środa, 10 lutego 2016

560 trasa - 07.02.2016

Verona - Arena - Museo di Castelvecchio - Corso Porte Borsari - Piazza Erbe - Casa di Giulietta - Piazza dei Signori - Via Roma - Basilica San Zeno - Verona.

Pobyt w mieście szekspirowskiej Julii i Romea w ramach wycieczki do Włoch z okazji weneckiego karnawału.Wyjazd zorganizowany przez BP Index z Katowic. Jedziemy w trójkę, ale grupa szybko się zintegrowała. W grupie mieszkańcy całej Polski bo od Ustronia na południu po Szczecin na północy.
Zawsze są obawy kiedy po raz pierwszy ma się nowego organizatora, ale już po pierwszym dniu, dzięki pracy pilota i kierowców, można z czystym sumieniem polecać usługi BP Index.
Po całonocnej jeździe, o 9.00 w niedzielę przyjechaliśmy do Werony, która przywitała nas lekkim deszczem przeradzającym się w mżawkę, a potem zanikającym. Jak na prognozę pogody prezentowaną w mediach przed wyjazdem, mamy doskonałe wręcz warunki na zwiedzanie. Jedyny minus to brak odcieni błękitu u góry. Ten błękit był za to w nas.
Jak już pisałem, o 9.00 rozpoczynamy spacer po Weronie na parkingu autobusów blisko miejskiego cmentarza. Przekraczamy rzekę Adygę i wzdłuż pozostałości murów obronnych idziemy do Areny (9.39), czyli do starożytnego amfiteatru. Robi wrażenie.
Stamtąd idziemy do zamku Castelvecchio zamienionego na muzeum i będziemy tam o 10.25. Starymi ulicami przybywamy na Plac Erbe, gdzie właśnie formuje się korowód karnawałowy Werony (11.15).
Oczywiście w każdym z wymienionych miejsc zapoznajemy się z ich historią przedstawianą fachowo przez pilota. Z Placu Erbe blisko do szekspirowskiego domu Julii ze słynnym balkonem. Nasza Julia nie weszła na balkon, ale inne tam były, za to mogliśmy zapoznać się z wdziękami patronki tego miejsca (11.20).
Za tydzień z okazji Walentynek będą tutaj tłumy zakochanych.
Rynek starego miasta widzimy od 11.40. Widzimy poszczególne zabytki, ja zwracam uwagę na dziurę w ścianie służącej dawnej mieszkańcom do wrzucania pisemnych anonimów... czyli coś takiego jest stare jak świat, hahaha.
Czas wolny spędzamy w trójkę przy espresso, wreszcie takim prawdziwym 2-łykowym, ale mocno stawiającym na nogi. Kolejny cel to Bazylika św. Zenona (13.40). Ileż tam w środku historii z cyklu mówią wieki. Bardzo, ale to bardzo lubię stare freski, a tutaj wyłaniają się jedne po drugich. Bardzo ciekawe miejsce. Jest niedziela, więc była i chwila na modlitwę w środku zabytku.
Potem pchli targ przed bazyliką i stamtąd z powrotem na parking do autokaru, gdzie o 15.10 jest meta tej trasy. Przejazd do hotelu Nuovo Sole w Bovolone już poza trasą.
Wszystko wskazuje na to, że będzie to bardzo wesołe zakończenie karnawału, bo już w pierwszym dniu śmiech był wszechobecny.

2 komentarze:

  1. Ładnie to tak sztuczne cysie obmacywać, hihihi. Ja mam żywe i nie trzeba jechać do Werony. Wiem co odpiszesz, więc teraz na poważnie - piękna wycieczka, w pięknym mieście i jak piszesz w doborowym towarzystwie. To widać. Pozdrawiam Julia bez Romea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie, bo to tradycja. I to by było na tyle. Wiesz, cieszę się, że jesteś fanką bloga i bardzo Ci dziękuję za wpisy. Ja nigdy nie byłem typem Romea i nie będę. Zawsze jestem sobą, hahaha. Pozdrawiam.

      Usuń