Targanice - Jawornica - Potrójna - Przełęcz Zakocierska - Zbójnickie Okno - Chatka Pod Potrójną - Przełęcz Na Przykrej - Przełęcz Zakocierska - Rafał - Rzyki Praciaki Oberża.
Ponownie Beskid Mały. Relacja ta jest w szczególny sposób dedykowana znajomym, którzy przez moment wahali się czy z nami pójść, ale jak to określili wybrali ciepełko, kanapę i ciepły kaloryfer.
Też to lubię, ale takie coś zdarza mi się na drugi dzień po powrocie z gór... ale rozumiem, nie wszyscy przecież zimą czują się dobrze na szlakach, daleko nie trzeba sięgać, bowiem nasza Seniorka jeszcze do ubiegłego roku dreptanie w śniegu uważała za nieodpowiednie, bowiem przemierza kraj na nartach. Teraz przyznaje, że to ma swój urok.
Skoro mowa o nartach, to właśnie ją znowu w Polskę wyrwie niebawem, wyrwie też coś drugą koleżankę, a do trzeciej przyjedzie wnuczka na ferie. To właśnie powoduje, że w takim pełnym składzie będziemy dopiero za miesiąc.
Zaczynamy w Targanicach o 7.33 po przyjeździe busika. Idziemy szlakiem żółtym na Jawornicę. Jeszcze z okien busika widzieliśmy pobielone wierzchołki drzew na jej stoku i liczymy na spotkanie zimy na górze.
Słońce dopiero się budzi i dlatego nasze pierwsze fotki będą jeszcze zaspane w kolorach.
Praktycznie większość szlaku na szczyt prowadzi stromo i dlatego już na początku zaczyna się żmudne podchodzenie. Mamy czas i możemy wolniutko to czynić, tak, że nie mamy prawa zapocić się mimo stromizny. Kończy się ona w miejscu, w którym pomiędzy drzewami widać w oddali Przełęcz Kocierską.
Potem już lżej. Śniegiem ledwie poprószone i mamy taki późnojesienny krajobraz.
Na szczycie Jawornicy jesteśmy o 8.47. Miniemy ruiny Schronu Narciarskiego z 1937 i zaraz potem zacznie się nasza ścieżka zdrowia w postaci omijania zwalonych niedawno drzew.
Pogoda zmienia się gwałtownie, nadciągnął mocny wiatr, który początkowo pod nasze nogi strącał z gałęzi szadź, a potem przyniósł opad śniegu, takiego mikroskopijnego i ostrego. Wtedy pomyślałem o tych co siedzą w ciepełku i jak im dobrze... ale to nie pora na wątpienie, wszak na szlakach należy się spodziewać różności i należy być na nie przygotowanym. Dziewczyny pozakładały kaptury, a moje prawe ucho koniecznie chciało być przedmuchane bo bez przerwy spod czapki wyłaziło.
Zacznie się po czasie śnieg, choć w szarej rzeczywistości, ale jakże na to czekałem. Zima w zimie. Wreszcie.
na Potrójną dotarliśmy o 9.38 i jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej przestało wiać, padać i zaczęły odsłaniać się góry. Cudownie!
W dalszym ciągu idziemy żółtym szlakiem, który odtąd do Przełęczy Zakocierskiej (10.04) biegnie z czerwonym. Na przełęczy odbijamy w lewo i po chwili jesteśmy przy skałkach Zbójnickie Okno. Dla mnie to zawsze widok jedzącego misia, z mocno umięśnionymi tylnymi łapami.
Dochodzimy do studenckiej Chatki Pod Potrójną, na której jak widzimy został zmieniony dach. Jest 10.23. Bardzo mile jesteśmy widziani i obsłużeni. Przerwa na jadło i kawę lub herbatę.
Przykuwają moją uwagę wpisy Jerzego Kukuczki i Krzysztofa Wielickiego z 1982 roku.
Mile spędzony tutaj czas kończy się o 10.47. Trzeba iść dalej. Widzimy tutejszą Operę Leśną, szlakowskaz z kierunkiem "Po rozum" (jakże potrzebny kierunek!) i inne wesołe ciekawostki.
O 11.01 na Przełęczy Na Przykrej, czyli w miejscu gdzie ponownie spotykamy szlak czerwony, opuszczamy żółty i zawracamy, ale czerwonym. Pojawia się błękit nieba. Pojawia się słoneczko i znowu pomyślałem o tych w ciepełku - żałujcie, bo tych widoków na żywo nie macie a też jest przyjemnie.
Powracamy na Przełęcz Zakocierską o 11.18. Troszkę pod górę, ale jakże w innych warunkach. Nie wychodzimy na Potrójną, lecz wcześniej skręcimy w prawo szlakiem zielonym, którego na mapach raczej nie ma, bo jest to chyba najkrótszy szlak w Polsce. Całe przejście nie zajmie 20 minut, a jest po to, by dotrzeć do Rafała, czyli do Chatki Na Potrójnej.
Tam jest takie minisioło przypominające mi lata 50-te XX-go wieku. Przeuroczo o każdej porze roku. W chatce jesteśmy o 11.40 i będziemy przez 25 minut. Mając przed sobą w tym roku przejście Małego Szlaku Beskidzkiego interesowaliśmy się głównie warunkami noclegowymi.
Za chwilę po wyjściu znajdziemy się na czarnym szlaku, którym pójdziemy do końca. Schodzimy do Rzyk Praciaków. Póki nie ma lasu to mamy widoki na część Beskidu Małego z Leskowcem i Gancarzem. Po odwróceniu się widzimy, że tam gdzie byliśmy zaczynają wkraczać ciemne chmury i tak sprawdzi się prognoza pogody o jej załamaniu po południu.
My szczęśliwie schodzimy do Praciaków o 13.18. Autobus mamy za 1,5 godziny, zatem idziemy do oberży. Będzie pyszny żurek, w którym są grzyby (w tym opieńki) i smakuje tak jak trzeba lub jeszcze lepiej.
Mając tyle czasu trudno nie wypić grzanego złocistego, a ten z kolei jest tak smaczny, że oczy się z radości same zamykają. Siłę działania ma, co będzie widać na ostatniej fotce.
Możemy na ekranie na żywo oglądać tutejszy stok narciarski "Czarny Groń", bowiem jesteśmy w kompleksie "Nuda się nie uda" na Czarnym Groniu. O 14.30 meta trasy po wyjściu z oberży.
Twierdzę, że w górach nudy nie ma i dzisiejsze dreptanie to potwierdziło.
Wow!!!
OdpowiedzUsuńJuż zapomniałem jak w "Małym" potrafi być malowniczo.
Właśnie zacząłem planować powrót w tamte tereny!
... i to bardzo mi się podoba. My, jak wiesz, stale tam wracamy i ciągle na nowo go odkrywamy, czego i Tobie życzę.
UsuńGdybyż tak jeszcze ten kaloryfer dało się ciągnąć za sobą ... ech:-)
OdpowiedzUsuńKanapowcom którzy wybrali ciepełko domowe muszą wystarczyć Twoje malownicze fotki.
A tu- sama bajka - czyli szadź w najpiękniejszym wydaniu i śnieg w różnych formach i krajobrazach i niezmordowani turyści. Podziwiam!
My jednak poczekamy sobie do wiosennego ciepełka:-)
Pozdrawiamy serdecznie :-)
W końcu relacja była Wam dedykowana... i ciągle myślami do Was wracałem. Zresztą rozmawialiśmy o Was, wszystkiego dobrego Wam życzymy i nie możemy doczekać się tego, kiedy do nas dołączycie.
UsuńWszystkiego dobrego dla Was od nas.
cóż byłam w zeszłym roku w chatę po potrójną...a dlaczego wpisu Kukuczki i Walickiego nie dojrzała...ha będzie trzeba wrócić...super widoki...
OdpowiedzUsuńWpisów jest więcej, ja sfociłem tylko te 2. Warto tam wracać. W tym roku mam nadzieję być tam wiosną, kiedy będziemy iść Małym Szlakiem Beskidzkim. Zahaczyć przy okazji o taką chatkę należy.
UsuńDzięki za odwiedziny.