czwartek, 7 lipca 2016

585 trasa - 06/07.07.2016

Starý Smokovec - Hrebienok - Rázcestie Pod Slavicovským Štítom - Sliezsky Dom - Rázcestie Pod Suchým Vrchom - Batizovské Pleso - Ostrva - Sedlo Pod Ostrvou - Popradské Pleso - Popradská Poľana - Symbolický Cíntorin - Popradské Pleso TEŽ.

2 cudowne dni  w słowackich Wysokich Tatrach. Miałem jechać z koleżanką, ale jak już pisałem przy poprzedniej trasie, jest przy ciężko chorym mężu. Skoro jestem sam, to skorygowałem trasę pod siebie, a chcę etapami poznać całą Tatrzańską Magistralę.
Przyjeżdżam do Starego Smokowca o 7.53 i od razu wyruszam zielonym szlakiem, z tym, że chcąc zyskać na czasie a także z czystej ciekawości, zamiast pieszo, odcinek na Hrebienok pokonam przy pomocy kolejki. Wcześniej zauroczony zabudową, kilka budynków focę.
Przejazd kolejką trwał 7 minut pomiędzy 8.31 a 8.38. Na Hrebienoku zielony zmieniam na czerwony i ten odcinek aż poza Batizowskie Jezioro będę pokonywał po raz pierwszy. Pogodę zapowiadają na dziś taką, że ma być 75% zachmurzenia. Póki co świeci słońce, ale jest zaledwie 15 stopni C. Idealne warunki do wędrowania. Później faktycznie zerwie się zimny wiatr, który mgły i chmury będzie pędził w różne strony z różną szybkością. Bardzo mi odpowiada ten wiatr, bo chłodzi moje spocone i rozgrzane ciało. W końcu idę stale pod górę. Będą odcinki, kiedy trzeba zejść niżej, ale i tak potem trzeba wejść na jeszcze wyższy poziom. Już o 9.07 będę przy pierwszym dziś skrzyżowaniu szlaków - Pod Slawkowskim Szczytem.
Chmury, wiatr i słońce robią niepowtarzalny spektakl polegający na nieustannej zmianie scenografii.
Sliezky Dom pokazuje się po jakimś czasie, przycupnięty pod Konczistą i obok Welickiego Jeziora i Welickiego Wodospadu... ale jeszcze trzeba sporo przejść, żeby w końcu do niego dotrzeć o 11.10. Będę tam miał piwną przerwę do 11.45. Moja kondycja dziś jest idealna, dlatego ciału należy się porcja złocistego.
Spotkam motylka, który mi jakiś czas towarzyszy po czym siada na kamień i pozwala się focić. Kolejne  skrzyżowanie Pod Suchym Wierchem o 12.35. Podejście do Batizowskiego Jeziora utrudnia bardzo mocny wiatr, ale jakoś sobie radzę. Jezioro w prostej linii pod Gerlachem (w chmurach). Przychodzę tam o 13.10.
20 minut później zakończy się dla mnie dziewiczy szlak, bo przy skrzyżowaniu na Wyszne Hagi rozpocznie się już znany mi odcinek trasy. Szedłem nim w czerwcu 2015. Najpierw pod górę, potem sporo w dół, a potem znowu w górę ponad 2000 m npm. Tam na zboczu Tupy wita mnie bramka, którą wiatr usilnie chce zerwać i odtąd będzie już tylko w dół. Dziś z wysokości pięknie było widać Szczyrbskie Pleso.
Wchodzę na Osterwę (poza szlakiem) o 15.13. Przepiękne widoki, tak się ucieszyłem, że na fotce zabrakło mi całych rąk. Schodzę na Przełęcz Pod Osterwą (15.20) i spoglądam w dół jak do komina, a na jego dnie Popradzkie Pleso ze schroniskiem, gdzie mam zamówiony nocleg. Prawie pół kilometra w dół serpentynami, na których trzeba bardzo uważać, zwłaszcza na zakrętach, gdyż sporo zdradliwych kamyków powoduje poślizg. Na jednym z nich rozbiłbym całkowicie prawe kolano, ale upadek zamortyzował ... parasol, który zaczepił się o skałę i dzięki temu mam  na kolanie tylko kilka rysek zadrapania. ... a tak denerwował mnie, parasol oczywiście, który musiałem zabrać z domu we wtorek wieczorem ze względu na deszcz jaki był w Ustroniu. Widocznie tak miało być.
W końcu jestem przy schronisku, patrzę jeszcze raz w górę na Osterwę i ... cieszę się, że to już za mną. Jest 16.40. Zakwaterowanie, przeglądam fotki w aparacie i podczas tej czynności zasypiam. No tak, przecież jestem po 3 bezsennych nocach. Zatem kąpiel i do łóżka. Po jakimś czasie dokwaterowali mi 2 Anglików i 1 Polaka. Trochę porozmawialiśmy, mijaliśmy się dziś na trasie, a teraz razem w pokoju. Nowi koledzy poszli jeszcze poużywać sobie na dół do restauracji, a ja mogłem kontynuować upragniony sen, wszak rano trzeba wcześnie wstawać.
O 5.00 opuszczam schronisko. Mocno jestem zaskoczony tym, że bardzo dużo ludzi już tutaj przychodzi o tej porze. Musieli z dołu wyjść jeszcze po ciemku.
Pożegnanie z jeziorem... i niebieskim szlakiem zaczynam schodzenie do stacji kolejki tatrzańskiej Popradzkie Pleso (5.10). O 5.28 na Popradzkiej Polanie żółtym szlakiem odbijam do symbolicznego cmentarza ludzi, którzy w górach zginęli. Wracam na niebieski szlak o 6.12.
Lasem, lasem a kiedy ten się skończy, przywita mnie słoneczko, jasne, silne, ale temperatura poniżej 10 stopni C. Wietrzyk dalej powiewa. Ostatnie spojrzenia na piękne góry. Nic nie pisałem o kwiatach, które towarzyszyły mi, a zaczęło się od łubinów a skończyło na ostach.
Jest stacja Popradzkie Pleso - moja meta o 7.00. Zaraz stąd zabierze mnie kolejka do Popradu, do której wsiądę szczęśliwy jak mało kto.

2 komentarze:

  1. Jak zawsze jestem pełna podziwu dla ciebie ale brakuje mi kozic świstaków i misia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a ja pamiętam, że zawsze brakowało Ci przystojnego faceta... co za zmiana (hahaha). Dziękuję za wizytę i pozdrawiam.

      Usuń