piątek, 7 czerwca 2013

375 trasa - 07.06.2013

Kraków PKS - Stare Miasto - Droga Królewska - Wawel - Planty - Galeria Krakowska - Kraków PKS.

Pogoda przez ostatni tydzień sprawiła porządnego psikusa swymi ulewami. Stawia to pod znakiem zapytania górskie łażenie, za to wcale nie musi przeszkadzać podczas miejskich wycieczek.
Tak zrodziła się myśl wyjazdu do Krakowa, chociażby tylko dla przypomnienia sobie niektórych miejsc historycznych , z elementami wspomnień z lat młodości, gdyż Kraków był tym miejscem, gdzie przyjeżdżało się kilka razy w roku na kilkudniowe a nawet tygodniowe pobyty. Młodość ma swoje prawa i niech tak pozostanie. Dziś można za to z sentymentem powspominać miejsca, ludzi, część z nich już nie żyje, z którymi tutaj się wówczas spotykałem.
Wracam do dzisiejszej trasy. Przyjechałem tutaj autobusem i o 9.00 wyruszyłem na Stare Miasto, w stronę Wawelu. Od Placu Grunwaldzkiego - Drogą Królewską, z małymi odchyłkami (Mały Rynek).
Wstępuję po prawie 20 latach przerwy do mojej ulubionej Jamy Michalika. Ileż z tym miejscem wiąże się wspomnień.... dziś zmiana taka, że - nie wolno palić, co akurat mi nie przeszkadza.
Potem rynek, Sukiennice i prawie o 10.00 dochodzę do Wawelu. Tutaj niesamowita rzesza szkolnych wycieczek, innych turystów, w tym wiele obcojęzycznych. Mam tylko 4 godziny na cały pobyt w Krakowie, więc ze względu na kolejki do miejsc biletowanych, decyduję się tylko na wejście do Katedry. Potem grób Marszałka Józefa Piłsudskiego i wyrzut XXI wieku, czyli niepowetowana strata tych, co zginęli pod Smoleńskiem. Ich "reprezentantami" tutaj są śp. Kaczyńscy.
Spoglądam z murów na Wisłę, potem schodzę na jej brzeg i tak wędrując pod murami Wawelu, dojdę do klasztoru Ojców Bernardynów, gdzie chwilę zatrzymam się na modlitwę. Kościół w remoncie, ale to co widać jest cudne.
Troszkę pobłądziłem i zamiast na Planty poszedłem w kierunku Kazimierza, ale szybko wróciłem gdzie trzeba. Tuż po wejściu na Planty spotkałem pierwszy raz w życiu chodzący kufel piwa i mogłem z nim porozmawiać (hahaha), choć, to co pisze, że daje gratis, jakoś nie miało miejsca. Poszedł w swoją stronę, czyli przeciwną.
Ja z kolei po przejściu się Plantami, a właściwie ich małą częścią, wróciłem w stronę dworca autobusowego, wcześniej przechodząc przez Galerię Krakowską.
Przed dworcem o 12.50 meta tej trasy. Za pół godziny będę miał bezpośredni powrotny autobus.
W Krakowie było sucho, wreszcie bez deszczu, a kiedy wyjeżdżałem pokazało się słońce, oby świeciło dalej, bo jutro 8 czerwiec, czyli Medarda, a "jaki Medard dzień obwieści, takich będzie dni czterdzieści".


2 komentarze:

  1. ja się zakochałam w Krakowie...będę go odwiedzała często...jak ja lubię stare miasta:)))wspaniała relacja...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za opinię. Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń