piątek, 12 lutego 2016

561 trasa - 08/09.02.2016

Vicenza - Tronchetto - Venezia - Piazza San Marco - Tronchetto - Lido di Jesolo - Punta Sabbioni - Venezia - Carnevale di Venezia.

Muszę tak jakoś się streścić, by napisać to co najważniejsze, gdyż wyjątkowo będzie sporo fotek. Trudno się dziwić, wszak to zakończenie karnawału w Wenecji.
Zanim tam dojedziemy, najpierw start do tej 2-dniowej trasy w mieście zwanym Vicenza o 9.05, czyli po przyjeździe autokaru. Poniedziałek, a miasto zdaje się być wyludnione. Zwiedzamy ważne miejsca, a więcej czasu poświęcamy na zwiedzenie katedry i potem kościoła pw. św. Felicjana.
W czasie wolnym idziemy na espresso, które tak nam zasmakowało, że zamawiamy drugi raz. W kawiarni zaprzyjaźniam się z sympatycznym czworonogiem.
Przejazd autokarem do Wenecji (11.23). Przybywamy o 12.50 na Tronchetto. Nie było mnie tam 18 lat, aż nie mogę uwierzyć jak się rozbudowało. Rejs statkiem do Wenecji o 13.40. Wszystko w lekkiej mgiełce, co nadaje pastelowych kolorów fotkom.
Wreszcie Wenecja (14.00) i tłum ludzi z całego świata. Zaraz na brzegu widzimy pierwszych zamaskowanych osobników, ale to naciągacze na pieniądze. Dopiero dalej będą prawdziwi karnawałowi uczestnicy. Pilot prowadzi nas na Plac św. Marka, gdzie przyjdziemy o 14.45. Tam też będzie czas wolny i tam też ruszamy do zabawy. Zabawa polega na podziwianiu przebierańców, którzy bardzo cieszą się, kiedy jest nimi zainteresowanie. Chodzimy w czwórkę, bo dołączył do nas poznany w autokarze kolega. Zresztą kilka fotek jego autorstwa jest w tej relacji, za co bardzo mu tą drogą dziękuję.
Czegóż tu nie ma... chyba wszystko, wszystkie epoki, alegorie itp. Mnie zaimponowało ptaszysko, które latało po całym placu i naprawdę ciężko było zmusić go stania w miejscu do fotki... po czasie udało się i tak mocno go trzymałem, że nie zwiał koleżance. Wesołość, radość wszechobecne.
Na scenie prezentują się różni wykonawcy, nas zachwycił Węgier grający na butelkach. Klasa światowa.
Na jakiś czas opuściliśmy Plac św. Marka w poszukiwaniu piwa i znaleźliśmy takie miejsce w pobliskiej uliczce. O 17.25 rejs powrotny do Tronchetto, skąd autokar zawiózł nas do hotelu Colorado w Lido di Jesolo (18.52). Miejscowość nadmorska z samymi hotelami. Czekają na lato, na wczasowiczów.
Po śniadaniu (jeśli ktoś chce zrzucić zbędne kilogramy, to polecam wczasy we Włoszech - efekt murowany), idziemy na plażę i potem odjazd o 9.28 do Punta Sabbioni, skąd dziś popłyniemy do Wenecji. Oklaskami powitaliśmy jedną z uczestniczek ubraną karnawałowo. Okazało się, że więcej osób było przygotowanych.
Ostatki, koniec karnawału. Rejs o 10.15, warunki ponownie mgielne i po pół godzinie byliśmy na miejscu w Wenecji. Tym razem idziemy na zwiedzanie miasta, w tym 2 kościoły - bazylika św. Jana i Pawła, a potem po drugiej stronie Canal Grande , kościół Santa Maria Gloriosa dei Freri. Między nimi most Rialto (w remoncie). Czas wolny przy kawie, a przed lokalem zastajemy jazzową orkiestrę grającą i tańczącą wraz ze słuchaczami. Cała Wenecja w jakiś sposób bawi się i każdy coś dla siebie znajdzie.
Po zwiedzeniu 2 kościoła, nasza trójka zostaje i uliczkami sami idziemy na Plac św. Marka, gdzie będziemy o 15.00. Uczestniczymy tak jak wczoraj w atrakcjach. Nasz kolega poszedł do Bazyliki św. Marka i stąd pod koniec relacji fotki stamtąd.
Po przejściu orszaku władz Wenecji, który po dojściu na scenę oficjalnie zakończył tegoroczny karnawał, poszliśmy na ostatnie piwo w tym mieście. Podczas raczenia się złocistym zaczął padać deszcz i część ludzi wcześniej opuściło plac. Na szczęście nasz powrót tam, już odbył się bez potrzeby noszenia parasoli.
Zapada zmrok, słyszymy bęben i w jego rytmie widzimy bawiących się Marokańczyków. Sympatyczne.
Plac coraz bardziej obstawiany jest przez służby mundurowe, a my o 18.30 kończymy tę trasę i wycieczkę na Placu św. Marka. Równo też o tej godzinie zaczynają padać krople deszczu, coraz większe i zanim dojdziemy do statku, porządnie będzie lało... i będzie nam lało aż do Cieszyna, bo tam nasza trójka wysiądzie. Dziękuję wszystkim za miłe, bardzo miłe towarzystwo a BP Index z Katowic szczególnie.

2 komentarze:

  1. Zaniemówiłam. 2 godziny na oglądanie bajecznych zdjęć z bajecznego miejsca. Jestem pełna podziwu dla was, że tak radośnie spędzacie czas, pokazujecie, że świat jest piękny. A u nas tymczasem wiało w naturze i wiało pogardą przez aktualnie rządzących dla podstawowych zasad wolności obywateli. Przepraszam, że o tym piszę, ale mam dość zszarpane nerwy tym co funduje nam ta banda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a znajdź sobie jakieś zajęcia. Wyłącz tv (już 8 lat jestem bez tego złodzieja czasu), radio zawsze możesz włączyć takie jakie uważasz za godne siebie... i nie wierz politykom.
      2 godziny oglądałaś, a niektórzy mają mi za złe, że muszą czekać na załadowanie fotek, co maksymalnie trwa 7 minut. Będę dalej pokazywał piękno natury, zwyczajów, tak długo jak długo będę miał możliwości, a że zamierzam przeżyć sporo lat po setce (3.000 zł co miesiąc dodatku do emerytury), to jeszcze trochę relacji będzie. hahaha

      Usuń