czwartek, 20 września 2018

734 trasa - 19.09.2018

Turzovka Zastávka - Živčáková - Turzovka.

Zawsze z wielką radością wracam tutaj na Żywczakową,w to miejsce gdzie już w grudniu minie 5 lat od mojego cudownego uzdrowienia. Dziś tu przyszedłem z wieloma podziękowaniami, z nadzieją na dalsze łaski dla moich najbliższych, przyjaciół, znajomych. Były też prośby, ale te pozostawiłem w kościele PM Matki Kościoła podczas mszy świętej celebrowanej przez o. Lubosza.
Zanim tu doszedłem widziałem jak pięknieje droga Laszutowa, którą wchodził na górę gdzie 60 lat temu objawiła mu się Mateńka. Została ścieżka poszerzona, pousuwano kamienie, korzenie. Mogą teraz iść tędy praktycznie wszyscy. Pątnicy udekorowali ją pamiątkami z pierwszych komunii, bierzmowań, a ponadto oznakowano ją czarno-białymi fotografiami, urzekającymi fotografiami.
Zaczęto wymianę stacji starej drogi krzyżowej. Kompletnie została zmieniona stacja 2, niektóre w części, przy niektórych stoją już nowe (tym razem zabezpieczone lakierem) słupki. W tym przypadku nadzieja zmiany na lepsze już tutaj się zaczęła. Niestety, wycięto cały szereg drzew i ta gęstwina bardzo przerzedziła się od ostatniego razu kiedy tu byłem, czyli od kilku miesięcy. Wyrosną nowe, bo już są posadzone.
Zacząłem wychodzenie na górę o 8.18, ale nie na przystanku kolejowym Turzovka Zasávka, tylko bliżej na ulicy, gdyż remontują odcinek kolejowy między Czadcą a Makowem i w tym tygodniu kursuje zastępcza komunikacja autobusowa.
Wychodzę na górę z nadzieją i podziękowaniami. To wszystko ofiaruję Panu i Mateńce podczas chwalebnej tajemnicy różańca, którą odmawiam przy stacjach różańcowych. Idę wolno i wyprzedzają mnie inni, którzy wraz ze mną do Turzowki przyjechali.
Poza tym piękna już jesienna aura. Jest pierwszy grzybek, poloczek... ale teraz nie skupiam się na zbieraniu, tylko te 2 co przy szlaku rosły. Drogę krzyżową przeżywam przy górnych, nowszych stacjach i tak... o 9.11 jestem przy kaplicy Królowej Pokoju.
W tym samym czasie przyjechał tutaj o.Ondrej i Alex, z którymi nastąpiło serdeczne powitanie. Ja z marszu poszedłem do środka kaplicy oddać pokłon Mateńce, modlitwy dziękczynne.
Po wyjściu z niej poszedłem za Alexem, który tak szybko latał, że nie mogłem za nim nadążyć. Rozmowa z o.Ondrejem, kawa zaparzona tutaj i kolejne czochranie tym razem z kotką Pandą, która już przede mną nie ucieka.
Dawno nie byłem przy źródle z uzdrawiającą wodą chorób oczu. Ono jest niżej niż pozostałe, więc trochę muszę zejść w dół. Potem w górę i nabieram wody z najważniejszego źródła PM z Lourdes. ... aż dziw, że tu jestem sam, zazwyczaj to źródło jest oblegane. Dziś nie biorę dużo wody, gdyż mam poszyty plecak po poprzedniej trasie (ciężar grzybów zrobił swoje) i właściwie wszystko trzyma się na niciach.
Poza tym, każdy tu może przyjść, przyjechać i zabrać sobie wody... wszak o to Mateńce chodziło mówiąc, że resztką sił, ale osobiście... wtedy po nabożnym jej nalaniu do pojemników i przy pełnej wierze będzie miała swoją moc. Nie rozumiem tłumaczeń, że przecież "nie dam rady", "nie wyjdę"... toż to zaprzeczenie wiary. Ludzie na wózkach tam przybywają, inni naprawdę resztką sił i jakoś dają radę.
Do kościoła PM Matki Kościoła przychodzę o 10.15. Dziś nie ma wspólnego różańca, ale każdy odmawia go sam. Dziękuję Panu za Patrona czyli za św. Stanisława Kostkę, którego polski kościół od jakiegoś czasu zaczął wspominać 18 września. Ja mimo to, dalej świętuję 13 listopada, czyli tak jak całym świecie.
O 11.05 o. Ľuboš rozpoczyna mszę świętą. Jakże ważną homilię wygłosił w nawiązaniu do listu św. Pawła do Koryntian, do jego części zwanej "Hymn do miłości".
Powiedział nam, że to jest przekaz społeczeństwom o tym jak ważna jest miłość. Nadzieja, wiara, religijność, cuda, uzdrowienia i wiele innych rzeczy charakteryzującą daną społeczność... są i będą tylko śmieciami, jeśli nie ma w tym miłości. Przyznam, że bardzo poruszyło mnie to porównanie, zwłaszcza, że kawałek stąd zostałem uzdrowiony. No tak, a ile w tym jest mojej miłości?
Wraz z polskim społeczeństwem uczestniczę w jego ogromnym podziale zaczętym od 3 lat. Stajemy się sobie wrogami, a część na sztandarach hejtu jeszcze usiłuje umieścić krzyż Zbawiciela.
To nie tak... jeśli na nowo nie zaczniemy miłować się wzajemnie, to mimo zawierzenia Miłosierdziu Bożemu naszej Ojczyzny, będziemy stale oddalać się od Boga, od radości z tego, że mamy swój kraj i że jesteśmy członkiem wielkiej europejskiej rodziny.
Słowacy także w niej są i jakoś inaczej podchodzą do siebie wzajemnie. Może warto zacząć brać przykład od Nich?!
Mimo to, z wielką nadzieją pójdę stąd dalej, bowiem słowa, które wypowiedział o. Ľuboš na zawsze już pozostaną w moim sercu, w mojej pamięci... a ponadto dziękuję, że w swojej parafii, w sąsiednich - mam kapłanów bardzo dobrych... też opierających swoje życie na miłości bliźniego.
Na koniec mszy otrzymaliśmy błogosławieństwo, które dalej teraz przekazuję.
Opuszczam kościół o 11.45 i znanym szlakiem pątniczym idę dalej, najpierw na szczyt Żywczakowej, a potem już tylko w dół.
Po czasie pierwszy rydz i cała ich kolonia. Jak można byłoby takie smakowitości tu zostawić? Potem długo, długo nic... znowu powycinane drzewa i dopiero kiedy wszedłem na wielką halę nad Turzowką pojawiła się młodziutka kania, a potem kolejny zbiór tych tym razem grzybów.
Do miasta zszedłem o 13.28 i tylko doszedłem do poczty, czyli tuż przy ulicy Beskidzkiej, z której to (zamiast sprzed dworca kolejowego) odjeżdżają zastępcze autobusy.
Właśnie tam na Beskidzkiej o 13.35 kończy się ta, jakże ważna pielgrzymka.
Na zakończenie relacji piosenka wtorkowego solenizanta, z bardzo ważnym tekstem... o miłości jest w ostatnim zdaniu.

3 komentarze:

  1. Elżbieta Sikora: Stasiu, piękne zdjęcia, wszystko im sprzyjało, pogoda, widoki, Twoja misja, SUPER!!!

    Ten wpis Eli był pod odnośnikiem tej trasy na fb.
    Elu, dziękuję za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. z modlitwą do góry i do znajomych mi miejsc...powracasz tak często...

    OdpowiedzUsuń