65 lat życia właśnie mija i gdyby nie żałosna decyzja rządu Donalda Tuska sprzed lat, dziś zostałbym szczęśliwym emerytem, a tak muszę na ten dzień czekać jeszcze 16 miesięcy.
Za to w autobusach od dziś mam taniej, bo mogę kupować bilet "wiekowy". Jadę do Kalwarii Zebrzydowskiej podziękować Bogu i Mateńce za te wszystkie przeżyte lata i także nabrać sił na następne, które przede mną. Jest to trasa urodzinowo-imieninowa, gdyż dziś urodziny, a jutro w niedzielę imieniny.
Jest bardzo nieprzyjemnie, deszcz ze śniegiem, mgła... ale to pozorna nieprzyjemność, bo serce gorące, żarliwe i przez to cieszę się, że właśnie tu i teraz mogę być.
Przyjechałem autobusem o 11.58 prawie na Anioł Pański, który odmawiam już w trakcie wędrówki czarnym szlakiem rowerowym w stronę Sanktuarium, a tam jestem o 12.24. Aktualnie trwa msza święta, więc żeby nie przeszkadzać wchodzę tylko do kaplicy św. Antoniego. Potem coś dla ciała, a konkretnie żołądka, wizyta w restauracji na jedzonko i kawiarni na espresso.
Pozostaje zameldowanie w Domu Pielgrzyma, otrzymuję pokój wcześniej, ale też wcześniej w niedzielę go opuszczę. O 13.35 już jestem w pokoju i mam widok na wzniesienie zwane Golgotą. Będzie fotka okien i moje są drugie i trzecie od lewej na piętrze. Fotka będzie zrobiona podczas wychodzenia na Dróżki, a zaczynam to czynić o 14.10.
Deszcz ze śniegiem powoli zamienia się w śnieg i nawet nie muszę rozkładać parasola. Jest szaro, przez to ponuro, ale za to mam komfort ciszy na modlitwy, przemyślenia, plany. Dziś inaczej idę niż to było do tej pory, gdyż chcę poznać więcej stacji na Dróżkach aniżeli te znane tylko z drogi krzyżowej.
Wszystkie prowadzą wśród domów, pól mieszkających tutaj ludzi i zdaję sobie sprawę z tego, w jakich są uciążliwościach kiedy chodzą tędy tłumy nawet kilkusettysięczne. Nie dziwi mnie, że niektórzy z nich zagrodzili swoje tereny oznaczając je jako własność prywatną, bo ludzie tego nie uszanowaliby. Sam na taką prywatną ścieżkę dziś wszedłem, ale nie miałem kłopotów z przejściem, za to mogłem przejść obok zziębniętego stadka byczków, które żałośnie patrzyły w moją stronę.
Coraz ciemniej, przy Bramie Wschodniej ponownie wchodzę na dróżki Pana Jezusa i nimi wrócę do Sanktuarium (16.00).
Najpierw spowiedź, która zawsze w tym miejscu jest dla mnie wielkim przeżyciem, potem w Kaplicy Mateńki uczestniczę w różańcu, a o 17.00 w urodzinowej mszy świętej. Jestem szczęśliwy, że teraz, że tu.
Potem kolacja, która dla mnie jest obiadem i rozmyślania w pokoju. Sen przed 3 w nocy przerwała mi jasność za oknem. Okazało się, że część nieba jest bez chmur a nad nami ten wielki księżyc, który podczas pełni ostatni raz był taki w 1948 roku. Wstaję, robię zdjęcia, dużo zdjęć, ale właściwie tylko 2 są czytelne.
Rano coraz więcej przebłysków błękitnego nieba. Idę na 9-tą na mszę świętą, wcześniej o 8.30 opuszczam gościnny Dom Pielgrzyma.
Msza tym razem przed głównym ołtarzem w Bazylice i po niej o 10.15 zielonym szlakiem wędruję w stronę góry Żar. Jest śnieg, ale też jest ślisko, szczególnie przy schodzeniu w dół. W lesie spotykam tylko na jednym drzewie liczbę i to jakże mi bliską. Śmieję się, że zwierzątka pomyślały o moich urodzinach. Żar zdobyty o 10.40.
Opuszczam szlak zielony po dojściu do asfaltu i teraz drogą o 11.40 wracam do Sanktuarium.
Obiadek i po 12-tej po modlitwie Anioł Pański idę pożegnać się z Mateńką do Jej kaplicy. Dużo mam podziękowań, dużo próśb. Tak mi tu dobrze, że nie chce się wychodzić, zwłaszcza, że teraz tutaj mogę być w ciszy.
Wszystko jednak kiedyś musi się skończyć i o 12.55 zielonym wyruszam w stronę dworca autobusowego. Z początku towarzyszy mi bardzo sympatyczny piesek, którego już kiedyś poznałem. On przyprowadza i odprowadza ludzi, których uważa za stosowne adorować.
Meta trasy pielgrzymkowej na dworcu autobusowym o 13.22. Znowu zaczyna padać deszcz ze śniegiem.
Jeszcze raz przyjmij Stachu najlepsze życzenia urodzinowe i imieninowe. 100 lat! w zdrowiu, pomyślności, dobrej kondycji i kolejnych wspaniałych wędrówek !
OdpowiedzUsuńPiękna tradycja świętowania urodzin w Sanktuarium Maryjnym. I choć pogoda była bardziej zimowa niż jesienna, to może tak właśnie miało być... aby bez tłumów oddać się zadumie i modlitwie.
Z zaskoczeniem oglądamy Twoje wędrówki po ścieżkach przysypanych śniegiem. Nieprawdopodobne jak szybko dotarła tu zima. Wprawdzie niebo szare, ale sceneria pełna duchowości !
Pozdrawiamy serdecznie :-)
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za życzenia. Tak właśnie miało być - cicho i skupienie, a aura to wyczuła i się dostosowała.
UsuńDziękuję za odwiedzimy i pozdrawiam Was.
Nie dosyć że muszę poruszać się wózkiem to teraz jeszcze zaniemówiłam. Ależ ty kochasz Mateńkę!!! Innym to by strzelały szampany a ty do Niej i tylko do Niej a przez Nią do Pana Boga! Wydeptasz sobie szlak prosto do nieba czego ci życzę w tak ważnej chwili. Niech to moje życzenie będzie największym z wszystkich które usłyszałeś czy przeczytałes bo płynie z głębokości serca przyjaznej tobie AC.
OdpowiedzUsuńPamiętam jeszcze z 'polskich szlaków' że 60 urodziny spędziłeś też u Mateńki na Jasnej Górze a ja wtedy ci bardzo zazdrościłam. Dziś nie zazdroszczę a cieszę się wraz z tobą. Przy okazji mogłam zobaczyć coś więcej niż tylko wnętrza bazyliki. Dziękuję. AC.
Teraz to i ja zaniemówiłem po takich życzeniach. Wszyscy podążamy ziemską drogą do nieba, ale nie nam to osądzać czyja droga jest najodpowiedniejsza.
UsuńDopóki nie zachorowałem to szampany strzelały każdego roku... potem przestały a teraz od czasu do czasu też strzelają, z tym, że nie muszą akurat to czynić w najważniejsze dni. U mnie strzelać będą dopiero w grudniu.
A do kogóż miałbym się nie udać jak do Tej, za której przyczyną uzdrowiony zostałem i do tej, która na każdej trasie jest Przewodniczką i Królową??!
Dziękuję AC, że jesteś i za życzenia jakże trafne.