniegu, w kierunku odwrotnym niż dziś.
To było jeszcze w tamtym wieku i Magurę pokrywał gęsty las. Jakże dzisiaj się zdziwiłem, kiedy tych drzew zostało jak na lekarstwo. Za to mamy piękne widoki, po lewej w dole Bielsko-Białą, a przed sobą Beskid Mały głównie z pasmem Magurki Wilkowickiej.
Czas szybko leci i doszliśmy do miejsca, gdzie nasze drogi rozeszły się. Mój sympatyczny towarzysz podróży poszedł dalej czerwonym , a ja o 13.35 odbiłem w prawo szlakiem niebieskim.
Miałem dojść do Wilkowic, ale już w Bystrej poczułem osłabienie, jednak zdrowie jeszcze szwankuje. Zdecydowałem się na zakończenie trasy w Bystrej. Przedtem jeszcze focę wrześniowe owoce, zbieram liście babki dla mojej Perełki. Chcę koniecznie zdążyć w BB na krakowski autobus do Wisły.
Koniec trasy na przystanku linii MZK nr 57 w Bystrej Ławie o 14.10. Mam prawie pół godziny do odjazdu, więc odpocznę, a tego mi teraz mi właśnie trzeba.
W sumie cieszę się z tej trasy, bo naprawdę była urokliwa, taka na wyciszenie.
Szedłem tędy w czerwcu. Trochę inaczej bo ze stacji w Wilkowicach na Siodło pod Klimczokiem i do Bystrej potem, ale trasą na wyciszenie bym jej nie nazwał. Niby spokój, nawet sarenkę spotkałem, widoki także fascynujące, ale za to robactwo było takie jak nigdy wcześniej. Nawet pięciu minut przerwy nie udało się zrobić.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu jest zresztą opis tego marszu, a w galerii zdjęcia.
Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę
Dzięki za odwiedziny. Ja miałem to szczęście wczoraj, że jednak mogłem się wyciszyć. Dziękuję za życzenia i odwzajemniam je. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń