piątek, 8 lutego 2019

759 trasa - 07.02.2019

Ustroń Manhatan - Rynek - Gościradowiec - Zawodzie - Równica - Zbójnicka Chata - Gościniec Równica - Jaszowiec - Ustroń Polana.

Wędrówka w bieli i w błękicie. Tak można określić dzisiejszą trasę w rodzinnych stronach. W minionych latach takie "rodzinne" wędrowanie odbywałem już w styczniu, a ten rok musiał zaczekać do teraz.
Nie jest przesadą nazwa "rodzinne", gdyż zaczynam w domu pośród ulubionych kwiatów, z Perełką, która absolutnie nie chciała dać się złapać do wspólnego zdjęcia, gdyż pewnie myślała, że to podstęp i pójdziemy do weterynarza pazurki obciąć, co już od dłuższego czasu jej obiecuję.
Wychodzę z domu o 8.30 i to jest godzina początku tej trasy. Bezszlakowo idę na rynek, wcześniej zatrzymuję się przy muralu na ścianie biblioteki, a to dlatego, że niedawno pokazywałem mural z Częstochowy. Nasz jest monotematyczny i też bardzo piękny i ma psychologiczne przesłanie, gdyż już najmłodsi zastanowią się nad odwiedzeniem biblioteki i czytaniem książek.
O 8.45 na rynku wchodzę na czerwony szlak spacerowy, by przy stacji Ustroń Zdrój wejść na początek Głównego Szlaku Beskidzkiego. Dziś tylko nim pójdę, choć na Równicy będą "skoki w bok" na zielony i żółty.
Aura jak na zamówienie, choć przeszkadza zimny zdradliwy wietrzyk, ale on minie po wejściu do lasu. Już prawie na początku po głowie chodzą mi nutki "Białania" i tak będzie do końca. Jacek Cygan napisał ten tekst jako antidotum na anglojęzyczne określenia świąt Bożego Narodzenia. Stąd nowe słowo - białanie. Też bardzo lubię tworzyć i używać nowych słów.
Idę sam, gdyż jedna koleżanka jest zagrypiona, druga zaoskrzelona, trzecia zapracowana, a Seniorka szusuje po Ziemi Kaszubskiej.
Wchodzę do lasu i powoli zacznie się wchodzenie na górę. Trochę mam obawy co do odcinka przed Kamieniem Ewangelików (jak to ktoś szumnie określił na mapie), bo tam powinien przeważać lód... a ja niezbyt chętnie wyciągałbym z plecaka raki, a jeszcze bardziej brzusio byłby niezadowolony moim zginaniem się. Okazało się, że było lepiej niż myślałem.
Kiedy zobaczyłem na drzewie śnieżną sylwetkę koziołka to pomyślałem - skurczykozioł , gdyż jest taki dowcip, w którym dorodny byk na łące spotkał zieloną żabkę i tak się zakochał, że się oświadczył. Żabka nic przeciw nie miałaby, ale on taki duży a ona taka mała. Kiedy go zapewniła, że gdyby był tak wielki jak ona to wyszłaby za niego, on skurczył się. Żabka zaskoczona zapytała, jak to jest możliwe.
- Kochana, ja nie jestem zwykły byk tylko skurczybyk.
Przy Kamieniu (9.48) chwila odpoczynku i ponownie w górę. Pierwsze widoki w stronę Hermanic, Kozakowic i wreszcie z cienia wychodzę na osłonecznione miejsca... tyle tylko, że znowu wiatr ochładza.
Idę do dawnego schroniska PTTK, dziś Gościńca Równica po pieczątkę, gdyż jest on w spisie informatora turystycznego. Jest 10.12 i pocałowałem klamkę.
Trudno, idę zielonym szlakiem do Zbójnickiej Chaty i tam spędzę czas pomiędzy 10.23 a 11-tą przy espresso i kontakcie ze światem.
Potem skrótem idę pod Dwór Skibówki, by zobaczyć widoki i zajrzeć do domu. Wracam (11.05) na dół żółtym szlakiem. Tym razem gościniec jest otwarty i mogę pieczątką potwierdzić pobyt. Po wyjściu stamtąd widzę, że gość otwiera punkt z pamiątkami. Idę do niego, kupuję widokówki i mam na dzisiaj komplet pieczątek.
O 11.20 ponownie na czerwonym szlaku i idę w stronę Jaszowca. Jeszcze kilka spojrzeń za siebie i mogę schodzić. Tym razem po słonecznej stronie stoku i co jakiś czas odwracam się, by sfocić to co za mną.
Szlak kilka razy krzyżuje się z drogą dojazdową na Równicę. Nieco niżej ponownie zaglądam z dali do domu.
W Jaszowcu jestem o 12.20. Zejście drogą, przejście przez kładkę  nad rzeką Wisła i jestem przy dawnej Młotowni Teresa (industrialna część zwiedzania Ustronia).
Potem obserwuję rybaków na stawie, jak w przeręblach łowią ryby. Jakże dawno takiego widoku nie miałem, kilka dziesiątek lat.
Meta na przystanku autobusowym w Polanie o 12.40. Autobus będzie spóźniony, ale to nie przeszkadza. Patrzę jak narciarze szusują po stoku Czantorii. Wcześniej przy schodzeniu z Równicy obserwowałem tych na Palenicy... a "Białanie" dalej siedzi pod czapką.


10 komentarzy:

  1. Witam i pytam co za dzieło wybrałeś do poczytania... fajne to Twoje wędrowanie po okolicy... cóż jak się ma takie piękności do dreptania, to mus...
    Króliczek w tej szparce... cóż tak to już jest że..... no nie będę się dalej rozpisywać...
    pozdrowka☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Króliczek tygrysi jest w domu, a w szparce koziołek rogaty, hahaha.
      Nie wybrałem nic, bo nie mogłem się zdecydować na żaden tytuł.
      Najważniejsze, że trafiła mi się piękna zimowa pogoda, a to więcej niż połowa sukcesu.
      ... co Cię tak zatkało z dopisaniem myśli?
      Dziękuję za wizytę i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Dobrze tak móc prosto z domu wyjść na szlak. Pogoda dopisała i widoki też. Może kiedyś się przeprowadzę gdzieś w góry. Widzę, że w końcu jest pieczątka w Gościńcu bo zaraz po przemianie ze schroniska nie było. Trzeba będzie tam się wybrać bo też mam taką książeczkę tylko starsze wydanie bo tam na Równicy mam jeszcze schronisko wpisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nowa książeczka obejmująca wszystkie schroniska Beskidów, Gorców i Pienin.
      Mieszkanie w górach ma swoje plusy ale i minusy też, więc zmiana zamieszkania powinna być porządnie rozważona.
      Faktycznie, aura dopisała i wszystko inne też. Dzisiaj już tego nie byłoby.
      Dziękuję i pozdrawiam także.

      Usuń
    2. Zastanawiam się nad założeniem sobie takiego zeszytu gdzie mógłbym przybijać sobie pieczątki ze schronisk ale też z innych miejsc bo na niektórych szczytach też są pieczątki. Fajna pamiątka by to była po jakimś czasie.

      Usuń
    3. Są takie notatniki formatu A5 w grubych okładkach, najczęściej w kratkę. Dziewczyny właśnie w takich gromadzą sobie pieczątki, przy okazji wpisując datę i trasę marszruty.
      Ja tymczasem podbijam na różnych kolorowych kartkach, gdyż potem je wycinam i wklejam do kroniki.

      Usuń
  3. Świetna wędrówka w pięknym terenie. Pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdrość konstruktywna bywa potrzebna... a ja niestety (lub stety) nie potrafię zazdrościć w żaden sposób.
      Dzięki za wpis. Powodzenia.

      Usuń
  4. Malowniczo, widokowo, śnieżno:-) Z przyjemnością powspominalismy podglądając znane nam miejsca.
    Mural na bibliotece przeważnie oglądamy z parkującym przed nim jakimś- tam pojazdem. W zw. z czym zrobienie "celowego" zdjęcia jest dość trudne.Ty to masz szczęście :-)))!
    Dawne Schronisko miało mimo wszystko fajny, turystyczny klimat.Ciekawi jesteśmy obecnego gościńca Równica. Czy aby nie jest tak jak ze schroniskiem pod Tułem- niewiele obecnie przypominającym schronisko? no, poza samym budynkiem.
    Świetna wędrówka fajnie opisana. Pozdrawiamy serdecznie:-)
    ... a w Tychach coraz bardziej wiosennie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem tam tylko po pieczątkę. Spotkałem się z bardzo miłą obsługą i lody pękły. Nie mogę natomiast powiedzieć jak wygląda tam pobyt godzinny, bo mimo, że w wystroju nic się prawie nie zmieniło, to jednak wolę pozostałe obiekty na Równicy, które mają swoje klimaty...
      ... a jak popatrzysz z pola na budynek Gościńca to od razu masz wyobrażenie o tym, ile tam trzeba będzie włożyć pieniędzy w remont, żeby powrócił do właściwej "formy".
      Mogę tylko stwierdzić, że nie da się porównywać obu obiektów, o których piszesz. Mimo wszystko, na Równicy pozostała odpowiednia kultura.
      Dziękuję za miłe odwiedziny i zapraszam ponownie. Serdeczności dla Was.

      Usuń