środa, 13 lipca 2016

586 trasa - 13.07.2016

Turzovka Zastávka - Živčáková - Turzovka.

Dziękczynna pielgrzymka do Mateńki na Żywczakowej, za uratowanie życia kolegi... w cudowny sposób...
Siła modlitwy po raz kolejny udowodniła, że dla Pana nie ma rzeczy niemożliwych. Poza tym innych podziękowań też trochę się uzbierało i trzeba je było na górę wynieść wraz z nowymi prośbami.
Idziemy w czwórkę. Po raz drugi w tym roku wędruję z koleżankami spod korony, czyli uczestniczkami Orszaku Trzech Króli w Cieszynie.
Zaufaliśmy pogodzie, gdyż na dzisiejszy dzień powinno przestać padać w Turzowce. Tak też się stało, zastajemy na starcie mokry teren, niebo mocno zachmurzone, ale deszczu nie ma. Dziewczyny po raz pierwszy do Królowej Pokoju idą z tej strony góry, tą najważniejszą ścieżką.
Zaczynamy na stacyjce Turzowka Przystanek o 8.13. Spotykamy miłą panią ze Starej Bystrzycy, która spory kawałek z nami przejdzie. Nawet zrobi nam pierwsze wspólne zdjęcie.
Zwierzaki witają nas po drugiej stronie wezbranej rzeki i krówki nawet z nami chciały iść... ostatecznie zostały.
Wchodzimy na niewielki odcinek wyrypu i zaraz potem zaczną się stacje różańcowe. W wielkim skupieniu rozważamy Tajemnicę Radosną. Koleżanka przygotowała bardzo ciekawe rozważania Drogi Krzyżowej, którą celebrujemy przy nowszych, wyżej położonych stacjach.
W końcu o 10.15 przychodzimy do kaplicy Królowej Pokoju. Jesteśmy pod wrażeniem. Tutaj składam podziękowania i tutaj proszę o nowe Łaski.
Tak ukochane przeze mnie miejsce zawsze silnie działa na moje emocje. Nie możemy tutaj być długo, bo już o 11.00 w kościele NMP Matki Kościoła rozpocznie się msza święta, a jeszcze po drodze trzeba zabrać wodę ze źródeł.
Trochę pielgrzymów w kościele się nazbierało, 3 celebransów w tym ojcowie Ondrej i  Lubosz. Oczywiście kazanie wygłoszone przez tego pierwszego, powoduje konieczność głębszego zastanowienia się nad sobą, nad swoim człowieczeństwem.
Po mszy, rozmawiam z nimi, informuję ich o uzdrowieniu kolegi, z czego bardzo ucieszyli się. Teraz modlitwy trzeba kontynuować, by nie przydarzyło się coś nieciekawego.
Idziemy dalej, Łysej Góry dziś nie widać z chmur, a my o 12.00 jesteśmy na szczycie Żywczakowej. Tam Anioł Pański i schodzenie mokrym lasem w dół do Turzowki. Zaczyna świecić słońce i mamy znaczny przeskok temperatury, choć to nawet nie przeszkadza. Ważne, że nie pada, a kilka kropel, które na nas spadły przy części Drogi Krzyżowej, wcale się nie liczy.
Grzyby były, pewnie jeszcze będą. Póki co zastój w tym zakresie.
O 13.30 zeszliśmy do Turzowki, idziemy się czegoś napić, dziewczyny mają swoje jedzenie, a ja jak zawsze nie jadam jak nie muszę (w górach oczywiście). Potem na przystanku autobusowym na ulicy Beskidzkiej kończymy o 14.15 tą jakże potrzebną i pożyteczną pielgrzymkową trasę.


4 komentarze:

  1. Dzieki Ci,Stasiu, za wspólne pielgrzymowanie!A dzień zapowiadał się
    tak niepięknie....Warto było wstać skoro świt i podążać
    do Maryi.Byłam tam po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni.Jestem pod wielkim urokiem tego miejsca - modlitwa,wyciszenie i ta wzruszająca prostota wiary!kk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to określiłaś - wzruszająca prostota wiary. Krysiu, myślę, że nie było to ostatnie nasze wspólne dreptanie, a jedno z pierwszych. Dziękuję także i pozdrawiam z serca.

      Usuń
  2. Byłam tam po was w sobotę. Rodzinka mnie zawiozła. Nie ma słow ktore by oddały moją wdzięczność za coraz większe czucie w nogach. Wierzę że z wózka kiedyś stane na nogi. Dziekuję za pokazanie mi tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w to wierzę. Dziękuję za informację i z serca pozdrawiam.

      Usuń