środa, 9 listopada 2016

606 trasa - 08.11.2016

Ślemień - Gachowizna - Ubocz - Bąków - Bigoska - Zwaliska - Garlejów Groń - Janikowa Grapa - Jeleśnia.

Po kilku tygodniach powrót do Beskidu Małego. Jest piękna jesienna pogoda. Okres złotej minął kiedy byłem w Maroku, ale są jeszcze resztki. Mamy przymrozek 3-stopniowy i bardzo miło idzie się. Jak zawsze w tym roku w Beskidzie Małym, w towarzystwie koleżanki. Parę lat temu szedłem tą trasą przy wielkim mrozie i dziś dla przypomnienia, choć końcówka w Jeleśni będzie miała inny przebieg niż wtedy.
Rozpoczynamy w Ślemieniu po wyjściu z busiku o 8.34. Idziemy szlakiem niebieskim w stronę Gachowizny... i tu niespodzianka - wcale nie pamiętam tej trasy z poprzedniego razu, poza małymi fragmentami jak chociażby na początku ruiny pieca hutniczego.
Najpierw asfaltem a kiedy rozpocznie się podchodzenie pod górę będzie trochę błotka, lecz dzięki temperaturze nie będzie nieprzyjemne. Niespodzianka, w lesie spotykamy kolonię maślaków, podgrzybków, są nawet dwie kurki. Oczywiście wędrują do plecaków. Zupełny brak opieniek, spotkaliśmy tylko 2 sztuki, malutkie na pieńku pośród innych niejadalnych. Całe lato nie mogłem trafić na kolonię muchomorów, tym razem są i pięknie się prezentują.
Po ponad godzinie wyszliśmy na Gachowiznę (9.46) i tam zmiana koloru szlaku na żółty. Skręcamy w lewo i teraz już będzie bez podchodzenia w górę. Są miejsca osłonecznione, a słoneczko jest niziutko i mam wrażenie, że mieszka w moich okularach. Muszę je zdejmować, by podziwiać piękno Babiej Góry i gór przed nią będących w zasięgu wzroku.
Będziemy szli tymi wszystkimi miejscami, których nazwy są w tytule trasy, ale która jest którą, aż do Janikowej Grapy nie będzie mi wiadome gdyż nie ma tam żadnych tabliczek z nazwami.
Trzeba uważać na śliskie podłoże, gdyż połączenie szronu, liści i błotka może doprowadzić do niechcianej wywrotki. Niestety koleżanka upadła w wyjątkowo nieprzyjemny sposób do największej kałuży, w której cała poza głową się skryła. To była ogromna dziura przykryta wodą i szybką lodową.
Zdejmuję swetr, by mogła coś ubrać, kurtkę wcześniej zdjęła i dzięki temu, że była w plecaku to mogła ją suchą założyć, ale spodnie po wykręceniu i tak były mokre. W butach mokro i jedynym ratunkiem było to, że w którymś z domów wypożyczą jej jakieś rzeczy do ubrania.
To wszystko stało się w miejscu gdzie są fotki purchawek. Później trochę żałowała, że nie zrobiłem jej fotki podczas upadku... ale czy na to był czas? Trzeba było ją ratować, bo każda sekunda w zmrożonej wodzie mogła skutkować zapaleniem płuc. Może teraz to śmieszne, ale w tamtej chwili to było masakryczne, takie to teraz jest modne określenie sytuacji.
Dziś przydało jej się wrodzone uruchomienie napędu turbo, gdyż popędziła w kierunku najbliższych domów i faktycznie już w pierwszym została obdarowana suchymi spodniami, rajtuzami, skarpetami... a ja w tym czasie spokojnie mogłem iść i focić widoki. Trochę zaczynają chmury nadciągać. Powoli niebo z niebieskiego robi się szarym
I znowu po jakimś czasie spotykamy asfalt i teraz już do końca nim pójdziemy. Schodzimy z Janikowej Grapy i w Jeleśni skręcamy w prawo, wzdłuż rzeki Koszarawa i na ostatnim przystanku autobusowym w Jeleśni tuż przed skrętem na Mutne, o 12.55 kończymy tę bardzo urozmaiconą trasę.
Za to smak usmażonych wieczorem listopadowych maślaków na masełku na długo zostanie na podniebieniu.

6 komentarzy:

  1. Wow, masz tu Staszku dużo ładnych zdjęć z trasy. Pozdrawiam. Ania Dziedzic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, bardzo miło czytać taką opinię. Zaraz przekażę ją aparatowi, bo to jego zasługa.
      Dziękuję za odwiedziny, zapraszam ponownie i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Widoki urocze, panoramy rozległe, grzybki z malowniczym śladem zimna, wszystko piękne! Martwię się natomiast przygodą jaka się w tej wyprawie zdarzyła. Mam nadzieję, że Twoja Towarzyszka wędrówek czuje się dobrze i dzięki przytomności umysłu i szybkiej zmianie mokrej odzieży, nie jest przeziębiona i potłuczona.
    Pozdrawiamy Was oboje bardzo, bardzo serdecznie i cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te grzybki listopadowe były najsmaczniejsze z wszystkich tegorocznych.
      Co do zimnej kąpieli w rowie - wszystko w porządku, dziś także byliśmy razem i dla odmiany to ja miałem upadek i ubłocony wróciłem do domu... ale o tym w następnej relacji, która dopiero będzie wgrana.
      Miło, że zaglądacie tu i zostawiacie ślad pisany, za co dziękuję. Serdeczności dla Was.

      Usuń
  3. Ciekawy pomysł z odkrywaniem Beskidu Małego. Odkrywaniem dla mnie bo w minionym roku odkrywaliście dla mnie Kysuce.
    Nie miałam pojęcia o tym że tak blisko są takie urocze zakamarki. A co mi pokażecie w przyszłym roku bardziej szczegółowo?
    W sumie to mogłeś zrobić zdjęcie towarzyszce podczas kąpieli w kałuży bo i tak wiele pomóc nie dało się przed upadkiem a miałaby pamiątkę. Ale ty dżentelmen to o tym nie pomyślałeś. Dziękuję za kolejną porcję wrażeń z Beskidu Małego. Będę się podpisywała AC bo widzę że inne też występują tu anonimowo choć z podpisem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga AC! Pomińmy temat upadku koleżanki a skupmy się na odkrywaniu Beskidu Małego. Jest mały ale uroczy czyli,że malowniczy o każdej porze roku.
      Co w przyszłym roku? Najpierw go doczekajmy. Może powrót w Gorce, może wreszcie po kilkudziesięciu latach Góry Świętokrzyskie bądź Sudety. Nie wiem... czas pokaże. Dziękuję za wizytę i pozdrawiam.

      Usuń