poniedziałek, 4 lutego 2019

758 trasa - 03.02.2019

Żarnówka Mała - Hrobacza Łąka - Przełęcz U Panienki - Małe Kozy.

Gabrysia należy do tych nielicznych, którzy odwiedzając mój blog pozostawia tutaj ślad w postaci komentarzy. To dzięki Niej ta trasa ma miejsce, gdyż po kilkuletniej przerwie ponownie razem drepczemy. Bardzo cieszyłem się z ponownego spotkania na szlaku, a tu w czwartek dostałem takiego "cieku" z nosa i oczu, że nie szło tego zahamować. Nie pomogły żadne dotychczas sprawdzone lekarstwa... a tu niedzielny termin wyjścia coraz bliżej. Przewertowałem internet wszerz i wzdłuż i znalazłem tabletki mocne (nie każdy je może stosować) i w sobotnie południe zażyłem dawkę uderzeniową (2 sztuki) i złapała mnie senność. Spałem przez kilka godzin, ale po obudzeniu śladu po dolegliwościach nie było, o ile nie liczyć otartego naskórka na nosie. Hurra! Złe odeszło, możemy w niedzielę iść.
Gabrysia posiada swój blog i już się cieszę, że ta trasa będzie miała 2 relacje.
Jedziemy w trójkę do Żarnówki Małej, pogoda nie zachęca, wszystko w szarej mgle, a w dodatku prognoza pogody mówi o deszczach. Jakież więc było nasze zdziwienie po wyjechaniu ze strefy mgły tuż przed Porąbką i zobaczeniu gór oraz przebijające się przez chmurki słoneczko.
Widocznie natura także się ucieszyła z naszego ponownego spotkania.
Gabrysia chciała dojść na Hrobaczą Łąkę i do Przełęczy U Panienki, a my z koleżanką zaplanowaliśmy przebieg trasy i w ten sposób o 8.33 startujemy żółtym szlakiem z Żarnówki Małej.
Słoneczko oświetla nam drogę. Im wyżej tym więcej widać. Za plecami mamy górę Żar, nad którą słońce operuje. Temperatura plusowa, więc reszki topniejącego śniegu tworzą potoczki.
Patrząc na horyzont widzimy, że nie będziemy mieć do końca tak pięknej aury, gdyż wszędzie dokoła (jeszcze w dali) widać deszczowe chmury. Póki co, parasol służy mi za laskę.
Wchodzimy do lasu i tutaj już lód i śnieg pod nogami... i im wyżej, tym bardziej śnieg jest miękki, a na spodzie pod nim woda. Trzeba iść przez to rozważnie, wolniej i czas przejścia się wydłuża, ale to było wkalkulowane w trasę.
Po wyjściu z lasu ochy i achy nad widokami Beskidu Małego, a w dali Babia Góra i Pilsko na horyzoncie. Nieba błękitnego już nie ma, ale i tak jest pięknie.
Do schroniska na Hrobaczej Łące przychodzimy o 10.50 i będziemy tutaj przez 50 minut. Okazuje się, że gospodarzem schroniska od 3 lat jest kolega, z którym przed laty wędrowaliśmy szlakami i to jest udokumentowane relacjami na blogu z tamtych lat.
Grzane piwo, pierwsze grzane w tym roku. Wypiłbym duszkiem gdyby nie jego temperatura.
Koleżance daję tabletkę, która mi wczoraj pomogła, gdyż Jej nos także zaczął marudzić. Okaże się po godzinie, że i w tym przypadku katar odszedł w niepamięć.
Oczywiście zaczepiam pieski, które tutaj były, doszły... choć tylko jeden jest na zdjęciu.
Pora iść dalej. Przy krzyżu na szczycie Hrobaczej Łąki jesteśmy o 11.43. Teraz już tylko schodzenie i znowu trzeba było powoli, bo śnieg zdradliwy. Właśnie w drodze na Przełęcz U Panienki spotykamy zawalidrogi, przez które jakoś przechodzimy.
Na przełęczy o 12.12 zmieniamy szlak na czarny i nim jeszcze nigdy nie szedłem. Po zejściu na niższy poziom wejdziemy w tajemniczy świat mgielny. Ja to uwielbiam, gdyż fotki mają wówczas coś z tajemniczości, są takie niedopowiedziane. Na dole błoto, ale pozbywamy się go z butów w śniegu i tak o 13.32 meldujemy się w Małych Kozach przy kościele. Tutaj jest granica z Bielskiem-Białą i tutaj ma pętlę autobusowa linia MZK nr 6. Odjedziemy stąd do centrum miasta.
Deszcz zaczął padać kiedy już jechaliśmy i potem parasol, który był laską, zaczął spełniać swoją funkcję aż do domu.


6 komentarzy:

  1. Śniegu ubyło w górach jak widzę. A w poniedziałek ferie się zaczynają. Mam nadzieję że śnieg się utrzyma do tego czasu. Fajna wycieczka. Te rejony tez mam w planie ale tak jakoś zawsze nie po drodze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i dalej ubywa. Moja Perełka zaczyna zmieniać sierść, z czego można wnioskować, że wiosna się zbliża.
      Naszym dzieciakom pogoda na ferie sprawiła psikusa, ale są miejsca gdzie jeszcze można być ze śniegiem za pan brat.
      Na Hrobaczą Łąkę prowadzi sporo szlaków i naprawdę warto je poznawać. Polecam, pozdrawiam i dziękuję za wizytę.

      Usuń
  2. ha... i jakoś wyszło mi to dreptanie, po tak długim czasie...
    i też bardzo się cieszę... i dziękuję Stach za towarzystwo i serdeczne podziękowania nowej koleżance Halince😊
    dam już na bloga relację... bo napisana i foty wreszcie obrobione... ale cóż to ja tak zapracowana...
    miłego☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ależ proszę Cię bardzo i mam nadzieję na niejedno jeszcze wspólne wędrowanie. Halinka zadowolona, ja także i też Ci dziękujemy.
      Czekam, czekam, czekam na Twoją relację. Serdeczności.

      Usuń
  3. Pozdrowienia, blog Gabrysi także znam i od lat obserwuję. Też się cieszę na powtórną relację.
    Trasa świetnie skrojona a i widokowo super. Jaka szkoda że nie mogę się tam wybrać, bo dziś bym wyruszył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było takie okienko w niepogodzie, bo wszędzie dokoła były chmury, mgły i deszcz... a na nas poczekało słoneczko.
      Beskid Mały cały jest bardzo urokliwy i można nim chodzić do woli, zwłaszcza, że pojawiły się nowe szlaki.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń