Beskid Mały ponownie. Ponownie okolice Jeziora Międzybrodzkiego, tym razem na początek.
Można napisać, że trwa przypominanie sobie znanych już mi, ale także poznawanie nieznanych mi szlaków tego Beskidu. Zielony szlak, którym dziś pójdziemy z koleżanką należy do tych drugich. Jeszcze nigdy nim nie szedłem, ba, nie bardzo wiedziałem o jego istnieniu, o jego przebiegu.
Weszliśmy na niego na przystanku autobusowym w Żarnówce Dużej (9.17) i od razu piękny widok na jezioro, chwilę potem na górę Żar (gdzie byliśmy poprzednio), ale to wszystko pod słońce i może dlatego nie wszystko jest tak wyraźne jakby sobie życzyć. Początkowo asfaltem, ale tylko kawałek, a potem wspinaczka pod górę. Kiedy już pierwszy etap mozolnego podchodzenia mamy za sobą, wchodzimy w rejon zachowujący jeszcze sporo śniegu i tego śniegu sporo dziś będzie, gdzieś ok.3/4 trasy.
Po czasie, kiedy za nami zostaną widoki na Żar, po drugiej stronie ukaże nam się pasmo z Hrobaczą Łąką i Przełęczą U Panienki, gdzie również poprzednio byliśmy. Wtedy we mgle, chmurach i mżawce nic dalej nie widzieliśmy, a dziś ciekawe widoki, choć niezbyt dokładnie wyraźne, ale to z kolei zwiastuje dobrą pogodę.
Na jednym ze zdjęć widzę siebie z brzuszkiem dosyć wyrazistym, ale z racji tego, że jestem pilnym uczniem nowomowy panującej w rządowych (czytaj: publicznych) mediach, stwierdzam, że to żaden brzuch, tylko konieczność dla zachowania równowagi, bowiem opozycyjny plecak cały czas przypięty na plecach dąży do upadku postaci... i tylko jedyna słuszna postawa ratująca równowagę może chronić przed katastrofą, której skutki są trudne do przewidzenia. I choć pewnie ekipa wenecka z 561 trasy pewnie wyda opinię negatywną w stosunku do tego co wyżej napisałem, to i tak racja nie należy do opozycji w postaci plecaka i pleców.
Po godzinie (10.18) docieramy do Nowego Światu... a Nowy Świat to podobno Ameryka... hahaha
Ludzie tam samolotami latają, kupę forsy wydają na bilety, a my tam po godzinie. Jest wesoło, czyli wszystko w porządku.
Stamtąd jeszcze prawie półtora godziny do Gaików. Sporo wędrówki w lesie, niektóre miejsca bardzo są do siebie podobne, nawet tutaj kilka fotek to pokazuje. Zachwycamy się panującym przedwiośniem, a ja postanawiam jeszcze przed świętami sięgnąć po Żeromskiego, gdyż przypomniała mi się ta lektura.
Zachwycamy się świeżym, czystym powietrzem głęboko wdychanym, bielą śniegu, zielenią odżywającej trawy, i życiem, które jest piękne zwłaszcza wtedy, gdy można podziwiać krajobrazy stworzone ręką Boga i przetworzone rękami ludzi.
Gaiki. Jest 11.40. Odtąd będziemy schodzić niebieskim szlakiem w stronę Przełęczy Przegibek. Tylko raz ten odcinek pokonywałem, a było to podczas 69 trasy w dniu 11 lutego 2001 roku. Tej trasy jak dotąd wgranej na blog nie ma, ale kiedyś będzie jako historyczna.
Idziemy całkiem pod słońce i dlatego część (znaczna) fotek będzie pokazywała to, co zostało za nami. Dzięki koleżance, która te tereny zna jak własną kieszeń, nie musimy schodzić do asfaltu, tylko skrótem schodzimy wprost do Gawry na Przełęczy Beskidek o 12.07.
Tam zmiana szlaku na czarny i nim dalej schodzimy do Straconki na terenie Bielska-Białej. Szlak kończy się przy pętli autobusowej. My idziemy dalej do Leśniczówki, bo trochę czasu nam zostało do odjazdu.
Focę z daleka źródło z wodą, po którą przyjeżdżają ludzie z wielkimi naczyniami, a okazuje się że często są w niej pałeczki koli... Pałeczki podobno giną przy +50 st C... a jak ktoś nie przegotuje???
Kończymy radośni trasę na przystanku autobusowym w Bielsku-Białej Straconce Leśniczówce (ale nazwa...) (12.46) zakręceni przedwiosennie, co pokaże ostatnia fotka.
P.S. Na mapce jest czarna dziura (na czarnym szlaku), ale ona nie wciąga, to tylko ubytek mapy.
Tym razem nie jestem zbyt opóźniona w obejrzeniu ciekawej relacji. Jestem realistką i choćby nie wiem jakich używać słów nowej mowy, to brzuch zawsze pozostanie brzuchem i dlatego ekipa wenecka będzie miała niepodważalną rację, hihihi
OdpowiedzUsuńTrudno, wolę jednak wersję o konieczności zachowania przeciwwagi opozycyjnemu plecakowi na szelkach przytwierdzonych do zagranicznych pleców mających interes w tym, był fiknął koziołka.
UsuńDzięki za wizytę i serdecznie pozdrawiam.
Miało być: bym fiknął koziołka. Reszta bez zmian.
Usuń