środa, 10 czerwca 2020

853 trasa - 09.06.2020

Rycerka Górna Kolonia - Przegibek - Bendoszka Wielka - Rycerka Górna Kolonia.

Będzie dobrze. Całkowicie zgadzam się z gospodarzami schroniska na Przegibku, którzy takie hasło umieścili na zewnątrz budynku. Będzie dobrze, ale jeszcze na taki stan  sporo czasu poczekamy.
Po prawie 4 miesiącach ponownie jesteśmy w komplecie. Dzisiejszy dzień wg. norweskiej prognozy pogody (bo teraz nią głównie posługuję się) miał tutaj gdzie jesteśmy być pochmurny i zamglony... i tak też było od samego początku. Miało nie być deszczu i nie było.
Przyjechaliśmy w Beskid Żywiecki ponownie samochodem. Zaparkowaliśmy na parkingu w Rycerce Górnej Kolonii, przy szlaku na Wielką Raczę, lecz nie tam dziś pójdziemy. Naszym pierwszym celem jest schronisko Przegibek, do którego dotrzemy zielonym szlakiem, ale żeby do niego dojść to o 7.13 zaczynamy żółtym.
Jakże to znany nam odcinek i za każdym razem jest inaczej. Mieszkający tutaj struś od szeregu już lat, pozuje z rana, ale przy powrocie będzie bardziej widoczny.
Do zielonego dochodzimy o 7.40. Z początku asfaltem, ale niebawem wejdziemy w zamglony także las. Wiadomo, że dziś nie będzie żadnych widoków krajobrazowych, lecz za to będziemy mogli lepiej podziwiać otaczającą przyrodę. Przez cały czas będziemy mieli mnóstwo koronkowej roboty pająków upiększonej kroplami rosy, mgły, czy wczorajszego deszczu. Te pajęczynki są zawsze i wszędzie, tylko nie widać ich jeśli nie są w ten sposób jak dziś zaznaczone.
Kukułki dziś nadawały ton w ptasim radiu przez całą trasę, a ja miałem frajdę, bo mogłem kukać z nimi i wyszło mi, że jednak te 136 lat raczej mam pewne (hahaha).
Inne ptaszki też śpiewały i zapełniały leśną ciszę... a w mojej głowie co jakiś czas wracało najnowsze nagranie Karoliny. To standard Nat King Cole'a. Stylowe, zawsze przenosi mnie w zaczarowany świat muzyki tamtego okresu, a Karolina pięknie ten klimat zachowała. Ta melodia i ta otaczająca mgła wyjątkowo współgrały i niosły mi takie ukojenie, że nie czułem wcale zmęczenia idąc w górę. Poza tym te wszystkie cienie we mgle, zmieniające się jej natężenie, dawały poczucie innego świata, takiego troszeczkę magicznego.
Blisko schroniska widzimy ognisko, potem drugie. To pewna pani korzystając z takiej wilgotnej i bezwietrznej aury spala nagromadzone gałęzie z wycinki drzew. W takich warunkach jest to bezpieczne. Chcieliśmy się załapać na pieczoną kiełbasę, ale pani jest jaroszem. Na pieczone ziemniaki za wcześnie.
Do schroniska przyszliśmy o 9-tej równo. Dopiero za godzinę będą otwierać i dlatego konsumujemy swoje śniadania i oczywiście już tradycyjnie - kawę z termosu.
Spędzimy tu na zewnątrz mile czas przez 37 minut, kiedy to wyruszymy niebieskim szlakiem na Bendoszkę Wielką. Trwa u nas wymiana kolorów z czarnego na inne, i właśnie ten czarny, który jeszcze końcem ubiegłego roku tutaj obowiązywał, teraz już jest niebieski.
Odcinek na Bendoszkę Wielką jest krótki ale wyrypiasty i mozolnie się wychodzi. Przyznam szczerze, że ja tego odcinka nie lubię... no, ale tam jest Krzyż Jubileuszowy i warto tam iść.
Po drodze focę grubodzioba na pniu, oczywiście z dalsza, który swoim rdzawym brzuszkiem raczył pozować... a kukułki tylko kuku i kuku, to i ja też. Pewnie nadrabiają ubiegły rok, kiedy wcale ich słychać nie było.
Jest Bendoszka Wielka, krzyż w tak gęstej mgle, że ledwo widoczny i jest już 10.02. Spoczniemy tutaj w jego pobliżu przez 33 minuty. Seniorkę tak jak Telimenę pokąsają mrówki, bo też ma najwięcej odkrytego ciała.  Też miałem mrówkę na uchu, ale nie zdążyła ugryźć. Okazało się, że siedząc na ławkach, siedzieliśmy na ich terenie.
W słoneczne dni jakoś nigdy nie zauważyłem ślicznego ornamentu na słupach, podporach krzyża. Dopiero dzisiaj w tej gęstej mgle.
Idziemy dalej, teraz będzie schodzenie też wyrypowe, ale jakoś dajemy radę i tak o 10.55 wchodzimy na spacerowy czerwony szlak momentami bardzo błotnisty... ale i to nam nie przeszkadzało. Szkoda tylko, że z tak widokowego szlaku dziś skorzystać z tej opcji nie mogliśmy. Nie można mieć jednak wszystkiego. Dzisiejsze wędrowanie jest w specyficznych warunkach i naprawdę wspaniałe. Liczy się przecież przede wszystkim ruch na świeżym powietrzu.
Do asfaltu, czyli do drogi przez Rycerkę zeszliśmy o 11.55 i tutaj ponownie żółty, który nas zaprowadzi do mety na miejscu startu, czyli na parking.
Będzie oczywiście struś i inne ptactwo i zwierzęta, ale będzie też piesek na łańcuchu. Jak mi żal takich właśnie. Już rano z nami chciał iść, a teraz też. Pozostaje tylko żal.
Myjemy buty w potoku  o nazwie Ciapków, miła dziewczyna foci nas po raz ostatni i o 12.25, czyli dokładnie jak na poprzedniej trasie - kończymy.
Umawiamy się, że następna pętla będzie ponownie w Beskidzie Żywieckim.
 






10 komentarzy:

  1. Pamiętam to błoto na tym czerwonym szlaku spacerowym. Szedłem nim tylko w przeciwnym kierunku. Zapamiętałem go bardzo dobrze właśnie z powodu tego błota, mnóstwa powalonych drzew i braku oznaczeń. Muszę się tam wybrać jak będzie dobra widoczność żeby zobaczyć Małą Fatrę z tego punktu widokowego przy Bendoszce. Jak szedłem to tylko przez mgłę ledwo Rozsutce było widać. Mnie niestety w dalszym ciągu nie udaję się znaleźć czasu na wycieczkę, bo przez tą pandemię zredukowali jeden etat, a robotę trzeba zrobić. Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz też czerwonym wychodziłem, ale następne to już były tylko zejścia. Dalej jest błotnisty. Oznakowania są dobre, pobłądzić nie można, bo jest tylko jedna droga.
      Co ciekawe, nigdy dotąd nie widziałem z Bendoszki Małej Fatry, bo albo mgła jak teraz, albo znikoma widoczność. Może innym razem będzie lepiej.
      Życzę Ci, żebyś mógł wędrować... no ale praca to praca. W latach kiedy ja pracowałem to zaledwie 1 wycieczka była w miesiącu, czasem 2 i to tylko w soboty lub niedziele. Rozumiem to. Nogi tylko były mniej odporne, bo nie cotygodniowych ćwiczeń jak teraz.
      Dziękuję za odwiedziny, pozdrowienia i życzę wszelkiego dobra.

      Usuń
  2. Nebbia, nebbia, nebbia ... un fenomeno meraviglioso. In questa nebbia tu e i tuoi amici. Manca solo me. Karolina è la migliore. Vit

    OdpowiedzUsuń
  3. no super... ja tak lubię to schronisko... chociaż wyrypa to lubię wychodzić na szczyt Bendoszki... mgły to mieliście... a te pajęczyny i kropelki... oj musielibyście na mnie czekać... bo to nie jest pstryk i gotowe... pięknie mieliście... papa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie było pstryk i gotowe, bo takie właśnie fotki musiałem wyrzucić. Te co zostały to było mozolne podchodzenie, bo wystarczył milimetr i danego efektu by nie było. Właśnie wtedy zawsze byłem ogonem, czyli byłem na końcu.
      To Ty "zaraziłaś" mnie urokami mgielnych zdjęć i za to bardzo Ci dziękuję. Serdeczności.

      Usuń
  4. Urokliwa trasa, a dzięki mgle na dodatek tajemnicza i zagadkowa. Błoto na tym szlaku nie jest zaskoczeniem, ale głowa w chmurach i potężna doza relaksu rekompensuje wszelkie trudności.
    I tak trzymać!
    Pozdrawiamy serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jest błoto, bo kilka miesięcy temu groził nam zakaz wstępu do lasów ze względu na suszę. Jak widać, przyroda jeszcze sama się broni tam gdzie może.
      Miła Was czytać i dzięki wielkie za odwiedziny i życzenia. Wszystkiego dobrego a zwłaszcza zdrowia dla Was.

      Usuń
  5. Macie szczęście do mgieł :) Trasa w sam raz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to lubimy wędrować w mgle, bo to ma swoje niepowtarzalne uroki.
      Serdeczności.

      Usuń