środa, 7 stycznia 2015

491 trasa - 06.01.2015

Skoczów Górny Bór - Orszak Trzech Króli - Rynek - Skoczów D.A.

Po raz pierwszy w tym roku Skoczów dołączył do grona miejscowości organizujących Orszak Trzech Króli. Bardzo się ucieszyłem na tę wieść, bowiem tam, mam najbliżej z domu. 3 lata temu byłem w Strumieniu (i tylko raz tam odbył się Orszak), 2 lata temu w Bielsku-Białej, a rok temu zrobiliśmy sobie ze znajomymi z tej okazji swoisty Orszak, bo wybraliśmy się do Słowackiego Betlejem.
W tym roku powrót do czynnego udziału w ramach Święta Trzech Króli. Jest to zarazem pierwsza moja tegoroczna wędrówka.
Perełka niestety w Nowy Rok zachorowała i miałem poważny dylemat, czy mogę ją zostawić samą... ale co by to dało, kiedy bardziej pomóc już nie potrafię ponad to, co robię dla niej.
Jestem umówiony z koleżanką w Skoczowie na Górnym Borze. Sprzed tamtejszego kościoła pw. Matki Boskiej Różańcowej wyjdzie orszak afrykański króla Baltazara (kolor niebieski). Jest to najdłuższy odcinek do pokonania.
Radość towarzyszy wszystkim zebranym, a idzie z nami orkiestra z Jaworza. Zaczynamy punktualnie o 14.00. Korona zbyt mała na moją głowę i co chwilę mi spadała, w końcu pod sam koniec uroczystości, zgubiłem ją.
Póki co idziemy śpiewając radośnie kolędy. Pogoda słoneczna, mrozik trzyma i to jest to.
W połowie drogi do skoczowskiego rynku łączymy się z azjatycką grupą, zieloną króla Melchiora, który od samego początku kadzi nam kadzidłem i unosi się w powietrzu przyjemny zapach.
Po przyjściu na rynek trwa oczekiwanie na dołączenie czerwonej europejskiej grupa króla Kacpra. Wykorzystuję to i idę w stronę żłóbka. Spotykam Marię i Józefa z Dzieciątkiem. Wszyscy radośni... tutaj nikt dziś nie jest smutnym. Potem wracam na róg rynku, gdzie akurat wszyscy królowie ze swoimi orszakami łączą się w jeden piękny korowód.
Tymczasem w stajence cały czas trwają przygotowania na przyjęcie zacnych gości wędrujących za Gwiazdą Betlejemską. Każdego króla wita oddzielny salut z działa. Jest trochę huku i dymu, ale przede wszystkim są śpiewane przez zebranych kolędy. Rynek prawie całkowicie zapełnia się.
Dary składają kolejno: Kacper (złoto), Melchior (kadzidło) i Baltazar (mirrę). Zrobił się spory tłok, więc trochę się wycofuję na tyły, obserwując przy okazji radość zebranych od najmłodszych do najstarszych.
Kosztuję smaczny żurek przygotowany przez restaurację Sadyba, jest też gorąca herbata. Każdy może się napić i posilić. Wracam do kolędujących i wreszcie spotykam ponownie moją koleżankę, którą namawiam na żurek i kiedy doszła - brakło... ale zaraz przynieśli nowy.
Zaraz potem Trzej Królowie przy dźwiękach kolędy "Bóg się rodzi" stanęli na czele poloneza, który odtańczyli wszyscy zgromadzeni. Tego nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć. Po uroczystym, świątecznym polonezie, ks. proboszcz parafii pw. Świętych Piotra i Pawła, złożył życzenia, radosne życzenia.
Razem z koleżanką poszliśmy się ogrzać do wspomnianej już Sadyby. W sumie na rynku spędziliśmy czas od 14.30 do 16.00.
Z racji tego, że mam trochę czasu poszedłem znajomą odprowadzić, a w drodze powrotnej coraz bardziej ściemniało się i stąd kilka wieczornych zdjęć.
Ostatnie, na którym macham Skoczowowi na pożegnanie jest blisko dworca autobusowego, na którym będzie meta tej trasy o 16.58.
W domu Perełka przywitała mnie chrupaniem jednej z moich książek, ale nie mam jej tego za złe. Ważne, że kica, że jest nadzieja na wyleczenie.

12 komentarzy:

  1. Wspaniała inauguracja tegorocznego wędrowania! Orszakowo, barwnie, w pięknej zimowej, świątecznej scenerii. Niesamowite przeżycie!
    Twoje kombinacje z obróbką zdjęć bardzo się nam podobają, a i zdjęcia robione wieczorem są bajkowe.

    ...Tylko może książki to lepiej ustawiaj gdzieś wysoko, bo próba dotarcia do wiedzy przez konsumpcję nie jest za bardzo wskazana!

    Pozdrawiamy serdecznie- Danusia i Marian :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i jeszcze trzeba do tego dodać atmosferę życzliwości rzeszy monarchistycznej, bo bez tego byłby to zwykły pochód z elementami przebierańców. Sedno sprawy, czyli podążanie za Jezusem piechotą i ewangelicznie jest magnesem. Dobrze, że są takie miejscowości, których włodarze dali się o tym przekonać.
      Obróbka zdjęć była koniecznością, by nie kasować zdjęć, które miały felery. Tak przynajmniej żyją innym wymiarem i postacią.
      Perełka zawsze czyta ząbkami, a ta książka specjalnie jest w jej zasięgu, żeby nie próbowała wiedzy z innych (hahaha). Pozdrawiam Was serdecznie i do szybkiego spotkania na szlaku. Staś.

      Usuń
  2. Tak się przyglądam i myślę dlaczego niczego nie poznaję, skoro byłem w Skoczowie dwa razy. I już wiem :) Znam po prostu tylko dworzec kolejowy i obydwa szlaki z niego wychodzące - na Równicę i na Błotny. A już miasta czy dworca autobusowego, choć przezeń przejeżdżałem nieraz busem z Wisły nie kojarzę absolutnie. Ale skoro o Skoczowie mowa, to muszę sobie jeszcze kiedyś tę właśnie trasę z Błotnego albo na Błotny powtórzyć, bo jest piękna. W tym oczywiście podejście na Zebrzydkę przy którym najwytrwalsi wymiękają :)

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, Zebrzydka... dla najwytrwalszych. Zastanawiałem się wielokrotnie, jak to możliwa, że taka mała górka daje wycisk większy niż Babia Góra momentami. Witam w Nowym Roku i życzę wiele ciekawych wycieczek.
      Pozdrawiam jak zawsze, serdecznie.

      Usuń
  3. Haha...Zebrzydka.... A ja ją tak często podchodzę.... W zeszłym roku dwa razy...i na samą myśl mam ciarki...a Trzech Króli wspaniałe a i jak dobrze się idzie w towarzystwie... Pozdrówka Stach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Gabrysiu za wspólne dreptanie. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  4. A i w tym roku nowym rozpoczęłam z Tobą dreptanie...by było wiele wspólnych wycieczek....a piekiełko jeszcze będzie...a i jak pogoda do pisze to namówię Cię...na podreptanie do źródeł Wisełki....papa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty ze mną, ja z Tobą... też nam życzę wiele wspólnych wycieczek.
      Papapa

      Usuń
  5. Dziękuję Stasiu za tą egzotyczną, interesującą trasę. U nas coś podobnego nie egzystuje. Ale tak to już jest - co kraj to obyczaj..Wiele serdeczności,
    Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joleńko... dlaczego egzotyczną? Cieszę się, że jednak zajrzałaś tutaj mimo problemów zdrowotnych. Należysz do tych ludzi, którym Matka Zbawiciela pomogła w trudnych rodzinnych sytuacjach. Proszę, nie daj siły przebiciu zwątpieniu w aktualnych problemach. Zły ciągle mąci i przeszkadza tym samym, ale siła jest w nas.

      Usuń
  6. EGZOTYCZNA,bo u nas w Szwecji niebywała tradycja...czegos podobnego nigdy niewidzialam, Dlatego jest to niesamowite czyli egzotyczne. PIĘKNE!
    Co do zdrowia.
    Mam dosyć siły by wszystko znieść, nie przejmuje się moim problemem bo są
    tacy co mają dużo, dużo gorzej..Dziekuję za to co mam! A mam wiele...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękne słowa... Dzięki za wizytę. Pozdrawiam z serca.

      Usuń