środa, 15 czerwca 2016

582 trasa - 14.06.2016

Międzybrodzie Żywieckie - Żar - Przełęcz Isepnicka - Przełęcz Przysłop - Kocierz - Przełęcz Szeroka - Przełęcz Kocierska - Wielka Puszcza.

Beskid Mały. Ciąg dalszy przypominania sobie szlaków tego Beskidu i poznawanie nowych. Tradycyjnie już na tym terenie wędruję z moją koleżanką, która jest znawcą tych terenów, choć dziś po raz pierwszy tak samo jak ja, pójdzie zielonym szlakiem z Żaru na Przełęcz Isepnicką.
Zaczynamy już trzeci raz w tym roku w Międzybrodziu Żywieckim, a po raz drugi wyjedziemy na Żar kolejką. Jesteśmy przygotowani na niepogodę, bo takie prognozy zewsząd słychać, ale póki co, trochę słońca jest, choć nad górami kłębią się chmury. Czarnym szlakiem o 9.45 idziemy w stronę dolnej stacji kolejki, gdzie przychodzimy o 10-tej a dwanaście minut później zaczniemy wyjeżdżanie. Tym razem nie sami jesteśmy jak poprzednio, ale wagonik jest pełny młodzieży.
6 minut  później jesteśmy już na Żarze i widzimy, a raczej nie widzimy dobrze krajobrazów. Zachmurzenie nad większością terenów, a słońce punktowo oświetla niektóre rejony.
Zmieniamy o 10.18 kolor szlaku na zielony i nim pójdziemy na Przełęcz Isepnicką, po drodze zbieramy pierwsze tegoroczne jadalne grzyby.
Na przełęczy kolejna zmiana koloru szlaku, tym razem na czerwony, a ten jest nam dobrze znany. Trochę pod górkę, widoki stąd coraz mniejsze, bo drzewka szybko rosną i je zasłaniają. Czasem coś między gałązkami można zobaczyć. Przepuszczamy quadowców, którzy na tym wehikule wjeżdżają na Wielką Cisową Grapę.
Myślę, że 90% dzisiejszego dreptania odbywa się lasem i właściwie nie mam co focić, bo wszystko podobne. Będzie to jedna z najmniej obfotografowanych tras. Za to mamy piękne ptasie śpiewy, koniki w trawie zaczynają grać na swych instrumentach. Do tego świeża zieleń, czyż może być ciekawsze otoczenie...
Przełęcz Przysłop mijamy o 11.36, Kocierz o 12.04, Przełęcz Szeroką o 12.24, by o 12.45 pojawić się nad Przełęczą Kocierską w wybudowanej tam karczmie. Spędzimy tam czas króciutko, bo do 13.20.
Teraz już bezszlakowo, leśną drogą schodzimy do Wielkiej Puszczy, o której wiele do tej pory słyszałem, a nigdy tam nie byłem. Las, las, las, potem zaczyna się droga i zabudowania i na pierwszym przystanku autobusowym jest nasza meta o 14.15. Mamy prawie pół godziny do przyjazdu autobusu z Kęt, ale jakże się zdziwiłem kiedy wcześniej podjechał swoim samochodem małżonek koleżanki. Pięknie! Będę wcześniej w Bielsku-Białej, a zatem i wcześniej do domu dojadę. Dobrze, że przyjechał, bo ledwie zajęliśmy miejsca w samochodzie zaczął padać deszczyk. Mieliśmy szczęście, że ominęło nas to podczas dreptania.

2 komentarze:

  1. Co ty wymyśliłeś że muszę po raz czwarty wpisywać moją opinię. Jakieś wskazywania rzek, jezior a i tak potem to nie zostaje pokazane. A chciałam napisać że lubie was oglądać razem zwłaszcza kiedy pokazujecie nieznany mi Beskid Mały. Mąż koleżanki po raz kolejny po was przyjeżdża. A ja ciągle sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ograniczeniom ludzie nie muszą czytać złośliwości, ludzkiej złośliwości, zwłaszcza tej związanej z PiS. Nie uwierzysz, ile ostatnio w zarodku musiałem tych złośliwości zniszczyć.
      Co do męża koleżanki... faktycznie już po złamaniu nogi w zimie chodzić górami nie mógł i nie będzie mógł ze względu na wiek. Dziś jest jeszcze gorzej, o czym piszę w późniejszym poście. Dzięki za wierność.

      Usuń