Myślenice - Zarabie - Plebańska Góra - Sularzówka - Trzebuńska Góra - Babica - Bieńkowska Góra - Hujówka - Moskalówka - Palcza - Zembrzyce - Palcza - Chełm Wschodni - Chełm - Starowidz - Zembrzyce.
Beskid Makowski. Dalszy ciąg wędrówki Małym Szlakiem Beskidzkim.
Nawet w najśmielszych planach nie myśleliśmy o tym, że to wędrowanie odbędzie się w otoczeniu wielkiego wysypu prawdziwków, gniewusków, kozaków, poloków, maślaków i zajączków. Zdjęcie pokazuje spotkanie u progu drugiego dnia trasy z kolejnymi grzybiarzami, a tych po lasach na trasie pełno, z koszami, siatkami i różnymi innymi pojemnikami.
Przyjechaliśmy do Myślenic po południu we wtorek, żeby w środę skoro świt wyruszyć na kolejne poznawanie czerwonego Małego Szlaku Beskidzkiego. Nocleg mieliśmy zaklepany na Zarabiu w domu z pokojami gościnnymi "Nad Rabą". To dobrze, bo stąd kawałek drogi do miejsca, gdzie poprzednio doszliśmy.
Relacja zdjęciowa zaczyna się w tym domu i przed nim w środę rano, bo też wtedy rozpoczynamy o 6.45 kolejny etap zapoznania się z MSB. Dla Seniorki to nie nowość, ale dla nas tak. Myślę o odcinku dzisiejszym z Myślenic do Palczy.
Mapka też będzie podzielona na 2 części z półmetkiem właśnie w Palczy.
Z początku sugerowanym skrótem poszliśmy, ale nie do końca to było dobrze nam wytłumaczone i zamiast skrócić dodaliśmy sobie sporo minut. W końcu jest czerwony szlak i idziemy na pierwszy szczyt na Plebańskiej Górze. Tutaj rosła lipka, którą 3 lata temu złamał wiatr, a lipka ta jest symbolem Myślenic. Dziś ucięta w miejscu złamania, ale obok rośnie już nowa, wyhodowana z jej nasion.
Spotykamy urzekającą ławkę wykonaną z brzozowych gałęzi, podziwiamy z góry widoki na Myślenice i pobliskie pasma górskie. Wieje mocny wietrzyk i to dodaje nam skrzydeł.
Wchodzimy do lasu, a tam sporo ludzi zbierających grzyby. Jeszcze do nas nie dociera, że jest ich wysyp.
Dochodzimy na szczyt Plebańskiej Góry o 8.10, a tutaj jest kapliczka ze św. Mikołajem.
W górę, w górę... ale łagodnie, to nie to co było w Beskidzie Wyspowym.
Okazuje się, że zwierzątka i ptaszki też lubią wiedzieć jaka jest temperatura i na jednym z drzew umieściły termometr.
W końcu przy szlaku spotykamy pierwsze prawdziwki, pierwsze gniewuski... zapada decyzja, nie czekamy do jutra tylko zbieramy dziś. Szlak mocno pokryty wielkimi kałużami i to właśnie tam gdzie one, jest najwięcej grzybów. Ważne, że spokojnie te kałuże, niektóre ciągnące się dziesiątkami metrów można obejść.
Dzisiejszy odcinek prowadzi głównie lasem i pewnie gdyby nie grzyby nie byłoby co pokazywać. Pełno pajęczyn, zrywamy je, bo nawet ich nie widzimy, a te pokrywają nasze okulary i coraz gorzej widać. Trzeba szkiełka czyścić. Na jednym ze zdjęć będzie widoczna (słabo bo słabo) taka sieć pajęcza z seniorem pająkiem, bo białym, w jej środku.
Od Bieńkowskiej Góry las się przerzedza, sporo brzeziny i oczywiście w niej kozaki w głównej roli (myśmy je w domu nazywali podbrzezioki). Powoli schodzimy w dół, za Hujówką mamy wykopki ziemniaków i tak spokojnie o 14.15 dochodzimy do Palczy. Nie podawałem wcześniej czasu na poszczególnych szczytach, ale zbierając grzyby znacznie nam się czas przejścia wydłużył. Poza tym kilometrowo też, bo mimo, że od szlaku nie odchodziliśmy dalej niż na 10 metrów, to z wyliczonych 24 km, zrobiło się ponad 29.
W Palczy nie ma możliwości noclegu, dlatego busikiem jedziemy do Zembrzyc, gdyż tam w ośrodku rekolekcyjnym Totus Tuus mamy zamówiony nocleg. Będziemy na miejscu o 14.50. Najpierw zajmujemy się grzybami, bo trzeba je oczyścić, przesegregować, a potem dopiero jedzonko, kawusia i penetracja ogromnego terenu ośrodka. Upał jakich mało o tej porze roku, my cieszymy się, że w pokoju mamy "domową" temperaturę.
Nocleg i bardzo wczesna pobudka w czwartek, bo już o czwartej. Chcemy przejść jak największą odległość w znośnej temperaturze zanim znów będą upały... i tak o 4.50 w ciemnościach opuszczamy ośrodek i potem idziemy na przystanek do Zembrzyc, bo powrócić do Palczy na półmetek trasy.
Jesteśmy tam o 5.45 i kontynuujemy wędrówkę czerwonym MSB. Wstaje dzień, słoneczko tak po różowo-pomarańczowemu oświetla wszystko, z początku nieśmiało, a potem przechodzi w promienistą tarczę i niebo z turkusowego zrobi się błękitne.
Ten odcinek aż po moment (zdjęcie) gdzie na drzewie pojawią się trzy kolory oznakowań: czerwony, zielony i żółty jest mi już znany. Reszta ponownie będzie debiutem.
Spokojnie w rosie idziemy pod górę. Widzimy jak nad Lanckoroną wstaje dzień. Dochodzimy do miejsca gdzie w 1968 roku śp. Jan Paweł II modlił się, tam mamy pierwszą wspólną fotkę tego dnia i dalej przed siebie. Spotykamy grzybiarzy, których przedstawia czołowe zdjęcie. Zachwycamy się widokami po Babią Górę i jej okolice.
Tak o 7.10 dochodzimy do Chełmu Wschodniego... i znowu grzyby. Tym razem prawdziwków mało, ale gniewuski, maślaki i zajączki można kosić kosą.
Ja już nie zbieram, bo plecak pod ciężarem rozlatuje się i nie wiem, czy jeszcze będzie można go na tyle pozszywać, żeby dalej mi służył. Dziewczyny zbierają, a co?! Zbierają tylko prawdziwki, gniewusy i pierwsze właściwe podgrzybki, których wysyp powinien uwidocznić się do tygodnia.
Na Chełmie przy figurce św. Onufrego jesteśmy o 7.55. Tutaj też są brzozowe krzyże upamiętniające bohaterstwo partyzantów... ale tak zarośnięte paprociami, że to oznacza wstyd dla tych, którzy tym miejscem opiekują się. Już chociażby na fakt, że to 100-lecie odzyskania Niepodległości, powinni o to szczególnie zadbać, tak, jak powinno pamiętać się o wszystkich miejscach Narodowości.
Schodzimy lasem, znowu gęstym, ale po jakimś czasie wyjdziemy znowu na tereny, skąd mamy piękne widoki... wejdziemy do malowniczych osiedli. przysiółków. Wchodząc na Starowidz zaglądamy na wody zapory Świnna-Poręba, na Mucharz i na okolice.
Ostatnie grzyby dziewczyny zbierają tutaj na Starowidzu, którego szczyt mijamy o 9.10.
Teraz już tylko schodzenie w dół. Najpierw ścieżką, a potem do końca asfaltem. Przejdziemy obok ośrodka gdzie mieliśmy nocleg, tym samym zamknęliśmy pętlę. Tym razem jest widno i nie trzeba bać się, że o coś się potkniemy. Most na Paleczce i już blisko do kościoła w Zembrzycach, przed którym na znanym nam już przystanku autobusowym równo o 10-tej kończymy prześliczną 2-dniową trasę.
Kolejny odcinek Małego Szlaku Beskidzkiego dopiero w październiku.
Astry, zimowity, złocące się lasy- jesiennie już i kolorowo. O niesamowitym wysypie prawdziwków wiem- nawet mam zaproszenie do Rabki. Plus lokalne grzyby zwane tam poćce:-) Powędrowałam z wami niestety wirtualnie, bo jestem uziemiona na minimum 6 tygodni. Opiekuję się moją Mamą która złamała nogę i na czas kuracji mieszka u nas. Pozdrawiam pogodnie i serdecznie D :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia Mamie, Wam także. Dziękuję za wspólną choć wirtualną podróż. Ciągle coś staje na przeszkodzie, żeby w realu tak podreptać... ale myślę, że to kiedyś w końcu nastąpi.
UsuńWszystkiego dobrego dla Was.
Brawo. Piękna trasa, piękne zdjęcia. Jak Wy te grzyby znajdujecie? Ja chodzę po lasach i nic nie znajduję. Chyba te grzyby się przede mną chowają. Czekam na dalszy ciąg MSB i gorąco pozdrawiam. Jak dobrze pójdzie to na początku października też trochę po górach pochodzę.
OdpowiedzUsuńAktualnie są wszędzie, ale myślę, że jeszcze przez tydzień. Potem będą rosły podgrzybki, a ja czekam na opieńki i mam nadzieję, że te znalezione w lipcu nie były ostatnimi w tym roku.
UsuńDzięki za pozdrowienia, które odwzajemniam, także w imieniu koleżanek.
i grzyby i dreptanie i las, widoki i uszkodzony plecak... no cóż grzyb ciężki plecak wysłużony, i jeszcze jeden etap szlaku... brawo wytrwałej grupie... pozdrowka😃
OdpowiedzUsuńBędzie plecak nowy na urodziny, ale ja jeszcze o tym nie wiem.
Usuń