Polsko-słowacka trasa, wiodąca Beskidem Żywieckim i Kysucami.
Od wielu lat korciło mnie, aby przejść z Soblówki do Nowej Bystrzycy, której częścią jest Wychylowka.
Dwa powody ku temu nadarzyły się. Po pierwsze muszę zdobyć ostatnią pieczątkę do Paszportu Beskidzkiego na terenie Słowacji, a po drugie nalepkę do Beskidów2. Obie rzeczy w jednym miejscu, czyli w skansenie Vychylovka, będącym częścią Kysuckiego Muzeum.
Zaczynam wędrówkę w Soblówce o 8.34 zielonym szlakiem. Kierunek to Przełęcz Przysłop. Niestety zgubiłem w pewnym momencie szlak i zamiast na przełęczy , niespodziewanie znalazłem się na zboczu Wielkiej Rycerzowej, nad bacówką. Postanowiłem nie schodzić do niej, tylko kontynuować wydłużoną trasę o ponad godzinę.
Nie wychodzę też na sam szczyt Wielkiej Rycerzowej, tylko pod nim wchodzę na słowacki niebieski szlak, który biegnie granicą. Jest 10.27.
Ciężko mi się idzie, bo słońce mocno grzeje, a ja jeszcze tutaj doszedłem wyrypem bez szlaku, cały czas prosto w górę. W dodatku tutaj dopadła mnie wielka gromada much, bardzo dokuczliwych i jedyny ratunek w tym by iść i nie zatrzymywać się, a drugi - kijek dziś służy za odganiacza i w tej roli spisał się.
Do Przełęczy Przysłop schodzę o 10.53. Widzę, że jest zielony, którym tu miałem wejść, jest też żółty, którego nie mam na mapie, zielonego zresztą też nie mam.
O tym, że taki jest po polskiej stronie, wiem ze słowackiej mapy.
Kolejne ostre podchodzenie pod górę na Talapkov Beskyd. To miejsce uzyskuję o 11.30 i w tym momencie opuszczam granicę i zielonym szlakiem wchodzę już całkowicie na teren Słowacji.
Ten zielony odcinek jest krótki, ale bardzo zapuszczony i posiada grzęzawiska. Dobrze, że jest porządnie oznakowany, bo można byłoby zabłądzić.
Do Przełęczy Demanowskiej dochodzę o 11.56. Trwają tutaj sianokosy , a równocześnie grupa turystów wraca do kolejki, która tutaj kursuje, jako atrakcja. Nie ma ona jednak połączenia z tą na dole w Wychylowce, gdzie idę.
Tutaj też zmieniam szlak na czerwony i pójdę już nim do końca. Niestety ponownie asfalt, a to oznacza słoneczną patelnię. Ten odcinek z kolei jest mi już znany z wędrówki sprzed 10 lat i tylko dlatego nie pobłądziłem, bo właściwie do skansenu nie ma żadnego oznakowania. Logika nakazywałaby iść w inną stronę, a dzięki doświadczeniu sprzed lat, nie pobłądziłem.
Na Przełęczy Demanowskiej odstąpiły mnie także muchy. Widocznie nie lubią asfaltu. Cała trasa dzisiejsza wiodła w 90 procentach lasem. Widoków zaledwie kilka, a te co były - bardzo marnej jakości.
Do skansenu przyszedłem o 12.50 i spędzę tutaj czas do 14.04. Odpocznę...
Cel - czyli pieczątki i nalepka, jest osiągnięty, więc można iść dalej.
Dalej do mety w Wychylowce Rycierkach, meta o 14.48.
Blisko mety, mój aparat odmówił posłuszeństwa robienia dalszych zdjęć. Zatem jeszcze jedna przeszkoda tej trasy. Tej akurat nie dało się pokonać. Ostatnie zrobione zdjęcie - kapliczka - jest już na terenie Rycierek.
znów następna pieczątka...ale wycieczka ciekawa...a zdjęcia pokazują wszystko co ciekawe...
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że wszystkiego pokazać nie mogłem, bo aparat odmówił posłuszeństwo.
OdpowiedzUsuń