Wisła D.A. - Bukowa - Kamienny - Trzy Kopce Wiślańskie - Kamienny - Pod Piramidą - Partecznik - Wisła D.A.
Ostatnia w lutym wycieczka będzie w Beskidzie Śląskim. Niebo wreszcie nad nami (po wielu dniach) zrobiło się błękitne, więc z radością można podreptać.
Początkowo mieliśmy iść w trójkę, ale jedną z koleżanek w domu zatrzymała pilna sprawa, a druga dojechała do Wisły z godzinnym opóźnieniem. Takich dożyliśmy czasów, że nie można być do końca pewnym tego, czy konkretny autobus w danym dniu pojedzie, czy też nie. Informacji żadnej, bo przecież reklamować konkurencji nie wypada... przeprosin żadnych, bo pasażer liczy się najmniej. I nie chodzi mi o zwykłe autobusowe przystanki, ale o dworce autobusowe w większych miastach.
Dość gderania, trzeba w końcu zacząć trasę. Godzinę czekałem na koleżankę w Wiśle, przez ten czas urosły mi znacznie nogi, towarzystwa dotrzymywała kawka i w promieniach słońca doczekałem się. Jest 9.35 i możemy wyruszyć na żółtą trasę (taki kolor szlaków będzie dominował). Na początki kroki swoje kierujemy do Pałacyku Myśliwskiego Habsburgów gdzie przy okazji możemy podziwiać wystawę o głuszcach. Nigdy w życiu żywego nie spotkałem, ale tutaj mam przynajmniej możliwość porównania jego wielkość z człowiekiem. Kilka setek lat temu w naszych rejonach było ich dużo, ale polowania na nie przez cesarski dwór, znacznie je przetrzebiły, a okres 20-lecia międzywojennego po odzyskaniu niepodległości dokonał reszty. Dziś mamy je "z odzysku". Są pod ścisłą ochroną. Wystawa pokazuje te ptaki, ale też inne wydarzenia związane z Habsburgami. Z głośników słychać głosy ptaków i jest przyjemnie.
Po zobaczeniu eksponatów wyruszamy żółtym szlakiem spacerowym ulicą Bukową. Dla mnie to ważny odcinek, bo idę nim po raz pierwszy. Mamy widoki. Ja niestety, chciałem przeprowadzić pewien eksperyment w robieniu zdjęć i musiałem mieć do tego taki słoneczny dzień. Efekt taki, że moja teoria upadła, a przy tym szereg fotek musiałem potem "poulepszać" co będzie widać wyraźnie. Kiedyś to musiałem zrobić i już mnie kusiło nie będzie.
Na górze nad Bukową, Pod Piramidą opuściliśmy żółty spacerowy i znaleźliśmy się na prywatnym żółtym szlaku. Właściciele w ten sposób oznakowali dojazd czy dojście do posesji. Na razie tutaj nie zatrzymujemy się, idziemy w stronę Kamiennego (na mapie zaznaczyłem ten odcinek na brązowo, żeby nie była tylko żółć), potem jego północnym zboczem (sporo śniegu) aż do momentu kiedy spotykamy żółty turystyczny.
Z kolei nim, tym razem po wszechobecnym lodzie idziemy na Trzy Kopce Wiślańskie (11.30). Dojdziemy do Telesforówki (11.37) ale nie zaglądamy do niej. Dziś chcieliśmy nacieszyć oczy górskimi widokami. Tam zawracamy i pójdziemy tą samą drogą co do tej pory.
Pod Piramidą. Jesteśmy tu ponownie o 12.20 i będziemy do 12.55. Oczywiście będzie grzane piwo z cytryną, bo jakoś go tej zimy polubiłem.
Młodzi, sympatyczni gospodarze i ich młodziutka labradorka mile nas przyjęli. Zdążyliśmy przed 14-tą, bo dziś o tej godzinie zamkną. Będziemy schodzić lasem żółtym szlakiem oznaczonym przez gospodarzy. Kiedy już będziemy na ulicy i oczom pokażą się nartostrady Skolnitego nasunie się pytanie, jak to jest, że jeden gospodarz potrafi zachęcić do odwiedzenia swojej posiadłości, a drugi robi wszystko, żeby turystów precz pogonić?! Tutaj mam na myśli zmianę zielonej trasy na Soszów, którą przed laty wymyśliła pewna studentka. To funkcjonowało tylko niecałe 2 lata. Owszem szlak zielony jest, tylko tak wydłużony i tak nieciekawym terenem prowadzony, że nie opłaca się nim chodzić. Po czasie ponownie spotkamy żółty spacerowy.
Przez Partecznik zeszliśmy do centrum Wisły i na dworcu autobusowym zamykamy pętelkę o 14.05. 10 minut poczekamy i odjedziemy, ale tym razem jedzie poważny przewoźnik.
Piękna zimowa trasa z przewagą ciepła wiosennego.